TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 03 Sierpnia 2025, 02:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kiedy liście spadają z drzew...

Kiedy liście spadają z drzew...

Pierwszy miesiąc nowego roku formacyjnego przefrunął razem ze spadającymi liśćmi i zniknął za horyzontem. „Łysiejące” drzewa powoli odsłaniają widok w kierunku Cybiny i leżącej za nią Malty. Kolejne dni mijały raz spokojniej, raz nieco intensywniej.

Robi się coraz zimniej, więc nawet żeby przejść tych parę metrów między budynkami seminarium a wydziału teologicznego trzeba się nieźle opatulić, by przypadkiem chłodny wiatr nie wdmuchał w kleryka jakiegoś przeziębienia. 

Kolejne dni mijały raz spokojniej, raz nieco intensywniej. Drugi tydzień pobytu w seminarium upłynął nam na wizytach: w archikatedrze, która obchodziła swoje „urodziny” - rocznicę poświęcenia; w parafii pw. Nawiedzenia NMP na Mszy św. i tradycyjnym nabożeństwie fatimskim z udziałem całej wspólnoty ASD; w poznańskiej farze, w której odbywał się odpust ku czci NMP Nieustającej Pomocy. Można powiedzieć, że nieźle się „nachodziliśmy i najeździliśmy” - do seminarium wróciliśmy nieraz dopiero przed 21 – proboszczowie dbali o to, żeby poza przeżyciami duchowymi czekała na nas dobra kolacja. Zabawne były reakcje niektórych ludzi, którzy dostrzegając nas nagle wychodzących zza rogu lub „okupujących” prawie cały tramwajowy wagon robili różnego rodzaju zszokowane miny.

W niedzielę, 17 października, mieliśmy okazję wyjechać na pierwszą w tym roku powołaniówkę - parafie naszej diecezji (tym razem odwiedziliśmy dekanaty stawiszyński i błaszkowski) ponownie gościły kleryków głoszących swoje świadectwa, modlących się o nowe powołania i zbierających ofiary na utrzymanie seminarium. Jak zawsze była to dla nas doskonała okazja do poznania kolejnego skrawka diecezji i mieszkających tam ludzi, którym w przyszłości poświęcimy nasze kapłańskie wysiłki.

Kolejnym wydarzeniem w „rozkładzie jazdy” była uroczysta inauguracja roku. W poniedziałek, 18 października, o godzinie 10 zebraliśmy się na Mszy św., a razem z nami zaproszeni goście z zaprzyjaźnionych uczelni, przedstawiciele innych organizacji oraz nasi pasterze z obu diecezji – biskup Damian Bryl i arcybiskup Stanisław Gądecki wraz z poznańskimi biskupami pomocniczymi. Metropolita przewodniczył Eucharystii, a Biskup Kaliski wygłosił do nas słowo, w którym usilnie zachęcał nas do sumiennego przygotowywania się do pełnienia duszpasterskiej roli. Po Mszy zebraliśmy się wszyscy w auli – tam nadszedł czas na różne przemówienia, podsumowanie zeszłego roku i immatrykulację (złożenie ślubowania przez wstępujących na drogę formacji kapłańskiej), która niestety nie mogła się odbyć, gdyż nasi najmłodsi bracia musieli zostać tego dnia w Kaliszu – figla spłatał im koronawirus, na którego zachorował jeden z przełożonych, przez co wszyscy trafili na kwarantannę.

Chyba każdy wie, jak wygląda kleryk. Niższy, wyższy, grubszy, chudszy, ale przede wszystkim: „czarny”. Oczywiście chodzi o sutannę, strój duchowny, który przyjmuje się na początku trzeciego roku studiów podczas tzw. obłóczyn. Poprzedza je tradycyjna „obcinka” - przez cały tydzień klerycy muszą chodzić w krawatach, a każdy już obłóczony ma prawo kawałek tego krawata obciąć. A co, jeżeli ktoś zapomni go założyć? Według zwyczaju następne w kolejce do obcinania są guziki. Na szczęście dzisiejsi alumni mają w sobie więcej wyrozumiałości czy empatii i oszczędzają młodszym kolegom zabawy z igłą i nitką. Tegoroczne uroczyste obłóczyny miały miejsce w niedzielę, 24 października, w seminaryjnej kaplicy. Ośmiu kleryków, w tym trzech z naszej diecezji, z pomocą swoich kolegów ze starszych roczników i przełożonych seminarium nałożyło strój duchowny. Jednak ten moment poprzedziło wiele różnych przygotowań - poza rozmowami z przełożonymi, konferencjami głoszonymi przez ojca duchownego, trzeba było przecież sutannę uszyć.

W Polsce działa wiele zakładów krawieckich, świadczących swoje usługi księżom. Wśród kleryków poznańskich i kaliskich szczególną popularnością cieszą się (bez kryptoreklamy) te we Wrześni, Częstochowie i w samym Poznaniu. Bardzo rzadko zdarza się, że pierwszą sutannę kupuje się „wprost z wieszaka” - w większości szyte są one na wymiar, co wiąże się z koniecznością kilku wizyt u krawca: pierwsza, druga przymiarka, poprawki. Na szczęście wsparciem są tutaj księża z rodzinnych parafii – zazwyczaj wspierają kleryków nie ograniczając się jedynie do zawiezienia ich w określone miejsce... 

Tekst kl. Krzysztof Bogusławski

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!