TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 27 Sierpnia 2025, 00:43
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jeszcze o religii w szkole

Jeszcze o religii w szkole

Tych kilka słów piszę z trasy mojego samotnego pielgrzymowania do Santiago de Compostela. Dzisiaj jest niedziela i pierwszy dzień września, jutro rozpoczyna się nowy rok szkolny i jakkolwiek jednym z największych atutów takiego samotnego pielgrzymowania jest możliwość pewnego resetu i oddalenia się nie tylko fizycznie, ale i mentalnie od codziennych problemów, muszę przyznać, że nie mogę przestać myśleć o sytuacji nauczania religii w szkołach. I ciężko mi się pogodzić ze sposobem, w jaki próbuje się tę religię ze szkoły stopniowo wyprowadzić. 

Zgadzam się w całej rozciągłości z tym, co w temacie napisał ks. Wojciech Węgrzyniak a zwłaszcza z tymi słowami: „Kościół by zrozumiał, że może nie ma o co walczyć, gdyby chodzących na religię było tyle, ilu Polaków popiera lewicę. Ale jeśli ponad 80% uczniów wybiera lekcje religii, ponad 70% Polaków deklaruje się jako katolicy, to czemu mamy słuchać ministra partii, która ma poparcie 8%? Przecież nawet cała koalicja rządząca nie uzyskała tyle głosów, ile Polaków chodzi co niedzielę do kościoła, a na spotkania partyjne lewicy chodzi mniej ludzi niż na Jasną Górę pielgrzymów. Problemem nie jest Kościół ani katecheci. Problemem jest złe nastawienie i złośliwość pani minister Barbary Nowackiej. Dlatego padają z jej ust słowa o „wyciu biskupów”, czy słowa o „przykręceniu kurka pieniędzy, które szły ochoczo do Kościoła w podzięce za przysługi wyborcze”. Przecież każdy myślący wie, że dwie godziny religii nie zostały wprowadzone przez PIS i katechetom za lekcje nie zaczęła płacić Zjednoczona Prawica”. Po więcej odsyłam do profili społecznościowych księdza Węgrzyniaka. 

Natomiast pozostając jeszcze chwilę przy, jak to raczyła bardzo elokwentnie nazwać pani minister edukacji, „wyciu biskupów” to przykro mi to powiedzieć, ale słowa skierowane przez naszych pasterzy na rozpoczęcie nowego roku uważam za niewystarczające i spóźnione. Niestety przez lata traktowaliśmy religię w szkole jako daną raz na zawsze i nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków z sytuacji różnych państw europejskich, gdzie lewica zawsze starała się o przejęcie resortów edukacji, aby tam „robić swoje”. Nawet jeśli tam nie posunięto się do usuwania religii ze szkół (patrz Włochy) można było się spodziewać, że „nasza” lewica nie pozwoli sobie nie skorzystać z takiej okazji. Było więc krótkowzrocznością nieprzygotowanie się na obecną sytuację i niezbudowanie żadnego buforu wokół religii w szkole, buforu stworzonego przez duchownych, katechetów i rodziców zadowolonych z możliwości religijnego edukowania swoich dzieci w szkole i traktujących to jako swoje dobre prawo. Skoro są pieniądze w kasie państwowej na finansowanie „prawa” do zabijania nienarodzonych, pigułki wczesnoporonne, in vitro i inne tego typu „prawa”, to dlaczego akurat na prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem ma ich nie być? Ale powiedzmy sobie szczerze, że nie zrobiliśmy nic w kierunku zbudowania takiego buforu wokół dobra, jakim jest (powinna być?) religia w szkole i wypada sobie życzyć i mieć nadzieję, że może ten pierwszy rok lewicowych „porządków” pomoże nam się ogarnąć i sprawić, że pani minister nie będzie sobie mogła pozwolić na traktowanie nas, jak nieszkodliwych frajerów, którzy co najwyżej zawyją, ale potem skulą ogon pod siebie i schowają się w budzie, znaczy się w zakrystii. 

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!