TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 05 Września 2025, 01:08
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jest wojna, ale są i cuda

Jest wojna, ale są i cuda

Na początek słowa papieża Franciszka wypowiedziane na Malcie: „Myśleliśmy, że najazdy innych krajów, brutalne walki uliczne i zagrożenia atomowe to mroczne wspomnienia z odległej przeszłości. Ale wiatr wojny, który przynosi jedynie śmierć, zniszczenie i nienawiść, wymierzył brutalny cios w życie wielu osób. I podczas gdy po raz kolejny jakiś możny, niestety osadzony w anachronicznych roszczeniach interesów nacjonalistycznych, prowokuje i podsyca konflikty, zwykli ludzie czują potrzebę budowania przyszłości, która albo będzie wspólna, albo jej nie będzie”. To ważne słowa, po raz pierwszy Franciszek mocno zbliżył się do wskazania głównego odpowiedzialnego za dramat wojny (współwinni mówią po niemiecku i francusku i piastują wysokie stanowiska w swoich krajach), a także przyznał, że zaproszenie go do Ukrainy „leży na stole i jest rozważane”. Ale chciałbym się bardziej skupić na słowach o „zwykłych ludziach, którzy czują potrzebę budowania przyszłości”. Bo to jest wstępniak w numerze świątecznym i świąteczny - mimo wszystko –  powinien mieć charakter. 

Mimo znakomitej postawy ogromnej większości zwykłych ludzi w naszym kraju, ciągle pojawiają się głosy, które chyba najlepiej odzwierciedla list przysłany w reakcji na poprzedni numer, gdzie pisaliśmy o pomocy uchodźcom z Ukrainy. Autor tego listu nie zgadza się, aby wpuszczać obywateli Ukrainy do naszego kraju (przypomina o tysiącach Polaków, którzy w Kazachstanie czekają na repatriację), jest przeciwnikiem wszelkiej asymilacji, jest przeciwny kierowaniu przybyłych ludzi do mieszkań/pomieszczeń prywatnych, publicznych, kościelnych, jest przeciwny niesieniu wsparcia militarnego Ukrainie, ponieważ sami w wypadku wojny z Rosją nie jesteśmy w stanie bronić się dłużej niż tydzień i wreszcie domaga się ekshumacji w Wołyniu, a także oburza się, że z jednego z kanałów telewizyjnych „wyleciała” zaprogramowana wcześniej emisja filmu „Wołyń”. Zacytowałem treści tego listu, aby ostrzec przed przyjmowaniem i promowaniem takiej postawy. Jest czymś bardzo nieładnym w obecnej sytuacji sugerowanie, że dla rządzących ważniejsze od polskich stały się sprawy ukraińskie i że jest to właściwy moment, aby załatwiać polsko – ukraińskie porachunki. Nie będę teraz pisał o wymiarze militarnym i o tym, jak ważne jest dla Polski (!), aby Ukraina tej wojny nie przegrała. Chcę podkreślić coś innego, a uczynię to słowami ojca Wincentego Polka OCist.

W naszej ojczyźnie „dokonuje się, przez mało kogo przewidziana, prawdziwa komunikacja między dwoma narodami: polskim i ukraińskim. Komunikacja, która słabo się poddaje odgórnej kontroli, bo jest to komunikacja życia.

W Polsce zdarza się fenomen przyjmowania uchodźców wojennych z Ukrainy po domach. To jest cud! Nie wiem, na ile zdajemy sobie z tego sprawę. I to on wywołuje tę rzeczywistą komunikację, która na przyszłość może nieść bardzo duży potencjał polityczny. Próbują podobnie postąpić Brytyjczycy, ale im nie wychodzi i muszą odgórnie organizować przyjmowanie uciekinierów z Ukrainy, bo nie ma specjalnego oddolnego odzewu. Dlatego zarówno moskiewscy „czekiści”, jaki i niemieccy „esesmani” próbują tę komunikację zakłócić.

Chcę dodać jeszcze jedną uwagę. Ta wojna wymyka się wielu przygotowanym scenariuszom. Jeśli chodzi o uchodźców to wydaje mi się, że pierwotny plan był taki: najpierw Łukaszenka miał napuścić do Polski wszelakiej maści muzułmanów, którzy by skutecznie zniechęcili do wszelkiej gościnności, a potem miał być napływ uchodźców wojennych, którzy by napotkali w takiej sytuacji bardzo niechętnych i zezłoszczonych przez muzułmanów Polaków i byłaby rozróba oraz destabilizacja na całego. Bogu dzięki sprawy potoczyły się inaczej. Rząd zareagował szybko, zdecydowanie i skutecznie zamykając granicę z Białorusią. W ten sposób stworzył warunki do rzeczywistej komunikacji między narodami. Jeszcze raz napiszę. W Polsce naprawdę zaczął się cud (świadomie używam tego słowa) pojednania między nami a sąsiadami zza Bramy Przemyskiej. Jest to pojednanie nie na poziomie deklaracji ale na poziomie życia. Oby wydał owoc, ponieważ jak widzimy, obudził wiele różnych biesów”.

Tyle ojciec Polek. Od siebie dodam -  i to jest ten świąteczny wymiar, - że tworzy się historia na naszych oczach. Bohaterstwo Ukraińców i ich prezydenta ma szansę zastąpić ich dotychczasowe symbole, o które wielu w Polsce ma słuszny żal, a nasze otwarte serca i domy mogą zmienić u Ukraińców obraz Polaków przez te symbole suflowany. To się teraz dzieje i po raz kolejny może dokonać się cud zmartwychwstania, tym razem braterstwa dwóch narodów.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!