TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 00:12
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jest takie miejsce na ziemi...

Jest takie miejsce na ziemi...

Moje pierwsze kroki postawiłem w Medugorje, bo o nim tu mowa, kilkanaście lat temu. Miejsce to stało mi się od razu bardzo bliskie. Medugorje to miejsce wyjątkowe, swoiste ,,sanatorium” dla ducha i ciała. Myślałem, że jak tylko nadarzy się sposobność trzeba odwiedzić to miejsce ponownie. Spełnienie marzenia nastąpiło w lipcu zeszłego roku, gdy zorganizowaliśmy pielgrzymkę wspólnie z panią Haliną, która poprzez kilkunastoletnie organizowanie wyjazdów do Medugorje odpowiada w pełni na to swoje powołanie i wydaje się, że  odnajduje w tym pełnię radości życia.

Droga autokarowa wiodła przez Czechy, Austrię, Słowenię, dalej w Chorwacji wzdłuż Adriatyku do celu. Przejeżdżając przez Chorwację mogliśmy podziwiać krajobraz tego kraju, gdzie piękne góry łączą się z równie pięknym, błękitnym morzem. Późnym popołudniem zjeżdżaliśmy łagodnym zboczem góry, u której stóp ujrzeliśmy niewielkie miasteczko pośród zieleni. Dominowały nad nim symetryczne wieże kościoła. Wypowiadaliśmy bliskie naszym sercom słowo ,,Medugorje”. Dreszcz przeszył serca strudzonych pielgrzymów. Zakwaterowano nas niedaleko kościoła. Otwarte szeroko serca chorwackich gospodarzy wynagrodziły nam trudy podróży.
Medugorje, ongiś wioska „zabita deskami”, której przed objawieniami nie zaznaczono na żadnych mapach, a obecnie to maryjne sanktuarium uświęcone obecnością Gospy (z chorwackiego Pani – szczególne odniesienie do Matki Bożej) znane jest na całym świecie. Medugorje to rodzinna wioska sześciu wizjonerów, którymi są Vicka (1964), Mirjana (1965), Maria (1965), Ivanka (1966), Ivan (1965) i Jakov (1971). Późnym popołudniem 24 czerwca 1981 roku w uroczystość św. Jana Chrzciciela ich świat zyskał nowy wymiar, wkroczyły wydarzenia nadprzyrodzone. Maryja wybrała szóstkę dorastających dzieci ,,ani lepszych ani gorszych niż inni”, jak sami się określali. Objawienia rozpoczęły się na Podbrdo zwanym Górą Objawień. Obecnie stoi tam figura Matki Bożej. Gdy podchodziliśmy tam skalistym podejściem stąpając z kamienia na kamień, jedna myśl przebiegała przez głowę: idziemy na spotkanie z Matką. Jest to miejsce szczególne, gdzie w ciszy i spokoju jest czas na modlitwę, refleksje i zastanowienie się nad sobą, własnym życiem, relacją z Bogiem i innymi sprawami, którymi akurat natchnie Duch Święty.
Matka Boża ukazuje się tam, gdzie są widzący. Objawienie zaczyna się o 18:40, trwa kilka minut. W Kościele zapada cisza. Maryja w swych orędziach mówi o potrzebie pokoju. A pokój nastanie jedynie wówczas, gdy odnajdzie się Boga. Mówi: ,,nawracajcie się, nie czekajcie”. Do realizacji nawrócenia potrzebna jest modlitwa i post. Prosi o codzienne odmawianie siedem „Ojcze Nasz”, siedem „Zdrowaś Maryjo”, siedem „Chwała Ojcu” i jedno „Wyznanie wiary”, czyli tzw. Koronki pokoju oraz Różańca, wzywa też do głębszej modlitwy. Wzywa do postu o chlebie i wodzie w każdą środę i piątek. Zaleca życie sakramentalne i Mszę Świętą, spowiedź, Komunię Świętą. Matka Boża obiecała, że zostawi widoczny znak dla tych, którzy nie wierzą i jednocześnie mówi: ,,nie czekajcie na znak bez starania, ten czas jest czasem łaski, musicie pogłębić waszą wiarę i nawrócić się”. W Medugorje były i jeszcze nadal są widoczne znaki: wirujące słońce, zmieniający się krzyż na Kriżevacu czy wydobywająca się ciecz z figury Chrystusa.
Podczas pobytu w Medugorje uczestniczyliśmy w wieczornych modlitwach. Rozpoczynały się one o godzinie 18 dwiema częściami Różańca Świętego, następnie była Msza Święta, którą celebrowało zazwyczaj kilkunastu księży reprezentujących pielgrzymów z różnych krajów. Mimo różnych języków towarzyszących liturgii, śpiew sprawiał wrażenie harmonii. Po Mszy Świętej odmawia się Koronkę pokoju trwale związaną z tymi objawieniami, modlitwy o uzdrowienie duszy i ciała, a całość kończy chwalebna część Różańca Świętego, zamiast której w środę jest adoracja Najświętszego Sakramentu, a w piątek adoracja krzyża. Zapada już zmrok, kiedy milkną słowa modlitwy i pieśni. Dziwne, mimo tak długich nabożeństw czas mija wyjątkowo szybko, nawet dzieci są grzeczne, nie kręcą się, nie płaczą i nie pytają: ,,Kiedy wychodzimy?”.
Kolejnego dnia naszego pielgrzymowania rozpoczęliśmy wyprawę na Kriżevac. Niezbyt wysoka góra zamyka horyzont miasteczka. Na szczycie wzniesiono okazały, betonowy krzyż o wysokości 12 metrów. Jest to ulubiona góra Maryi, na której modli się o świcie, stąd i nasza wizyta tam o wczesnej porze, by być razem z Matką Bożą, czuć Jej obecność i modlić się razem z Nią. Wiodący na szczyt góry szlak jest dziś Drogą krzyżową. Szlak naszej wędrówki usłany jest złomem skalnym i ostrym kruszywem uzupełniającym żleby wydrążone przez wodę deszczową. Zauważam, że kilku pątników zdjęło obuwie i postanowiło iść boso. Tymczasem żar lał się z nieba, temperatura zaczęła dochodzić do 40 stopni. Marsz stawał się coraz wolniejszy, zaczęliśmy odczuwać zmęczenie i dopiero widok krzyża dodał nam nowych sił. Dziękowaliśmy Bogu za Kriżevac.
Objawienia w Medugorje to objawienia naszych czasów. To tak, jakbyśmy się znaleźli w Lourdes, albo w Fatimie w czasach tamtejszych objawień. Objawienia te miały miejsce dawno temu, a skoro niebo otwiera się dzisiaj powinniśmy niezwłocznie zasłuchać się głosy mknące ku nam,  żyjącym na ziemi.
Aby słuchać i zrozumieć Królową Pokoju, która przemawia do nas  z Medugorje, aby pójść w tamte góry, do tego kraju dręczonego wojną, waśniami etnicznymi trzeba zostać wezwanym. Maryja mówi: ,,Nikt z was na takie spotkanie nie przyjdzie przez przypadek, wy możecie sobie tak myśleć, że znaleźliście się tutaj przypadkiem, a ja razem z Bogiem Ojcem przyglądałam się wam, szukałam was, wezwałam was”. Matka Boża nie wzywa nas głosem, ale wzywa nas sercem, czasami używa ciekawości. I my pełni wdzięczności, sercem przepełnionym wdzięcznością, mówimy: ,,Dziękuję, że mnie wezwałaś”.
Nie przysłużymy się Królowej Pokoju, jeśli będziemy tylko szerzyć jej orędzia, bo to by była propaganda, którą można by było porównać do haseł propagujących towary w świecie konsumpcji lub do świata polityki, w którym manipuluje się ludźmi. Maryja pragnie, aby jej orędzie trafiło na grunt naszego serca, nie przekazuje nam orędzi po to, abyśmy je znali, lecz byśmy je z pokorą przyjęli i wytrwale, zgodnie z jego treścią żyli nimi na co dzień.
Uczyń więcej niż chciałeś lub planowałeś. Podejmij ponownie post i modlitwę, przystępuj do sakramentów i czytaj Pismo Święte. Niech nasze życie stanie się znakiem dla tych, którzy są z dala od Boga.
Tyle się dyskutuje: Matka Boża objawiła się czy się nie objawiła? Matka Boża przyszła nie po to, byśmy wiedli między sobą o to spory. Nie to jest celem Maryi. Wielu chce, by Kościół uznał objawienia. A co potem? Jeśli teraz nie zacząłeś się modlić, co zrobisz kiedy Kościół je uzna? Mamy tyle uznanych objawień, mamy Ewangelię i kto się modli? Niektórzy mówią: ,,zaczekam”. Na co zaczekasz? By się modlić? By pościć? By się pojednać?
Matka Boża powiedziała: ,,Nie mówię tego dla siebie, ja już jestem zbawiona, ale chcę byście i wy zostali zbawieni”.

Andrzej Szymański

P.S. Nasze pielgrzymowanie było też ucztą dla ciała, zwiedzaniem pięknego Dubrownika – perły Adriatyku, czy wylegiwaniem się na chorwackich plażach Makarskiej Riviery. W tym miejscu chciałbym też zauważyć obecność charakterystycznych postaci naszej wędrówki: ,,normalnego” małżeństwa z Warszawy, ,,babci”, za którą  w pieszych wędrówkach córka nie mogła nadążyć, rodziny ,,małolatów”, pani ,,z bolącym kolankiem” z jej ekipą, przedstawicieli Polonii z Francji i USA, czy pozytywnie „zakręconych” dwóch Jadziuni. Na koniec nie mogę nie wspomnieć o pani Halinie, kobiecie, która jest w ,,przedsionku nieba” oraz wzorowej postawie naszych dwóch opiekunów duchownych: księdza Piotra Kowalka i księdza Eugeniusza Synowca z kaliskiej i ostrowskiej parafii NMP Królowej Polski.

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!