Jest czas narodzenia
Rytm naszego życia wyznaczają dni świąt, godziny pracy i odpoczynku. Wschód i zachód słońca odmierzają kolejne dni. Każdy z nich przynosi coś nowego, ale tym najważniejszym jest dzień narodzin. Od niego przecież wszystko się zaczęło. Również, gdy powstawały księgi biblijne narodziny człowieka były ważne i radosne. Hebrajczycy oczekiwali potomstwa z wielką tęsknotą.
Ludzkie poczęcie otaczano wielkim szacunkiem. Traktowano je jako błogosławieństwo Boga – znak pomyślności. Przypominają o tym słowa zapisane w Księdze Rodzaju, które Bóg wypowiada po stworzeniu ludzi: „…Bóg im błogosławił mówiąc: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1, 28a).
Oczekiwane narodziny
Pierwsze dni życia człowieka stanowiły tajemnicę. Dziecko obecne pod sercem matki Psalmista porównuje do dzieła tkacza. To sam Bóg w łonie matki kształtuje człowieka, podobnie jak rzemieślnik splata z nici tkaninę (Ps 139, 13b). Daje mu ciało, ale także określa jego powołanie. Przecież niektórzy biblijni bohaterowie, choćby Jeremiasz, zostali przeznaczeni do swej misji jeszcze przed narodzeniem (Jr 1, 5). Narodzin poczętego człowieka oczekiwano z niecierpliwością, zadając sobie pytanie: kim będzie człowiek, który przyjdzie na świat? A może będzie to obiecany Mesjasz?
Brak dzieci wynikający z niepłodności traktowany był jako znak hańby. Izraelici przez długi czas byli przekonani, iż życie człowieka trwa w jego potomstwie. Jeśli Bóg komuś tego potomstwa odmawiał, sądzono, że musiał on czymś poważnie zawinić. Brak potomstwa wiązał się też z niepewną przyszłością. Dzieci brały na siebie ciężar utrzymania rodziców, gdy wiek i siły nie pozwalały im zarabiać na utrzymanie. Choć bezdzietność często nie była niczym zawiniona, to jednak kobiety pozbawione potomstwa wielokrotnie stawały się obiektem drwin i szyderstw. Do ich osobistego bólu dochodziło cierpienie zadawane przez otoczenie, doświadczyły go matki wielu bohaterów biblijnych, choćby Sara – matka Izaaka, Anna – matka Samuela i Elżbieta – matka Jana Chrzciciela. Dzięki niezwykłej interwencji Boga ich smutek przemieniał się w radość w dniu narodzin upragnionego potomka.
W domu rodzinnym
Narodziny przebiegały zdecydowanie w odmiennych warunkach niż dziś. Najczęściej odbywały się w domu rodzinnym. Gdy zbliżała się chwila porodu, kobiety siadały na dwóch rozsuniętych kamieniach. Służyły one jako swoiste krzesło porodowe. Rodząca przyjmowała pozycję kucającego człowieka. Dlatego zgięcie kolan wiązano z określeniem czynności narodzin. W kilku miejscach Pisma Świętego mowa jest o zrodzeniu dziecka na czyichś kolanach. Żona Jakuba, Rahela prosi swą niewolnicę, by zrodziła dziecko na jej kolanach (Rdz 30, 3). Na kolanach Patriarchy Józefa rodzą się dzieci Makira, syna Manassesa (Rdz 50, 23). Noemi kładzie narodzonego wnuka na swe łono (Rt 4, 16). Tym razem wszystkie wspomniane sytuacje określają nie tyle praktyki porodowe, ile uznanie dziecka za swoje. Ilustrują starożytną biblijną praktykę adopcyjną. Dodajmy, iż w przypadku niemożliwości urodzenia dziecka, według starożytnych praw żona mogła oddać mężowi swą niewolnicę, by z tego związku mieć potomstwo. Przykład takiego postępowania możemy odnaleźć w historii Abrahama. W ten sposób przyszedł na świat Ismael (Rdz 16, 1-16).
Rodzącej pomagały zazwyczaj inne kobiety. Dodawały one sił i podtrzymywały ją na duchu. W przypadku narodzin bliźniąt to one określały, które z nich przyszło na świat pierwsze, co wiązało się z uzyskaniem ważnego przywileju pierworództwa. Opis porodu Tamar ilustruje taką praktykę. Oto, gdy pojawiła się rączka dziecka, położna zawiązała na niej czerwoną tasiemkę, by jednoznacznie wskazać, które dziecko przyszło na świat pierwsze (Rdz 38, 28). Zazwyczaj osoby pomagające przy porodzie należały do najbliższego otoczenia, ale Biblia wspomina również o zawodowych i wykształconych akuszerkach (Wj 1, 15).
Szata dziecka
Mężczyźni w chwili porodu byli nieobecni. Jeremiasz wspomina o oczekiwaniu ojca, któremu oznajmiono radosną wiadomość: narodził ci się syn (Jr 20, 15). O podobnym zwyczaju mówi także Hiob (Hi 3, 3). Oczekiwanie narodzin dla każdego małżonka wiązało się z niepokojem. Choć wielu twierdzi, iż kobiety w czasach starożytnych rodziły dość łatwo, Pismo Święte wielokrotnie mówi o bólach rodzenia. Dla autora Księgi Rodzaju są one konsekwencją grzechu pierworodnego (Rdz 3, 16). Prorocy odwołują się do cierpienia związanego z porodem, by zapowiadać nieszczęścia, jakie (Jr 4, 31) dotkną Naród Wybrany i obce narody (Iz 13, 8). Św. Paweł zapowiadając nieoczekiwane i nieodwołalne przyjście końca świata wspomina o nagłych bólach, które dotykają brzemienną (1Tes 5, 3). Niepewność wiązała się także z tym, że poród decydował o życiu matki i dziecka. Zdarzało się, iż dziecko przychodziło na świat za cenę życia matki. Dramatu śmierci Raheli doświadczył Jakub w Betlejem podczas narodzin ostatniego syna – Beniamina (Rdz 35, 17-19). Nie mniej, kiedy już dziecko przyszło na świat ból szedł w zapomnienie, a nastawał czas radości. Sara po urodzeniu Izaaka mówi: „Powód do śmiechu dał mi Bóg” (Rdz 21, 6a). Po narodzinach Jana Chrzciciela radość ogarnia jego matkę, jej krewnych i sąsiadów. Radość z narodzin człowieka, jaka przychodzi w miejsce bólu, to przysłowie, do którego odwoływał się Jezus mówiąc o bliskim rozstaniu z uczniami i zapowiadając czas swego powrotu (J 16, 21).
Pierwszą czynnością, jakiej dokonywano po narodzinach dziecka było odcięcie pępowiny. Następnie obmywano je wodą, a potem nacierano solą. Ten zwyczaj miał służyć wzmocnieniu dziecka. Po tych wszystkich zabiegach noworodka owijano w pieluszkę, która różniła się znacznie od dzisiejszych. I nie chodzi tu o kwestię jednorazowego użytku. Był to rodzaj długiego na 5 m bandaża, o szerokości 12 cm. Przed owinięciem łączono nóżki dziecka i przykładano jego ręce do tułowia. Dlatego po owinięciu dziecko przypominało wyglądem mumię. Taki zabieg chronił je przed chłodem i innymi zagrożeniami. Stąd owinięcie w pieluszki jest w Biblii symbolem troski i bezpieczeństwa. Stanowi ono znak całkowitej zależności niemowlęcia od rodziców, bez których opieki nie byłoby w stanie przeżyć. Prorok Ezechiel, opowiadając o dramatycznej sytuacji Izraela w niewoli egipskiej, porównuje go do niemowlęcia porzuconego na drodze (Ez 4, 5). Gdyby nie troska i miłość Boga nie byłoby ono w stanie przeżyć. Jezus, po narodzeniu zostaje owinięty w pieluszki przez Maryję, co wskazuje na jej wielką troskę o Syna Bożego (Łk 2, 7). Owiniecie w pieluszki jest też znakiem, który pomaga pasterzom rozpoznać Zbawiciela (Łk 2, 12.16). Pomyślmy o tym wydarzeniu mając w pamięci czas oktawy zmartwychwstania. Przez ten tydzień ochrzczeni chodzili w białych szatach. Przypominali nowo narodzone dzieci, owinięte w pieluszki przez rodziców. Taką szatę mówiącą o trosce i miłości Boga otrzymał każdy z nas na chrzcie św. Pamiętajmy o niej w każdej chwili życia.
Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!