Jesienna zaduma
Chociaż zewnętrzna aura czasem sprzyja jedynie temu, żeby opatulić się w ciepły koc, zaszyć w jakimś przytulnym kącie i oddać jesiennej zadumie, nie mamy na to zbyt wiele czasu.
Złota polska jesień odfrunęła z ostatnim uschłym listkiem. Coraz więcej pochmurnych dni, zasnutych chmurami, z których sączy się deszcz. Życie kleryków toczy się swoim zwykłym rytmem, pracujemy, modlimy się, kawkujemy i żartujemy. Wyjątkiem są dni skupienia. Są one wyciągnięte ze zwykłego rytmu codziennej pracy - są chwilą, żeby odetchnąć, nie tylko Duchem Świętym. Jak mówił ks. Andrzej Nowicki, ojciec duchowny gnieźnieńskiego PWSD (zaproszony, aby głosić nam konferencje podczas jednego z nich, odbywającego się w ASD 11 listopada), dzień skupienia to taki duchowy pitstop. Moment na to, żeby się pozbierać, poukładać to, co się rozsypało. Przyjrzeć się bliżej swojej relacji z Panem Jezusem. Ten czas zadumy jest nieoceniony – pozwala podfrunąć nieco wyżej i z wysoka przyjrzeć się swojemu życiu. Rzucić okiem na całość, nie martwiąc się przez chwilę innymi rozpraszającymi człowieka sprawami. Potwierdził to ks. rektor Jan Frąckowiak, który przyznał, że w kapłańskim życiu poza seminarium najbardziej tęsknił za niezwykłą atmosferą zadumy kleryckich dni skupienia.
Każdy taki dzień ma swój plan (który tak naprawdę obejmuje po kilka godzin dwóch kolejnych dni) – rozpoczynamy po południu śpiewem Sekwencji do Ducha Świętego. Wsłuchujemy się w konferencje głoszone przez zaproszonego kapłana, modlimy się brewiarzem, adorujemy Najświętszy Sakrament, a następnego dnia uczestniczymy w nabożeństwie pokutnym, spowiadamy się i podczas Eucharystii przystępujemy do Komunii Świętej.
W uroczystość Wszystkich Świętych, jak co roku, mieliśmy okazję wyjechać do domu, aby wesprzeć księży posługujących w rodzinnych parafiach i nawiedzić groby naszych bliskich. Dla kleryków z III roku zawsze jest to największe przeżycie, gdyż w swoich wspólnotach po raz pierwszy pokazują się odziani w sutanny. O swoich przemyśleniach, związanych z tymi listopadowymi świętami, napisał dla nas kl. Michał Zaborowski właśnie z roku III.
Uroczystość Wszystkich Świętych to czas radosny dla chrześcijanina, ponieważ w tym dniu wpatrujemy się i przypominamy sobie, że naszym celem jest Niebo. W tym dniu pragniemy modlić się za wstawiennictwem Świętych - tych, którzy zostali oficjalnie przez Kościół wyniesieni na ołtarze, ale i za wstawiennictwem tych, którzy cieszą się oglądaniem Boga twarzą w twarz, a nie zostali ogłoszeni Świętymi przez Kościół. Natomiast następne dni listopada, a szczególnie Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych to czas zadumy, refleksji, to czas zatrzymani się i pochylenia się na tematem przemijalności życia. Drugi listopada to dzień, w którym szczególnie wspominamy zmarłych bliskich naszemu sercu, którzy zakończyli ziemską wędrówkę w ciągu ostatniego roku. Bogu niech będą dzięki, że w tym roku Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny mogliśmy przeżyć godnie i spokojnie w przeciwieństwie do zeszłorocznych świąt, kiedy została podjęta nagła decyzja o zamknięciu cmentarzy z niemożliwością nawiedzenia grobów najbliższych. Dla mnie, kleryka trzeciego roku, czas tegorocznej uroczystości Wszystkich Świętych był niezwykły z jeszcze jednego powodu – był to pierwszy wyjazd do domu, do parafii rodzinnej, kiedy to byłem już nie w garniturze i w krawacie, ale w stroju duchownym – w sutannie. Z pewnością bardzo długo czekałem na ten moment, kiedy będę mógł chodzić w stroju duchownym – to było moje marzenie. Jednakże nie chcę zatrzymywać się na tym zewnętrznym elemencie, który na pewno mnie cieszy, ale jest też element dużo ważniejszy – wewnętrzny. Do tej pory mogłem „schować się”, mogłem przemilczeć niektóre tematy, a teraz w pewien sposób jestem odpowiedzialny za Kościół, czego wyrazem jest sutanna. Muszę powiedzieć, że przyjęcie sutanny i kandydatury, które miały miejsce 24listopada w kaplicy seminaryjnej jak i pierwszy pobyt w rodzinnym mieście, pod względem duchowym był czasem bardzo spokojnym, choć może nieco czułem się zagubiony pod względem zewnętrznym. Kandydatura i sutanna wymagają ode mnie już dzisiaj dużo większej pokory niż dotychczas i oczywiście (z uśmiechem) codziennie muszę wstać pięć minut szybciej, żeby pozapinać wszystkie guziki. Wierzę, że sutanna i kandydatura sprawią, że Chrystus, który jest szczególnie dzisiaj tak potrzebny ludziom, będzie we mnie jeszcze bardziej obecny.
tekst kl. Krzysztof Bogusławski
kl. Michał Zaborowski
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!