TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 10:57
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księżyca - odcinek 266

Jasna i ta druga strona księżyca - odcinek 266

Jasna

- Wiesz proboszcz co? Właśnie się dowiedziałem, dlaczego proboszczowie zwykle wstają o godzinę wcześniej od wikarych - zagaił wikariusz Daniel kiedy całym składem zasiedli przy stole, aby zjeść kolację, wypić kawę i porozmawiać o zbliżających się rekolekcjach adwentowych.
- No ja co prawda nie lubię wcześniej wstawać, chyba że naprawdę muszę, ale tak mi się wydaje, że spośród nas czterech to nie jestem jakimś szczególnym wyjątkiem – odpowiedział Mateusz spoglądając znacząco na Szymona, który się zaczerwienił i spuścił wzrok, ponieważ nie dalej jak wczoraj zaspał na poranną Mszę. - Spoko, Szymon, nic się nie stało, każdemu się może zdarzyć – dodał uspokajająco Mateusz.
- No nie zmieniajmy tematu! Nie rozmawiamy o wikariuszach tylko o proboszczach – Daniel koniecznie chciał dopowiedzieć swój dowcip do końca. - Powtórzę pytanie: dlaczego proboszczowie wstają o godzinę wcześniej niż wikarzy?
- Nie wiem czy wszyscy, ale mój poprzedni proboszcz to zawsze wstawał wcześniej, albo inaczej, nie kładł się spać, żeby zobaczyć, o której wracam – odpowiedział Szymon.
- Zła odpowiedź – skwitował Daniel. - Dawid, ty wiesz dlaczego, proboszczowie wstają godzinę wcześniej niż wikarzy? Proboszcz, wiesz? - Daniel spoglądał na nich pytająco, a oni obaj przecząco kręcili głowami.
- Żeby godzinę dłużej nic nie robić! - odpowiedział Daniel i zaniósł się śmiechem.
- No to ja muszę podlecieć do Księdza Biskupa i zgłosić mu, że ty Daniel jesteś już absolutnie gotowy do bycia proboszczem i nawet dwie godziny wcześniej od wikariuszy byś mógł wstawać. Nicnierobienie masz w małym paluszku
- ze śmiechem powiedział Szymon.
- Chłopaku, jak będziesz w moim wieku, to też zaczniesz dbać o siebie. No wiesz, trzeba trochę energii na proboszczowanie zachować. Nie można się wypstrykać jako wikariusz, bo potem przychodzą poważne wyzwania, nie proboszcz? - Daniel spojrzał na Mateusza, któremu akurat przypomniał się inny, tym razem proboszczowski dowcip.
- A czy wy wiecie ilu wikariuszy może mieć proboszcz? - zapytał Mateusz i ku swojemu zdziwieniu nie otrzymał odpowiedzi. - Tylu, za ilu może wszystko zrobić.
- Oj, akurat, akurat – ze śmiechem komentował Daniel. - Za mnie nigdy żaden proboszcz nie musiał niczego robić, wręcz przeciwnie.
- No byłoby trudno, żeby proboszcz robił coś za ciebie, skoro ty nic nie robisz – skwitował Szymon.
- Zaraz, zaraz, ty tutaj uprawiasz jakąś dezinformację, to są tzw „fejk nius”... Ja nic nie robię? Mszę odprawię, w konfesjonale usiądę...
- No ale ja mam trzy grupy, Dawid dwie,
proboszcz trzy, a ty nie masz żadnej
– ripostował Szymon.
- Ale przecież wiecie, że ja mogę chętnie grupy wziąć – powiedział Daniel rozkładając ręce.
- Poważnie? - zapytał Mateusz, który miał pewien pomysł.
- Oczywiście! - bez wahania odpowiedział Daniel.
- Jak ksiądz proboszcz chce jakąś grupę „wygasić” to niech ją ksiądz da Danielowi, on ma w tym spore doświadczenie – powiedział Szymon.
- No ale to już nie jest moja wina, jak jakaś grupa się zbuduje na księdzu, a nie na Panu Jezusie, i potem ja i moje zasadnicze podejście im się nie podobamy - Daniel nawet się nie obraził.
- Czyli rozumiem, że ty Daniel jak dostaniesz jakąś grupę duszpasterską pod opiekę to raczej taka grupa długo nie pociągnie, tak? - zapytał Mateusz.
- No... Nie zawsze tak było, ale od jakichś pięciu lat to rzeczywiście trochę tak to wygląda - odpowiedział Daniel ze swoim specyficznym uśmieszkiem pod tytułem: „już taki jestem i nic nie poradzę, ale dobrze mi z tym”.
- Czyli grupy uformowanej lepiej ci nie powierzać. A co byś powiedział, jakbym cię poprosił o założenie nowej grupy? - zupełnie poważnie zapytał Mateusz, a Danielowi uśmiech natychmiast zniknął z twarzy.
- Co masz proboszcz na myśli? - odpowiedział pytaniem.
- Mam na myśli grupę mężczyzn – Mateusz uważnie wpatrywał się w Daniela.
- A coś więcej? - Daniel nie chciał się wystawić. - Bo jakby chodziło, żeby na przykład w piłkę pograć, to nie chwaląc się, ale ja to już robię.
- W piłkę też możesz grać, ale chodzi o coś więcej. Słuchajcie! Mieliśmy pogadać o rekolekcjach.
Jak już wam mówiłem, w swojej poprzedniej parafii zawsze się starałem, żeby po rekolekcjach w parafii coś zostało.
- No to ja mam pomysł? - wyrwał się Daniel.
- Słuchamy – zachęcił go Mateusz.
- Zamiast dawać tacę z ostatniego dnia rekolekcjoniście, można zostawić ją w parafii.
- Dobry pomysł! A jako wynagrodzenie dla rekolekcjonisty Daniel odrobi u franciszkanów na gospodarstwie – skomentował głupią propozycję kolegi Szymon.
- Chłopaki, proszę was o chwilę powagi - Mateusz jeszcze nie był zdenerwowany, ale zależało mu, żeby z tego spotkania wyszli z konkretami. - W naszej parafii, jak zresztą we wszystkich, mamy zdecydowaną przewagę kobiet i to pod każdym względem. W kościele na liturgiach znacznie więcej kobiet. W działaniach charytatywnych tak samo. W grupach duszpasterskich miażdżąca przewaga kobiet... – perorował Mateusz.
- A biskupem jest zawsze mężczyzna! To niesprawiedliwe - wtrącił mu się udając poważnego Daniel, ale Mateusz zgromił go wzrokiem.
- No co? Ja jeszcze nie widziałem w naszym katolickim Kościele biskupa płci żeńskiej - Daniel brnął w swoich głupotach.
- Nie mogłeś widzieć, bo w naszym Kościele kobiet się nie wyświęca, a głupków, patrząc na ciebie, niestety tak - Szymon tym razem pojechał po bandzie. Mateusz na chwilę zamknął oczy.
- Dosyć, okay? - powiedział w końcu. - Czy wy naprawdę nie potraficie choć raz zachować powagi? Może wyjaśnijmy sobie coś jeszcze raz. Jako proboszcz nigdy nie pracowałem w zespole i naprawdę nie jest mi łatwo, bo jestem nauczony, że musiałem sam o wszystko zadbać. A nie chcę was traktować jak starszych ministrantów, którzy mają uprawnienia do odprawiania Mszy Świętej, a ja wszystko sam decyduję i wydaję polecenia. Więc proszę, nie doprowadzajcie mnie do sytuacji, w której tak się będę zachowywać, dobra?
- Proboszcz, nie denerwuj się, my sobie tak z Szymonem od trzech lat przygadujemy, ale nikt się nie obraża. Zaraz możemy dalej kontynuować naradę, ale ja coś jeszcze muszę powiedzieć i to nie jest żart. Naprawdę! Więc, tak dla twojej proboszcz wiedzy, ja nie mam nic przeciwko temu, żebyś mnie traktował jak starszego ministranta z uprawnieniami do odprawiania Mszy. Mnie by to absolutnie pasowało... Ja nie żartuję... No! To teraz już proboszcz wiesz, więc jakby ci się zdarzyło mnie tak pominąć w procesie decyzyjnym, to sobie tego proboszcz nie wyrzucaj, dla mnie okay - zakończył Daniel i jeszcze gestem dwóch wzniesionych kciuków pokazywał, że on naprawdę się nie obrazi. Szymon i Dawid z trudem tłumili śmiech, ale Daniel zachowywał absolutną powagę. Mateusz westchnął, pokręcił z niedowierzaniem głową i na koniec się uśmiechnął.
- Dobra, wracamy do rekolekcji. Już nie będę długo gadał. Chodzi mi o to, ze musimy jakoś zmobilizować mężczyzn, stworzyć taką grupę tylko dla mężczyzn, pokazać im, a potem przez nich innym, że pobożność to nie jest jakaś babska sprawa. Znalazłem w Internecie, że są takie grupy Mężczyźni Świętego Józefa. Założył to najpierw jakiś były strażak z Nowego Jorku, a teraz jest tych grup coraz więcej. No i pomyślałem, że może Daniel by się tym zajął – powiedział Mateusz spoglądając na swojego najstarszego wikariusza.
- To coś jakby tacy katoliccy macho? - zapytał z nadzieją w głosie Mateusz.
- Ciekawe, wiesz? Akurat w jakimś artykule
w „Wyborczej” tak ich nazwano, ale to raczej nie chodzi o jakichś napakowanych seksistów. Zresztą posłuchaj, jakie są ich cele: szukają Pana, starają się służyć potrzebom innych zamiast szukać władzy i przywilejów, trwają w Bożej mocy, odkrywają radość życia według Bożego planu. Normalnie chodzą na Eucharystię z całą rodziną, spowiadają się, a czasami spotykają się na spotkaniach w swoim gronie, jeżdżą na pielgrzymki, rekolekcje, konferencje - tłumaczył Mateusz patrząc w swoje zapiski.
- Czyli to nie chodzi o taką grupę facetów, że jak potrzeba jakąś cięższą robotę wykonać, to się ich skrzyknie i są gotowi do akcji? - zapytał Szymon.
- Wiecie, jak to jest. Z każdą grupą jaką się tworzy na parafii to jest tak, że najpierw przez kilka lat podczas formacji trzeba im wiele dać, a nie wymagać żeby oni dawali. Ale jak ich się dobrze uformuje, to potem każda grupa jest bardzo użyteczna w parafii. Jednak nie po to ich formujemy, żeby potem coś nam w zamian zrobili, ale żeby znaleźli swoją drogę duchowości, no i żeby byli zbawieni. A jak przy tym mimochodem trochę pomogą w parafii, to chwała Panu!
- No to może ja bym spróbował – powiedział Daniel. - Ale żeby potem nie było, że ja mam ich gonić do Różańca, albo do niesienia feretronów na procesji, ok? No i żeby ich tak od razu nie atakować z grubej rury... Najpierw jakieś swobodne spotkanie, a potem powoli poważniejsza formacja. Jak mówi św. Paweł: najpierw mleczko, a dopiero potem jak podrosną, stały pokarm.
- Daniel, ale mleczko, a nie piwko, okay?
- zastrzegł ze śmiechem Dawid.
- No przecież mówię wyraźnie, że mleczko
– żachnął się Daniel.
- Daniel, naprawdę cieszę się, że chcesz się tego podjąć. Teraz jeszcze musimy pomyśleć, jak zacząć, no i ustalić to z naszym rekolekcjonistą, ale myślę, że z franciszkaninem nie powinno być problemów. I jeszcze jedno, Daniel. Wygoogluj sobie, proszę, trochę informacji o nich. W sieci jest dużo materiału, konferencji, nie mówię, że masz wszystko przerobić, ale żebyś miał orientację, o co chodzi, dobra? - poprosił Mateusz.
- Jasne! Ja do tego podchodzę naprawdę bardzo poważnie. Tak się zastanawiam, czy by się nie kopsnąć do Nowego Jorku pogadać z tym byłym strażakiem, od którego to się zaczęło - zaśmiał się Daniel.
- No to by cię dopiero ręce bolały od tego gadania - skomentował Szymon.
- Fakt, że z językami u mnie nie jest najlepiej, ale zapewniam cię, że dałbym sobie radę.
A tak całkiem poważnie, to mam jeszcze jedno pytanie. Czy ta grupa Mężczyzn Świętego Józefa ma jakieś limity wieku, nie wiem, że za młodych albo za starych się nie przyjmuje?
- Nie mam takiej wiedzy – odparł Mateusz.
- Ale myślę, że my na pewno nikogo nie będziemy odsiewać, to znaczy wszystkich, którzy wyrażą chęć po prostu przyjmiemy, no i chciałbym, żeby mocno podkreślać, że jest to grupa otwarta,
czyli że zawsze można do niej przystąpić.
- Skoro otwarta to wystąpić też, tak? -
 dopytywał Daniel.
- No oczywiście, to jest Kościół, nikogo się nie trzyma na siłę, ale na każdym nam zależy.
- Aha! Jeszcze jedno! To może tego naszego milionera co to chcę się uwiarygodnić i zrobić coś dla wspólnoty też zaprosimy? - zapytał Daniel.
- Masz na myśli pana Piotra Wasowskiego?
- zapytał po chwili namysłu Mateusz.
- Tak, a dlaczego nie? Od czegoś musi zacząć wracanie na niwę parafii – odparł Daniel.
- Dobra, Daniel tylko pamiętaj, że to nie
jest duszpasterstwo biznesmenów, a ty nie jesteś
ks. Jacek Wiosna Stryczek, ok?

Jeremiasz Uwiedziony
Ilustracja Marta Promna

CDN. Wszystkie imiona i fakty w powyższym opowiadaniu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistości
jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!