TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 03 Września 2025, 20:29
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) odc. 374

Jasna i ta druga strona księży(ca) odc. 374

- Niech ksiądz usiądzie księże Mateuszu – głos biskupa był bardzo spokojny, ale nie miało to wielkiego znaczenia, ponieważ te czasy, kiedy wezwanie do kurii budziło w nim trwogę dawno temu minęły. Poza tym nie ten biskup, no i przede wszystkim nie ten sam Mateusz.

- Czemu zawdzięczam tę przyjemność? - zapytał Mateusz.

- O, bardzo się cieszę, że dla księdza spotkanie ze mną jest przyjemnością – uśmiechnął się biskup. - Nie lubię mówić jednym księżom o drugich, ale naprawdę nie myślałem, że tak wielu księży będzie przekonanych, że jesteśmy po dwóch różnych stronach bariery. Czasami przychodzą, zwłaszcza młodsi, co szczególnie mnie martwi, i już nawet mowa ciała, sposób w jaki siedzą, ramiona pochylone do przodu, opuszczone głowy i patrzenie „z byka”, mój dziadek tak to nazywał, sprawiają, że ja sam zaczynam się dziwnie czuć. Ale nie o tym chciałem z księdzem rozmawiać. Niech mi ksiądz powie, czy ksiądz jest zadowolony ze swojej pracy w obecnej parafii?

- Odpowiedź mogłaby być znacznie bardziej złożona, ale ja księże biskupie, wszędzie gdzie jestem, staram się czuć dobrze, budować więzi, szukać tego co pozytywne, więc czuję się dobrze, a tam gdzie czuję się dobrze, dobrze mi się pracuje. Zawsze można zrobić więcej i lepiej i myślę, że dużo jeszcze przede mną. A czemu ksiądz biskup pyta? - Mateusz wiedział, że takich pytań nie zadaje się, ot tak, dla zabicia czasu. Albo musiały być jakieś skargi na niego, albo biskup ma dla niego inne plany.

- Nie będę ukrywał, że powody są dwa i jednym z nich jest taki list, który tutaj do kurii przyszedł, co prawda nie jest podpisany, ale z treści wynika, że ktoś musi dobrze znać realia parafii, więc może dobrze, żeby ksiądz się z tym zapoznał – powiedział biskup i przesunął leżącą na biurku kartkę w stronę Mateusza.

- Myślałem, że te czasy, kiedy w kurii czyta się anonimy, już się skończyły – zauważył chłodno Mateusz i nawet nie drgnął, aby sięgnąć po leżący przed nim list.

- A kiedyś się czytało? - zapytał biskup.

- Czytało, czytało i widzę, że dalej się czyta – Mateusz siedział niewzruszony i lekko poirytowany, bo często bronił biskupa w różnych rozmowach z kolegami, a teraz sytuacja wcale mu się nie podobała.

- No dobrze, księże, ja wiem kto to napisał, w przeciwnym razie, tak jak ksiądz mówi, nie mamy zwyczaju czytania anonimów. Ale osoba, która mi to dostarczyła, chce pozostać anonimowa. Księże Mateuszu, to nie jest donos na księdza. To jest list, którego autor podaje kilkanaście przykładów, na potwierdzenie tezy, że ksiądz jest w tej parafii zmarnowany – wyjaśnił biskup.

- Zmarnowany? - Mateusz nie potrafił ukryć zdumienia.

- Tak. To jest ciekawy list, bo jego autor wcale księdzu nie schlebia i nawet wymienia kilka defektów, które notabene ja też w księdzu dostrzegam, ale uważa, że w innym środowisku znacznie większy byłby z księdza pożytek. Pisze, że wasza parafia, choć w teorii miejska, to tak naprawdę ma profil bardzo zachowawczy i księdza różne inicjatywy nie padają na dobry grunt. Ten człowiek twierdzi, że parafianie generalnie chcą Mszy w niedzielę i zaświadczeń na chrzestnego, a ksiądz ma – jego zdaniem – sporo pomysłów, które w innym kontekście mogłyby zrealizować się znacznie lepiej. Ja nie wiem, czy on ma rację, dlatego pytam, czy ksiądz jest zadowolony ze swojej pracy – wyjaśnił biskup, ale Mateusz z trudem śledził jego tok myślenia, bo jego umysł nie mógł się powstrzymać od gorączkowej pracy nad pytaniem, kto mógł napisać taki list. Ktoś życzliwy, który naprawdę chce dla niego dobrze, czy ktoś wrogi, kto takim podstępem chce się go pozbyć z parafii.

- Cóż, powiem, że takiego czegoś jeszcze nie było. Różne rzeczy tutaj na mnie przychodziły, a to, że jestem pajacem, a to że piję wódkę z wybranymi parafinami, o kobietach nawet nie wspomnę, co w obecnych czasach mogłoby być nawet powodem do dumy, gdyby było prawdą, ale że jestem za dobry dla mojej parafii, to powiem księdzu biskupowi, że się nie spodziewałem – podsumował wreszcie swoje myśli Mateusz.

- Szczerze mówiąc ja też po raz pierwszy mam z czymś takim do czynienia – biskup uśmiechnął się do Mateusza. - Jeśli już mam być całkiem szczery, to jeden z moich współpracowników tutaj w kurii postawił taką hipotezę, że może to ksiądz to wszystko wymyślił i znalazł człowieka, który to przeprowadził – powiedział biskup nadal się uśmiechając, ale Mateusz doskonale wiedział, że biskup przygląda mu się bardzo uważnie, jakby chciał wyciągnąć poważne wnioski z jego reakcji. Kto wie, może jednak mają rację ci spośród jego kolegów, którzy twierdzą, że biskup zbyt łatwo daje się przekonać tym, którzy rozmawiają z nim jako ostatni.

- Nie wiem który z księży posunął się do takiej refleksji, ale nie zna mnie zbyt dobrze, bo gdybym chciał zmiany, nie miałbym najmniejszych problemów, żeby o to poprosić. Ale powiem księdzu biskupowi, że naprawdę cały czas próbuję zrozumieć, kto mógł taki list napisać i naprawdę żadna osoba nie przychodzi mi do głowy. A to oznacza, choć oczywiście mogę się mylić, że autorem jest osoba, która po prostu chce się mnie pozbyć z parafii – Mateusz podzielił się swoją refleksją, ale dokładnie w tym momencie przypomniało mu się, że biskup mówił o dwóch powodach wezwania go na spotkanie. - Ale mówił ksiądz biskup o dwóch powodach zaproszenia mnie tutaj. Proszę wybaczyć, ale zawsze bardziej podoba mi się idea, że jestem zaproszony, niż wezwany.

- Oczywiście, że jest ksiądz zaproszony – zaperzył się biskup. - I rzeczywiście jest drugi powód, nie będę owijał w bawełnę. Mamy problem z jednym kapłanem, który jest proboszczem w dużej placówce miejskiej, typowo miejskiej, nie jak ksiądz teraz na peryferiach, i chyba będzie konieczność wycofania go z czynnej posługi. No i nie ukrywam, że jeśli prawdą jest to, co mamy tutaj w tym piśmie, to ksiądz byłby jednym z potencjalnych kandydatów na tę parafię. Pytanie brzmi, czy ksiądz byłby gotów na zmianę i to właściwie prawie natychmiast – biskup wyłożył wszystkie, no prawie wszystkie, karty.

- Najpierw chciałbym jednak trochę więcej informacji – Mateusz był zupełnie oszołomiony. - Przede wszystkim chciałbym wiedzieć, co ksiądz biskup sądzi na temat opinii wyrażonej w tym... niepodpisanym liście, którego autora ksiądz zna. Po drugie, jeśli to jest możliwe, chciałbym wiedzieć, z jakich powodów ten ksiądz musi być wycofany, no i oczywiście o którą parafię chodzi. Po trzecie chciałbym wiedzieć, jaki ksiądz przyszedłby po mnie – Mateusz sam był zdziwiony tym co mówił.

- Księże Mateuszu, ksiądz chyba nie do końca pamięta, że obiecywał ksiądz posłuszeństwo biskupowi, który księdza święcił i jego następcom – biskupowi nie za bardzo spodobały się warunki Mateusza.

- Ja pamiętam. Bardzo dobrze. Ale jeżeli słyszę, że różni księża, których curriculum vitae kwalifikuje do kopnięcia w tyłek, stawiają warunki co do destynacji ich pracy parafialnej, to ja nie mam najmniejszego zamiaru iść w jakieś problemy, których genezy nie znam. Przykro mi księże biskupie, ale to nie ja mam problem. To nie ja proszę o zmianę. Myślę, że po tych wszystkich zapewnieniach o nowych standardach, o transparentności itd., czas najwyższy aby tych standardów się domagać również wewnątrz, a nie szermować nimi tylko na użytek zewnętrzny. Przykro mi, że akurat ksiądz biskup musi tego wysłuchać, ale nazbierało mi się od lat i dzisiaj wyszło. Albo wiem o co chodzi, albo wracam do dalszej pracy w mojej parafii, w której jak powiedziałem, jest wiele do zrobienia, ale ja się czuję na swoim miejscu – zakończył Mateusz.

- Nie spodziewałem się, że akurat z księdza strony spotkam się z taką reakcją – powiedział biskup.

- Z jaką reakcją? - zapytał Mateusz.

- No... z brakiem zrozumienia – odparł ksiądz biskup.

- Żeby zrozumieć, trzeba mieć jakieś dane. Ksiądz biskup wymaga ode mnie decyzji w oparciu o same niewiadome.

- Ale chyba ksiądz rozumie, że nie wszystko może być ujawnione? - zapytał ksiądz biskup.

- Nie, nie rozumiem – Mateusz już teraz szedł w zaparte. Miał dość tej mowy. - Nie odpowiedział ksiądz biskup na żadne z moich pytań, tylko od razu uderza w jakieś tony rozczarowania. Ja już naprawdę nie wiem, jak z wami rozmawiać. A w sumie to wiem. Bo ja z każdym rozmawiam tak samo. Mnie się wydaje, że czy rozmawiam z babcią z mojej parafii, która ma trzy klasy i Parkinsona, czy z kimkolwiek innym, to nie ma różnicy. Jestem szczery i oczekuję szczerości. Staram się zrozumieć i oczekuję zrozumienia. Nie jestem politykiem. Czy możemy porozmawiać na takiej bazie?

- Oczywiście, nie rozumiem czemu się ksiądz unosi – odparł biskup.

- Super. To proponuję jeszcze raz od nowa. Jest parafia „n”, której proboszcz ma problem „z”. Myślimy, że może ksiądz by się tam sprawdził, bo akurat otrzymaliśmy taki list od jednego z księdza parafian, który bardzo logicznie napisał, że ksiądz ma potencjał na parafię miejską, podczas gdy ta, w której ksiądz posługuje ma zupełnie inne oczekiwania. Może ksiądz biskup tak sformułować propozycję? - Mateusz wbił wzrok w swojego pasterza.

- Ale ksiądz byłby gotów na zmianę? - pytaniem odpowiedział biskup.

- Nie, nie jestem gotów na zmianę. Wcale o tym nie myślałem. Nastawiłem się na długi marsz w mojej parafii. Ale pewnie mógłbym wziąć pod uwagę propozycję zmiany, gdybym miał jakieś pojęcie o co chodzi i dostał trochę czasu do namysłu i rozmowy z przyjaciółmi, którym ufam. W tym kilku księżom. Ale ten sposób prowadzenia dyskursu umacnia mnie w przekonaniu, że nigdzie się nie ruszam i dziękuję Bogu, że prawo kanoniczne dość solidnie umocowuje proboszcza – zakończył swój wywód Mateusz.   

Jeremiasz Uwiedziony 

CDN. Wszystkie imiona i fakty w powyższym opowiadaniu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone.

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!