TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 15:23
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) część LXXIII

Jasna i ta druga strona księży(ca) część LXXIII

Ksiądz Biskup zamilkł i wpatrywał się w okno. Mateusz próbował poskładać w całość wszystko, co usłyszał, ale dobiegający zza drzwi szum rozmów rozpraszał go. W każdym razie fakty, póki co, były dwa. Z jednej strony Ksiądz Kanonik, który przypuszczalnie za rok będzie się ubiegał o przejście na emeryturę, poprosił Biskupa, aby zostawił Mateusza jeszcze na jeden rok jako wikariusza, aby nie musiał znowu przyzwyczajać się do nowego, młodego księdza. Z drugiej strony, Biskup powiedział, że ma co do Mateusza inne plany. Ale nie powiedział jakie. Mateusz nie wiedział, czy ma się jakoś odnieść do tego, co usłyszał, czy czekać na dalsze słowa swojego zwierzchnika.

- A, jest jeszcze trzecia sprawa – zagaił Ksiądz Biskup. – Ten włoski biskup, jak on się nazywał? Giuseppe? Z tej diecezji, gdzie ksiądz pracował podczas studiów…

- Tak, Giuseppe Quattrocchi – skinął głową Mateusz.

- No, właśnie. Dzwonił do mnie z życzeniami z okazji jubileuszu, swoją drogą, ciekawe skąd wiedział, przecież nie mamy żadnego kontaktu i pytał przy okazji, czy ksiądz jest tu nam niezbędny, bo oni mają olbrzymie problemy z obsadzeniem parafii. Prawie połowa księży obsługuje po dwie albo i więcej placówek – Biskup znowu zamyślił się na chwilę, a Mateuszowi serce zabiło mocniej, bo nigdy nie zamknął w sobie możliwości powrotu do Italii. Ale szybko zdał sobie sprawę, że Ordynariusz powiedział o Italii jako o „trzeciej” sprawie, więc raczej nie pokrywała się ona z planami Biskupa.

- Oczywiście odpowiedziałem mu, że choć nie mamy tak dramatycznej sytuacji jak oni, to jednak nadmiaru nie ma, a poza tym pozwalam na wyjazd jednemu księdzu rocznie i wyraziłem już zgodę na Kazachstan, więc tematu nie ma – Hierarcha potwierdził kalkulacje Mateusza, dla którego było jednak novum, że nie wykluczył takiej możliwości a priori. Biskup ponownie zamilkł i patrzył tym razem nie w okno, a na Mateusza, jakby nadszedł czas, aby on coś powiedział.

- Nie wiem, jakie ma Ksiądz Biskup plany co do mojej osoby, ale jeśli to nie będzie w żaden sposób komplikowało sytuacji, to wziąwszy pod uwagę fakt, że Ksiądz Kanonik prosi, abym został z nim jeszcze ten jeden rok, to ja mogę zostać – powiedział zdecydowanie Mateusz ku swojemu własnemu zdziwieniu. Czy on zwariował? Przecież już tak zatęsknił do podjęcia jakiejś placówki, a Biskup sam mówił, że ma wobec niego plany… Po co się tak wyrywał? Mógł poczekać aż Biskup powie, jakie to plany… Te regularne bitwy rozgrywały się w nim dość często. Człowiek rozsądny przeciw raptownemu, wygodnicki i leniwy przeciw pracowitemu (ten ostatni rzadko wygrywał), absolutnie posłuszny Kościołowi przeciw mocno krytycznemu i tak dalej. Dzisiaj ten raptowny okazał się jednocześnie być przejętym losami Księdza Kanonika, z którym przecież łatwo nie było, a ostatnimi czasy wręcz znowu coraz trudniej.

- Nie chciałby ksiądz pójść już na probostwo? – zapytał Biskup. – Ile ksiądz ma już lat kapłaństwa? Piętnaście?

- Szesnaście. Chciałbym. Do Włoch też mógłbym wrócić – uśmiechnął się Mateusz. – Ale skoro Ksiądz Kanonik prosi, a Ksiądz Biskup uznał za stosowne mnie o tym poinformować, to chyba nie bez przyczyny. Mnie osobiście Ksiądz Proboszcz nic nie mówił, więc gdyby Ksiądz Biskup mi o tym nie wspomniał, pewnie zaakceptowałbym ewentualne propozycje, zresztą dalej jestem gotów, ale skoro mnie Ksiądz Biskup zapytał o zdanie…

- A Ksiądz Kanonik jest przekonany, że ksiądz aż się rwie do probostwa – uśmiechnął się Hierarcha. – Księże Mateuszu! To miło, że chce ksiądz zostać jeszcze rok na prośbę proboszcza, ale chcę, żeby ksiądz wiedział, że ja też zbliżam się do wieku emerytalnego i nie wiem, czy zdążę jeszcze przedstawić inną propozycję. Kto wie? Może uczyni to już mój następca, a może nie uczyni tego tak szybko... Wie ksiądz, może być tak, że przy odejściu proboszcza na emeryturę, wikariusz zostaje dłużej, różnie biskup może zadecydować – wyjaśniał i Mateusz był wdzięczny, że jasno przedstawiał sytuację, jakby pozostawiając mu możliwość, aby ewentualnie poprosił o „wyjawienie” tych innych planów. Bóg tylko wie, jak bardzo w tym momencie Mateusz był ciekawy, co chciał mu zaproponować Ordynariusz. Ciekawość pożerała go, ale bał się, że może żałować, bo przecież był przekonany, że nie cofnie powiedzianego słowa. Przypomniało mu się jeszcze, co mówił kolega Mirek z poznańskiej diecezji, o pociągach, które przejeżdżają i nie wiadomo, kiedy przyjadą następne.

- Najważniejsze jest zaufanie do Zawiadowcy – powiedział Mateusz głośno, a Biskup spojrzał na niego zdziwiony.

- Słucham? – zapytał.

- Przepraszam. Chciałem po prostu powiedzieć, że jeśli Ksiądz Biskup się zgadza, to ja po prostu zostanę z Księdzem Kanonikiem – uśmiechnął się Mateusz.

- No dobrze, Ksiądz Kanonik na pewno się ucieszy. To szczęść Boże księdzu! – Biskup wyciągnął rękę na pożegnanie i odprowadził Mateusza do drzwi. Kiedy wychodził minął się w drzwiach z Krzysztofem, wikariuszem z katedry. Na pytania innych kolegów odpowiedział zdawkowo: „Nie, nie mam zmiany” i poszedł do kaplicy pomodlić się. Właściwie to nawet się nie modlił, tylko usiadł w ławce, wpatrywał się w tabernakulum i czekał aż całe to napięcie zejdzie z niego. Może rzeczywiście za bardzo się ostatnio nastawił na ewentualne odejście na inną placówkę i w jego wieku raczej musiałoby to być probostwo. Ale zaskoczyło go bardzo, że Kanonik chciał, aby został. I w sumie był z siebie zadowolony, że przystał na to. Chyba nawet Biskup się nie spodziewał.

- To ci dopiero Kanonik, Panie Jezu, nawet słowem się nie zdradził, a jeszcze mi przygadywał, że chcę iść do Boćkowa – powiedział śmiejąc się głośno Mateusz. Później pomodlił się przez wstawiennictwo Faustynki i po wyjściu znowu natknął się na Krzysztofa.

- I co Krzysiu? – zapytał.

- Wiesz, chyba dostałem parafię, która miała być dla ciebie, bo Biskup mówił, że musi pozmieniać dekrety – odpowiedział zadowolony. – Nie chciałeś Staszowa?

Mateusz się uśmiechnął. Staszów. Parafia w tym samym dekanacie, po sąsiedzku do Macieja. Parafia, w której mieszka Ania, chyba najlepsza jego przyjaciółka. Nie chyba. Na pewno. 

- Nie odmówiłem, Krzysiu, nie było takiej propozycji. Ale cieszę się, że tam idziesz. Często odwiedzam Macieja, więc będziemy się spotykać – odpowiedział.

- Właśnie! Maciej jest po sąsiedzku, zaraz do niego zadzwonię i się z nim umówię – odpowiedział podekscytowany Krzysztof.

Już w samochodzie Mateusz usłyszał dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu było zdjęcie Macieja.

„Oho! Chyba Krzysiu już zadzwonił” – pomyślał i nacisnął ikonkę z zieloną słuchawką.

- Ty gamoniu! – krzyknął Maciej zanim Mateusz zdążył cokolwiek powiedzieć. – Nie wziąłeś Staszowa? Mogliśmy być jeden od drugiego o „rzut beretem”, a ty nie przyjąłeś? Taki z ciebie przyjaciel? Ja ciebie normalnie nie rozumiem!

- Już się wykrzyczałeś? – zapytał spokojnie Mateusz. – OK! Dzień dobry, eh? Szczęść Boże i niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Może by tak? Co się wściekasz?

- No to podaj mi choć jedną, jedyną przyczynę, dlaczego nie wziąłeś Staszowa? Ja bym się tam przeniósł choćby dzisiaj i meble na plecach nosił…

- Maciuś z tej prostej przyczyny, że nie dostałem nawet propozycji – spokojnie rozpoczął Mateusz i wyjaśnił przyjacielowi cały przebieg rozmowy.

- To nie mogłeś zapytać, jaką propozycję ma dla ciebie Biskup? Zawsze taki jesteś niby asertywny, mówisz co myślisz, a tu nie mogłeś zapytać? – dziwił się Maciej.

- Wolałem nie wiedzieć, zrozum, skoro dziadek się przestraszył, że dostanie jakiegoś „alternatywnego” wikarego i już wolał, żebym ja został, to aż się rozczuliłem. Też się zestarzejemy, wiesz?

- Chyba ty! – żachnął się Maciej. – Ja sobie kupiłem rower i jestem w świetnej formie. Mogliśmy sobie razem po laskach jeździć – rozmarzył się.

- Ja na żadne laski nie jeżdżę – zaśmiał się Mateusz.

- Po lasach, gamoniu, takich zielonych, głodnemu zawsze chleb na myśli – odpłacił się Maciej. – Ale co ja w ogóle tracę czas z jakimś wiecznym wikarym…

***

- No i jak się udała rozmowa z Księdzem Biskupem, księże Mateuszu? – zagaił Proboszcz przy kolacji.

- Spokojnie. Wygląda na to, że zostanę na kolejny rok – odpowiedział Mateusz.

- Ja tak czułem, że ksiądz się jeszcze na probostwo nie nadaje – skwitował Kanonik.

Jeremiasz Uwiedziony

 

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!