TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 07 Września 2025, 23:12
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) - część CXXII

Jasna i ta druga strona księży(ca) - część CXXII

- Szczęść Boże, księże Mateuszu, biskup Zdzisław z tej strony. Ma ksiądz chwilę, żeby porozmawiać? - głos w słuchawce był niewyraźny i choć Mateusz zaledwie kilka razy słyszał nowego Biskupa Ordynariusza na żywo, to był przekonany, że to kolejny żart jego serdecznego przyjaciela Macieja, który świetnie naśladował głosy innych osób.

- Maciuś, nie ze mną takie numery. Jak ty jesteś biskupem, to może mi dasz pół miliona na budowę kościoła – powiedział Mateusz śmiejąc się. - No co, ekscelencjo, stoi?

- Hmm, rzeczywiście Maciej to moje imię z bierzmowania, ale na co dzień go nie używam. Natomiast jeśli chce ksiądz się ubiegać o jakąś pomoc finansową w budowie kościoła, to można napisać podanie, choć obawiam się, że diecezji nie stać w tym momencie, aby księdza wspomóc – powiedział głos po drugiej stronie telefonicznych łączy i teraz Mateusz był już absolutnie pewien, że to jednak głos Księdza Biskupa i zimny pot go oblał. Zdążył przejrzeć w myślach ostatni miesiąc życia, zastanawiając się, co takiego nabroił, żeby Ksiądz Biskup musiał interweniować. 

- Księże Biskupie, ja naprawdę bardzo przepraszam, co za głupiec ze mnie... Naprawdę nie chciałem Księdza Biskupa urazić... ehh... ja po prostu, no.... Nie, nie! Żadnych pieniędzy na budowę nie trzeba, damy sobie radę, myślę, że jak ludzie z własnych pieniędzy zbudują, to ich będzie bardziej cieszyć ten kościół.... ehh... No przepraszam jeszcze raz, Księże Biskupie – powiedział i oddalił słuchawkę od ucha, czekając na reakcję swojego zwierzchnika.

- Ciekaw jestem, który to Maciej mnie tak dobrze naśladuje – powiedział Ksiądz Biskup i Mateusz usłyszał, że się uśmiecha, więc aż głęboko westchnął z ulgą.

- Księże Mateuszu, niech ksiądz tak nie wzdycha z ulgą, bo ja dzwonię do księdza w sprawie wikariusza – powiedział już poważnym głosem Ksiądz Biskup.

- Ksiądz wikariusz jest w porządku, dobrze nam się współpracuje i z mojej strony nie ma żadnych zastrzeżeń. Nie wiem, jak ze strony księdza Darka... - Mateusz zamyślił się, czy nie dał wikariuszowi powodów do niezadowolenia, ale niczego nie mógł sobie przypomnieć.

- Nie, nie, księże, nie ma żadnych problemów. Ale mówił mi mój sekretarz, że podobno ksiądz zawsze się obawiał dwóch rzeczy: budowy kościoła i parafii z wikariuszem. Powiem tak, budowy księdzu nie mogę zabrać, zresztą jak ksiądz właśnie powiedział, doskonale sobie z parafianami radzicie i nie potrzebujecie żadnej pomocy – Ksiądz Biskup najwyraźniej znowu się uśmiechał, - ale, jeśli ksiądz wyrazi zgodę, mogę księdzu zabrać wikariusza.

- Ale, ja nie mam żadnych problemów z wikariuszem – powiedział Mateusz, który już się przyzwyczaił do dyskretnej obecności księdza Darka.

- Rozumiem, ale jak ksiądz wie, zmarł ksiądz kanonik Branicki i muszę dokonać pewnych roszad. A ksiądz Darek chciał być w mieście, żeby kontynuować studia, więc gdyby ksiądz sobie poradził sam do końca czerwca, to ja bym go przeniósł do miasta. A w czerwcu ksiądz będzie mógł ze spokojem zadecydować, czy potrzebuje wikariusza, czy nie. Zgodziłby się ksiądz na taki układ? - zapytał Ksiądz Biskup.

- A co na to ksiądz Darek? - Mateusz jeszcze miał wątpliwości

- Z nim jeszcze nie rozmawiałem, ale wikariusz biskupi ds. kapłanów twierdzi, że on na pewno byłby zadowolony – powiedział hierarcha.

- Skoro tak, to ja przecież nie będę się sprzeciwiał – powiedział Mateusz myśląc o elegancko wyremontowanym mieszkanku na wikariatce i to za pieniądze rodziców księdza Darka.

- To szczęść Boże księdzu i wrócimy do tematu wikariusza pod koniec maja, dobrze? - Ksiądz Biskup zakończył rozmowę.

- Nie ma problemu Księże Biskupie, z Panem Bogiem – powiedział Mateusz i odłożył słuchawkę i dopiero wtedy przypomniał sobie, że, owszem, jest problem: przecież ksiądz Darek uczył w szkole! I chociaż Mateusz bardzo lubił uczyć, to jednak teraz przy budowie kościoła, nie miał do tego głowy. No, ale było już za późno. Nie pozostawało mu nic innego, jak tylko pogodzić się z nową sytuacją.

Zamknął plebanię i poszedł do wikariusza, który zaprosił go dzisiaj na kolację.

- Witam cię Mateusz, zapraszam – powiedział wesoło Darek. - Kolacyjka gotowa, niestety bez wina, w końcu Wielki Post.

- Słuchaj, przed chwilą dzwonił do mnie Ksiądz Biskup. Nie chcę cię straszyć, ale w twojej sprawie – powiedział Mateusz siadając przy zastawionej ławie.

- A tak? - Darek był absolutnie spokojny i jakby nigdy nic kroił chleb. - O co chodzi?

- Ja to was młodych podziwiam – powiedział zdumiony Mateusz. - Jak mi kiedyś proboszcz powiedział, że Ksiądz Biskup dzwonił w mojej sprawie, to mi się kolana uginały i srałem w gacie. A ty z pełnym spokojem chleb kroisz. Ja bym sobie już z wrażenia na pewno paluch uciachał.

- To aż taki wywijas byłeś w młodości? - zdziwił się Darek patrząc na Mateusza.

- Nie, no ale... Rzeczywiście, chyba masz rację, przesadzaliśmy. Ty! Ale ja w ogóle myślałem, że to sobie Maciek jaja robi i tak też mu powiedziałem, żeby się nie wygłupiał, a to naprawdę był Biskup! - powiedział.

- I co, wkurzył się? - zapytał Darek kładąc chleb na ławie i zajmując miejsce naprzeciw Mateusza.

- Nie. Ale chyba właśnie dlatego się nie zdenerwował, bo chce ciebie zabrać i przenieść gdzie indziej – powiedział Mateusz i uważnie obserwował minę Darka.

- Poskarżyłeś się na mnie, co? - zażartował Darek jakby nigdy nic. - A powiedział ci, gdzie mnie chcą zabrać?

- Do miasta, żebyś mógł dalej studiować. Wiesz, zmarł kanonik Branicki i musieli zrobić parę roszad, a wikariusz biskupi ds. kapłańskich powiedział, że ty zawsze chciałeś się dalej kształcić i na pewno się ucieszysz, że nie będziesz musiał dojeżdżać. Ksiądz Biskup nawet wiedział, że ja nie chciałem parafii z wikariuszem – dodał.

- Mossad i M5 się chowają, co? - uśmiechnął się Darek. - Wiesz, już się przyzwyczaiłem do tego Strzywąża i fajnie się razem pracowało, ale nie będę się stawiał. Dasz sobie jakoś radę?

- Mam nadzieję, tylko jest jeden problem. Przecież ty uczysz w szkole i teraz będzie wakat, a ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia, jak to pogodzić z budową - powiedział Mateusz, który znowu przypomniał sobie, że nie bardzo chce mu się w połowie roku szkolnego wchodzić w szkołę.

- Wiesz co? Tu jest ponoć jedna katechetka bezrobotna, ponoć też nieźle wkurzona, że nie ma pracy. Najwyżej załatwi się dla niej misję kanoniczną i pociągnie do końca roku. Na pewno się ucieszy i od razu będziesz miał u niej plusa, a może jak będzie uczyć w szkole, to się i w parafii zaangażuje – powiedział Darek, a Mateuszowi kamień spadł z serca.

- No to super! Słuchaj, ale będziesz wpadał czasami, co? - powiedział.

- Jasne, przecież mam po drodze do rodziców, a tam, jak wiesz, czasami muszę wpaść, bo jak nie, to mi ojciec jakąś Beemkę zapakuje w paczkę i prześle pocztą  – uśmiechnął się. - Muszę go kontrolować.

- A nie szkoda ci pieniędzy włożonych w remont wikariatki? - zapytał Mateusz.

- Przecież to ojczulek wszystko wyłożył, a poza tym będziesz miał świetny pokój gościnny. Wiesz, jak się Maciej ucieszy, że nie będzie musiał spać u ciebie na karimacie na podłodze? - z uśmiechem rzekł Darek.

- Faktycznie – ucieszył się Mateusz. - To podziękuj tacie za jego wkład w parafię.

- Mateusz, jak będziesz grzeczny, to jak się zacznie budowa, to z mojego ojca będziesz miał jeszcze pożytek, wiesz? Strasznie mu zaimponowałeś z tym manewrem z kościołem z Kołymki. Zresztą mi też!

***

Darek tak, jak dyskretnie się w parafii pojawił, tak też dyskretnie ją opuścił, a jeszcze przed wyjazdem załatwił całą sprawę z katechetką, zarówno w szkole, jak i w kurii. Mateuszowi nie pozostało nic innego, jak spotkać się z katechetką i porozmawiać o jej zaangażowaniu w parafii.

- Szczęść Boże, proszę księdza – kobieta powitała go z takim wyrazem twarzy, że Mateusz od razu pożałował, że sam nie poszedł uczyć do szkoły – Nazywam się Ewa Bajczyk i jestem magistrem teologii. Powiem księdzu od razu, że dla mnie proboszczem, najlepszym proboszczem, był i pozostanie ksiądz Zenon. Nie wiem, jak go ksiądz stąd wygryzł, ludzie różnie mówią, ale dla mnie on jest proboszczem. To księdza, jak mam tytułować?

„Dobrze zaczynamy” - pomyślał zdruzgotany Mateusz i przypomniał sobie dowcip o Panu Bogu, jak stworzył najpierw świat, a potem Adama i mieli spokój, ale potem stworzył jeszcze Ewę i od tego czasu ani Bóg, ani Adam spokoju nie mieli. To musiała być TA Ewa. 

 

Jeremiasz Uwiedziony

CDN. Wszystkie imiona i fakty w powyższym opowiadaniu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone.

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!