TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 15:28
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) odc. 348

Jasna i ta druga strona księży(ca) odc. 348

- Ja już nie mogę od tych ciągłych obchodów – jęknął Dawid.
- Znudziły ci się nasze piękne święta liturgiczne? - zdziwił się Szymon. - Przecież bez liturgii...
- Nie! - przerwał mu Dawid. - Nie chodzi mi o nasze święta, ale o te wszystkie Dni Islamu, obchody różnych kategorii zawodowych, tygodnie wychowania, trzeźwości...
- A, tu cię boli - z uśmiechem włączył się do rozmowy Mateusz. - Właśnie rozpoczął się Tydzień Trzeźwości i pewnie gryzie cię sumienie, co? - Mateusz żartował, ponieważ przynajmniej według jego wiedzy ani Dawid, ani Szymon alkoholu nie nadużywali.
- Proboszcz jak coś walnie, to nie wiadomo, śmiać się czy płakać - skomentował gorzko Dawid. - Kiedyś to oprócz świąt i okresów typu Wielki Post czy Adwent były w liturgii zdaje się tylko te „suche dni” i to było bardzo fajne, zgodne z naturalnym cyklem przyrody i pomagało człowiekowi się jakoś poukładać, no, ale komuś to przeszkadzało, bo my się zawsze musimy reformować. Pozmieniali nazwy, a właściwie to już tego chyba nikt nie obchodzi, bo to są teraz jakieś kwartalne dni czy coś, sam już nie wiem... Za to mamy różne tygodnie, jakby normalnie wspólnoty ze swoimi kapłanami nie wiedziały same, o co mają się modlić – zżymał się Dawid.
- Im bardziej świat nas chce zamknąć w zakrystii, tym bardziej my ten świat przygarniamy, cały – skomentował nieco filozoficznie Szymon.
- Ty, nie spodziewałem się po tobie takiej przenikliwości, Dalajlama przy tobie wysiada – roześmiał się Dawid spoglądając ze zdumieniem na Szymona.
- Dobra, panowie, dość tego gadania, mamy tydzień trzeźwości, ale niech to będzie też dla nas trzeźwość umysłu, bo za chwilę rekolekcje, pandemia nie odpuszcza, musimy uważać, żeby nam się nie pojawiły jakieś problemy. Szymon, sprawdź proszę, czy wszędzie jest płyn dezynfekcyjny i czy w zakrystii mamy jeszcze maseczki. A ty Dawid co dzisiaj robisz? - Mateusz próbował ogarnąć sytuację w parafii.
- Już proboszcz zapomniał? Dzisiaj jedziemy z naszymi ministrantami do katedry, na ceremonię włączenia ich do ceremoniarzy, ksiądz biskup będzie przewodniczył – przypomniał Dawid.
- A to super! Wszyscy nasi zdali egzamin? - zapytał Mateusz.
- Oczywiście, sam ich przygotowywałem – Dawid dumnie wypiął pierś.
- Tylko wiesz Dawid, pamiętaj że to są ministranci, a nie milicjanci albo jakaś bojówka, nie muszą maszerować przy ołtarzu jak wojsko – Szymon nie mógł sobie darować okazji do zażartowania z kolegi, który lubił wojskowy porządek.
- Przed chwilą proboszcz mówił o trzeźwości umysłu, ale tobie już nic nie pomoże. Lepiej zajmij się swoim Kręgiem Biblijnym, który po pandemii wyparował i już się nie skroplił. Nie wiem, czy proboszcz zauważył, ale w czasie pandemii nasza grupa ministrantów się rozrosła, czego nie można powiedzieć o innych grupach – Dawid spojrzał na Mateusza oczekując, że ten weźmie jego stronę.
- Oczywiście, że zauważyłem, ale dość już tego gadania. Ja idę dzisiaj na Mszę do tego nowego Domu Pomocy Społecznej. Nie wiem, czy będziemy tam mieć stałą posługę kapelańską, na razie nie było tematu, ale mimo pandemii, chcą żeby przyjść ze spowiedzią i Komunią Świętą.
- Bez Mszy? - zapytał Szymon.
- Tak, bez. Przynajmniej tym razem. Postanowiłem, że się przejdę, to nie jest chyba więcej niż trzy kilometry, a od tego siedzenia w domu można zwariować. Dobra! Do roboty i widzimy się na kolacji – powiedział Mateusz.
Ponad dwie i pół godziny posługiwał sakramentalnie starszym mieszkańcom Domu Pomocy Społecznej, którzy byli bardzo spragnieni Pana Jezusa. Niemal wszyscy pytali, kiedy będzie normalna Msza Święta, ale nie mógł im w tej sprawie dać żadnych konkretnych odpowiedzi. W każdym razie kiedy wracał na plebanię był bardzo zadowolony z tej okazji do drugiego już dzisiaj spaceru i cieszył się, że nie pojechał samochodem. Nawet pomimo tego, że chyba trochę nie doszacował odległości i w tamtą stronę musiał nieźle wyciągać nogi, a i tak spóźnił się kilka minut. Ale w drodze powrotnej nie musiał się spieszyć, więc w pełni korzystał z pięknego dnia i rześkiej pogody. W pobliżu plebanii przechodził przez skwerek, którzy upatrzyli sobie panowie raczej nie celebrujący tygodnia rzeźwości i mimo że ich pozdrowił, nikt się nie odezwał, jakby go nie słyszeli. Przez chwilę zmagał się z myślą, czy może jednak nie powinien podejść i spróbować porozmawiać, w końcu to też byłaby ewangelizacja i to bardzo w duchu papieża Franciszka, ale ostatecznie stchórzył i poszedł dalej. Trochę był zły na siebie i kiedy 50 metrów dalej zobaczył stojącą na murku pustą butelkę od piwa, która zresztą stała tam już od kilku dni, postanowił zrobić choć mały dobry uczynek i zaniósł ją do odległego kilkanaście metrów kosza na śmieci. Wcale nie uspokoiło to jego sumienia odnośnie straconej okazji, ale przynajmniej otoczenie stało się czystsze. Poszedł prosto do zakrystii, gdzie zostawił bursę, a następnie do konfesjonału, bo przed Mszą wieczorną był akurat jego dyżur. A po Mszy jeszcze kancelaria.
***
- No jest wreszcie nasz król mediów społecznościowych! - przywitał go rozbawiony Szymon, kiedy wszedł do kuchni po zamknięciu kancelarii parafialnej.
- Żeby to proboszczowi jakoś osłodzić zamówiliśmy na kolację pizzę z salami, księdza ulubioną – Dawid też się śmiał pod nosem wyciągając z piekarnika pizzę, którą chyba tam włożył, żeby nie wystygła po dostarczeniu z pizzerii.
- Fajnie, lubię pizzę, ale nie bardzo wiem, co ma mi „osłodzić”. Co żeście znowu wymyślili? - Mateusz zatrzymał się w drzwiach.
- My nic – odparł Dawid. - To episkopat zrobił tydzień trzeźwości...
… a proboszcz ich bojkotuje – dokończył Szymon, który wyraźnie nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Chłopaki, nie denerwujcie mnie, dobra? - Mateusz jeszcze nie wiedział o co chodzi, ale już mu się ta sytuacja przestała podobać.
- Dawid, pokaż proboszczowi, jak podbija Internet – Szymon próbował z całych sił zachować powagę, ale z marnym skutkiem, co Mateusza denerwowało jeszcze bardziej.
- Niech proboszcz patrzy – Dawid podsunął Mateuszowi pod nos swój smartfon z otwartym oknem Facebooka, gdzie widniało jego Mateusza zdjęcie, jak maszeruje z butelką piwa w dłoni. Ze zdjęcia żadną miarą nie można było stwierdzić, że butelka jest pusta. Wyglądało jakby sobie ksiądz w sutannie szedł po chodniku z butelką piwa, z której co jakiś czas pociągnie sobie łyczka. Zdjęcie było opatrzone napisem: „Tydzień trzeźwości w naszej parafii”.
- Jasna anielka – jęknął Mateusz.
- Nie mógł sobie proboszcz tego piwa wypić w domu? - zapytał Szymon dławiąc się ze śmiechu.
- Myślisz, że szedłem ulicą pijąc piwo? - zapytał Mateusz dość ostro.
- Kiedyś musiał proboszcz tak zrobić, ale ciekawe, że akurat teraz je wyszperali, to zdjęcie – Szymon wzruszył ramionami.
- To zdjęcie jest z dzisiaj. Jak wracałem z DPS-u, nawet widać lekko bursę wystającą spod płaszcza, przy skwerku wziąłem tę butelkę, bo stała na murku od kilku dni, i wrzuciłem do kosza na śmieci – powiedział zasępiony Mateusz.
- Faktycznie, widać rąbek bursy – zauważył Dawid powiększając zdjęcie. - To jak, idzie proboszcz z Panem Jezusem i butelki zbiera?
- Nie było już Pana Jezusa, ale nie sądzę, żeby się obraził – skwitował Mateusz.
- Jestem w szoku!
- Odradzam czytanie komentarzy, mogą zdołować – powiedział Szymon. - No ale proboszcz zawsze mówi, że się nie denerwuje przez sprawy, na które nie ma wpływu, więc sobie jakoś poradzi.
- Nie ma innego wyjścia... ostatnie pytanie: kto to wstawił? - zapytał Mateusz.
- Jakieś konto anonimowe, ale nasi parafianie chętnie udostępniają. Właściwie kto ma „pioruna” to podaje proboszcza dalej – wyjaśnił Dawid.
- Okay! Nie chcę już o tym myśleć. Dawid! Jak poszło w katedrze? - Mateusz chciał zająć się czymś przyjemniejszym, choć w głowie ciągle kotłowały mu się myśli, jakich czasów doczekał, że nawet prosty gest uprzejmości wobec wszystkich i troski o dobro wspólne może zostać wykorzystany w taki sposób.
- Wszystko bardzo pięknie. Było uroczyście, ksiądz biskup powiedział ładną homilię, nasi spisali się na medal, tylko pod sam koniec Mszy jeden z naszych, który był komentatorem podczas całej uroczystości, bardzo mocno zaryzykował kompromitację – Dawid uśmiechnął się i tajemniczo zawiesił głos.
- A mianowicie? - Mateusz przez chwilę zapomniał o swojej „karierze” na Facebooku.
- Przed Komunią zapowiedział w komentarzu, że nowym ceremoniarzom udzieli Komunii sam ksiądz biskup. Ale nasz pasterz miał problem z gardłem, trochę pokasływał, no i w obecnej sytuacji pandemicznej, nie chciał ryzykować i usiadł na swoim miejscu. Więc mogło się okazać, że nasz komentator wprowadził wszystkich w błąd! - Dawid dramatyzował, jakby opowiadał o ryzyku trzęsienia ziemi. - Na szczęście wszystko uratował kolega ksiądz, który w seminarium miał ksywę „biskup” i majestatycznym krokiem podszedł na środek Katedry i udzielił Komunii nowym ceremoniarzom. Więc wszystko było w porządku – zakończył Dawid z uśmiechem.
- Wy to macie pomysły z tymi pseudonimami – roześmiał się Mateusz. - Szkoda, że nie nazwaliście go „papież”.
- „Papież” też był, ale na innym roku – szybko wyjaśnił Szymon.
- A na takiego jednego, co ciągle chodził z Pismem Świętym mówiliśmy „jehowy” - pochwalił się Dawid.
- No wspaniale, jeszcze się chwalisz, kleryk z Pismem Świętym to musi być „jehowy”, bo normalny kleryk nie powinien mieć nic wspólnego z Biblią, tak? Nieźle. A po Mszy coś jeszcze było? - dopytał Mateusz kręcąc głową.
- Jasne! Poczęstunek dla wszystkich. Ale, pewnie proboszcz to zainteresuje, piwa nie serwowali – powiedział Dawid.
- O rany, ale ma proboszcz w oczach pioruny, niczym nasze parafianki na fejsie!

Jeremiasz Uwiedziony
CDN. Wszystkie imiona i fakty w powyższym opowiadaniu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!