TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 16:35
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) odc. 345

Jasna i ta druga strona księży(ca) odc. 345

- I jak z kolędą odwróconą u ciebie w parafii? - zapytał Maciej, kiedy już usiedli wygodnie w fotelach.
- W sumie dziwnie – uśmiechnął się Mateusz. - Aż ciężko uwierzyć, że połowa stycznia minęła, a człowiek taki wypoczęty i zrelaksowany. Pamiętasz jak to było w poprzednie lata? Głównym tematem naszych rozmów było, jakby tu przerwać kolędę i wyrwać się choć na parę dni... A w tym roku jakby się było w środku wakacji, bo Mszy trochę więcej, jakby któryś z wikariuszy był na urlopie...
- Tyle że nie można nigdzie wyjechać – wtrącił Maciej. - A dużo masz ludzi na tych Mszach kolędowych?
- Wiadomo, że zapraszamy tylko reprezentantów, a nie całe rodziny, bo obostrzenia i lepiej nie ryzykować przykrych niespodzianek z „życzliwymi” i Sanepidem w rolach głównych, ale myślę, że na pewno jest mniej niż 50 procent. A u ciebie?
- Na pewno nie mniej niż 80 procent – uśmiechnął się Maciej. - Ale i tak wolałbym iść, wiesz?
- Ja też bym wolał iść, a widząc frekwencję tym bardziej, ale jest jak jest. W sumie w tym roku nie będzie się czym podzielić w po-kolędowych refleksjach, ale ja ci chciałem opowiedzieć o czymś innym, co mnie spotkało.
- Zamieniam się w słuch – odpowiedział uśmiechając się Maciej.
- Pamiętasz jak ci mówiłem, że chcemy trochę przypomnieć nauczanie Prymasa Tysiąclecia w tym roku? Właśnie. I staramy się na każdy miesiąc wybrać jakąś myśl i wprowadzić ją w życie. Trochę mówimy o tym na kazaniach, trochę piszemy w gazetce tak, żeby temat trochę podtrzymywać przez cały miesiąc – tłumaczył Mateusz.
- Fajna sprawa – pochwalił Maciej. - A co konkretnie mieliście jako motto tego miesiąca?- dodał od razu.
- Na początek wzięliśmy to może najbardziej znane: „Ludzie mówią – czas to pieniądz. A ja wam mówię – czas to miłość”. No i oczywiście w kazaniu prosiłem, żeby każdy spróbował w jakiejś konkretnej życiowej sytuacji zastąpić ewentualny zysk podarowaniem komuś swego czasu. Ja oczywiście się też publicznie zobowiązałem, że zacznę od siebie...
- Poczekaj niech zgadnę co zrobiłeś... Jakaś piękna kobieta chciała ci złożyć dużą ofiarę pieniężną na kościół, a ty powiedziałeś, żeby zatrzymała swoje pieniądze, ale spędziła z tobą weekend – zażartował Maciej.
- Wiesz co Maciek? Czasami masz takie odpały, że ja naprawdę się o ciebie martwię – żachnął się Mateusz. - Ja tu o poważnych sprawach, a ty jak zawsze o bzdurach. Mam mówić dalej, czy przechodzimy na pierdoły?
- Wyluzuj, stary, zażartować nie można? Tak rzadko się widzimy przez tą cholerną pandemię, więc chyba możemy sobie pozwolić na trochę humoru... - Maciej przez chwilę udawał obrażonego. - No dobra, opowiadaj dalej, co takiego wzniosłego uczyniłeś?
- Nic wzniosłego, ale też postanowiłem wykorzystać okazję i powalczyć z moim chyba największym grzechem duszpasterskim...
- O matko! To ty też masz grzechy duszpasterskie... - wtrącił mu się Maciej.
- Maciek! - wrzasnął Mateusz.
- Już nic nie mówię! - szybko zastrzegł się Maciej, który zauważył, że jego przyjaciel jednak nie chce się dać wciągnąć w żartobliwą konwersację. - Opowiadaj dalej – powiedział wbijając wzrok w Mateusza, który wziął przesadnie głęboki oddech i przez chwilę milczał.
- Postanowiłem sobie, że z wielkim uśmiechem i nieskrywanym entuzjazmem będę otwierał drzwi plebanii za każdym razem, gdy ktoś zadzwoni czy zapuka, nawet w najbardziej dziwnej godzinie – wyłuszczył wreszcie Mateusz
- Zaraz, zaraz, to dotychczas nie otwierałeś? - zdziwił się Maciej.
- Otwierałem. Zawsze otwierałem. Gorzej było z reakcją, kiedy się dowiadywałem, o jakie sprawy chodzi, a zwykle dotyczyło to spraw kancelaryjnych, a jeszcze gorzej, kiedy mi tłumaczono dlaczego o tej porze.
- Na przykład? - zainteresował się Maciej.
- Bo akurat przechodziłam, bo byłam na zakupach, bo ksiądz przecież i tak nie ma nic do roboty albo „a od czego ksiądz tu jest?” Albo – co najgorsze – „bo księdza nigdy nie ma” - wyliczał Mateusz.
- No całkiem normalne przyczyny, u mnie jest dokładnie tak samo. Nie widzę za bardzo powodu do mazgajenia się – odpowiedział Maciej.
- Widzisz, najwyraźniej mi brakuje cierpliwości i właśnie dlatego podjąłem takie, a nie inne postanowienie. Zresztą nie pierwszy raz, pamiętasz? Kiedyś miałem takie na Wielki Post i było to jedyne postanowienie jakiego dotrzymałem. W każdym razie postanowiłem, że bez względu na godzinę, bez względu na to co będę robił, bez względu na błahość czy wagę sprawy, bez względu na najbardziej nawet wnerwiające tłumaczenia, za każdym razem będę się uśmiechał i zapraszał, aby przybywali częściej.
- I jak ci idzie? - Maciej spoglądał na Mateusza z nieukrywanym rozbawieniem.
- Przede wszystkim nadspodziewanie łatwo. Może też dlatego, że przez tę pandemię, to czasem trzeba sobie wręcz szukać zajęć i rzadko się zdarza, żebym musiał się oderwać od czegoś pilnego. Poza tym, wreszcie wprowadziłem w życie zasadę, której ludzi nauczam odkąd jestem księdzem, mianowicie dziękuję Panu Bogu za każdą taką wizytę i że udało mi się być autentycznie miłym dla swoich parafian.
- No to super sprawa – uśmiechnął się Maciej, - że wreszcie odkryłeś, że trzeba być miłym dla parafian.
- Maciek, nie denerwuj mnie, znasz mnie, wiesz, że nie jestem nigdy chamski. Chodzi mi o to, że potrafiłem nie okazywać zniecierpliwienia w niektórych sytuacjach, a teraz mi się to udaje. I mnie to cieszy. W sumie wcześniej, to zawsze, za każdym razem, kiedy pozwoliłem sobie choćby na jedno słowo niepotrzebnego komentarza, to byłem na siebie strasznie wkurzony, więc teraz tego nie ma. Choć muszę ci powiedzieć, że chyba trochę ludzie się mnie obawiali, bo teraz kiedy jestem uśmiechnięty i spokojny to patrzą na mnie podejrzliwie, jakby się obawiali jakiegoś podstępu. Boli mnie to, bo ja ich naprawdę kocham tych moich parafian... I modlę się za nich codziennie. I nie chcę żeby się mnie bali.
- Ja tam uważam, że respekt powinni mieć – skwitował Maciej.
- Może i tak, ale nie chcę, żeby pukali do moich drzwi z lękiem. W każdym razie, ciągle nie mogę dotrzeć do sedna mojej opowieści. Wyobraź sobie, że kilka dni temu przyszedł jeden mój parafianin, nie powiem ci jak się nazywa, bo może go znasz, ale jest to facet, któremu nigdy nic nie pasuje, wiesz? Zawsze ma coś do powiedzenia, do skrytykowania. Jak robisz jakieś prace dajmy na to przy kościele, to się pyta kiedy wreszcie przeprowadzisz remont toalet. Jak robisz remont toalet, to jego interesuje kiedy wreszcie zabierzesz się za cmentarz. Wprowadzasz nabożeństwo do św. Michała Archanioła, ten się nie może doczekać czegoś do Świętego Józefa. Mówisz mu, że przecież jest w każdy wtorek, a on na to, że przecież przychodzi mało ludzi. Głosisz kazanie o przebaczeniu, a on ci przychodzi podpowiedzieć, że trzeba mówić o piekle. I tak cały czas. No i w ten sposób, jak widzę tego faceta, to nie powiem, że dostaję bólu zębów, ale niewiele brakuje. No i pewnie z mojej facjaty to wszystko można wyczytać. I ten pan przychodzi wczoraj dokładnie w połowie obiadu. Przełykam szybko przeżuwany kęs, otwieram drzwi, uśmiecham się i zapraszam go do środka.
- Przepraszam, pewnie ksiądz je obiad – mówi gość nieśmiało, a ja miesiąc temu bym odpowiedział, że w sumie tak, to pora obiadu i pewnie bym głośno przełknął ostatni kęs. Ale oczywiście pamiętam, że czas to miłość, więc tak nie mówię.
- Absolutnie pan nie przeszkadza, a poza tym, nie ma co ukrywać, że jakbym schudł parę kilogramów, to by był z tego wyłącznie pożytek – mówię i uśmiecham się cały czas i widzę, że pan jest totalnie zaskoczony. Sięgam więc do szafki, gdzie mamy zawsze pod ręką czekoladki i cukierki dla dzieci i częstuję go czekoladką. Facet jest totalnie zmieszany, bierze czekoladkę odwija z papierka, wkłada do ust i nie odrywa ode mnie okrągłych ze zdziwienia oczu, a ja paplam już sam nie pamiętam o czym, jakbym się wręcz cieszył, że wreszcie mam do kogo gębę otworzyć.
- Proboszczu, w sumie... no ładnie jest w tym biurze – mówi wreszcie.
- A dziękuję bardzo! Zrobiliśmy remont, bo trochę tu było nieprzyjemnie i ciężko ustawnie, a teraz jest wszystko pod ręką, no i w końcu to dla wielu interesantów jedyne wnętrze, jakie widzą, bo przecież nie wszyscy chodzą do naszego kościoła, więc ważne jest, żeby się czuli dobrze przyjęci – trajkotam jak nakręcony, ale w końcu muszę przejść do rzeczy. - To w czym mogę panu pomóc?
- Proszę księdza, ksiądz się będzie ze mnie śmiał... – powiedział facet zakłopotany, a ja nie mogłem uwierzyć własnym uszom. - Zapomniałem. Po prostu zapomniałem. Wyszedłem z domu i udałem się do księdza specjalnie i... wyleciało mi z głowy. Proszę się na mnie nie gniewać. Jak sobie przypomnę, to po prostu zadzwonię... Nie gniewa się proboszcz?
- Ależ skąd, pan sobie nie wyobraża, jaką ja mam sklerozę. Nieraz idę do zakrystii po księgę intencji, a wracam z lekcjonarzem i zastanawiam się pół dnia, po co ja go przyniosłem. Proszę się nie przejmować. Poza tym zawsze miło z kimś porozmawiać. W tej pandemii każde spotkanie jest na wagę złota. Drzwi plebanii zawsze otwarte – powiedziałem na koniec.
- Zawsze? - zapytał facet i pewnie oczekiwał, że doprecyzuję, że w godzinach podanych do wiadomości.
- Zawsze, jak jesteśmy potrzebni – odpowiedziałem nie przestając się uśmiechać. - No i pan poszedł.
- Koniec historii? - zapytał Maciej.
- Nie. Dzisiaj rano zadzwonił do mnie i powiedział, że sobie przypomniał po co przyszedł. Powiedział, że było tyle zbiórek na różne remonty i on nigdy nic nie dał, chciał to nadrobić. I właśnie zrobił przelew na konto parafii. Trochę mu nie wierzę.
- Nie przelał pieniędzy? - zdziwił się.
- Nie o to mi chodzi. Pieniądze przelał. Ale mam dziwne przekonanie, że wcale nie po to przyszedł wczoraj. Myślę, że chciał się znowu posprzeczać. Upewnić się, że proboszcz go nie lubi. I się zdziwił, a z tego zdziwienia...
- Czyli jednak Prymas Wyszyński się mylił, bo wyszło że czas to pieniądz – zażartował Maciej.
- Ty jednak jesteś durny!

Jeremiasz Uwiedziony
CDN. Wszystkie imiona i fakty w powyższym opowiadaniu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!