TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 11:57
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księżyca 267

Jasna i ta druga strona księżyca

Na spotkanie rekolekcyjne tylko dla mężczyzn przybyło całkiem sporo panów i to w różnym wiek-u, a nawet - co szczególnie Mateusza ucieszyło - kilku, a może kilkunastu ojców z dorastającymi bądź dorosłymi synami. Od dawna marzył się Mateuszowi spływ kajakowy ojców z synami, podczas którego mógłby „mimochodem” przeprowadzić rekolekcje. Szczerze mówiąc to marzył mu się również małżeński spływ kajakowy, ale póki co, nie udało mu się zorganizować żadnego. Nawet tego w gronie księży przyjaciół. Z pewnym żalem zauważał taką prawidłowość, że jak był młodszym księdzem, to nie miał jakichś szczególnie interesujących pomysłów, czasami wręcz przeszczepiał w parafii, w której pracował inicjatywy podpatrzone u innych, ale zawsze wszystko realizował od początku do końca. Teraz natomiast miał całą masę ciekawych pomysłów i inicjatyw, ale niestety nieliczne z nich udawało mu się zrealizować. Czyżby była to oznaka starzenia się? A przecież nie mógł sobie zarzucić, że marnował czas, albo że się wylegiwał przed telewizorem. Mało tego, teraz miał nawet trzech księży współpracowników, więc powinno być znacznie łatwiej, niż kiedy jako wikariusz musiał przekonywać proboszcza, że jego - Mateuszowe pomysły - tak naprawdę były pomysłami proboszcza i do tego świetnymi, bo tylko wtedy była szansa na ich realizację... No, ale właśnie nadchodził moment weryfikacji, bo ks. Daniel miał zawiązać grupę Mężczyzn Świętego Józefa. Trzeba przyznać, że ojciec Gerwazy, franciszkanin, który prowadził u nich rekolekcje adwentowe bardzo fajnie temat wprowadził. Trochę pożartował z metroseksualizmu, trochę wszedł mężczyznom na ambicję, obiecał, że jeśli zawiąże się jakaś grupa, to zaprosi ich do franciszkańskiego ośrodka w górach na męskie rekolekcje i Mateusz zauważył spore ożywienie pośród mężczyzn wychodzących z kościoła. Komentarze były raczej pozytywne, a niektóre nawet entuzjastyczne. Jedna z wypowiedzi leciutko go nawet zabolała, bo ktoś powiedział, że jakby ten „franek” był proboszczem to by było o wiele lepiej w parafii niż jest teraz, ale szybko mu przeszło, kiedy sobie przypomniał, jak sam głosił rekolekcje i dość często zdarzało się, że po Mszy ktoś podchodził i pytał: „Proszę księdza, czy nie mogłoby być tak zawsze w naszym kościele?”. Wiadomo, trawa sąsiada jest zawsze zieleńsza, a poza tym zawsze starał się zaprosić rekolekcjonistów mądrzejszych od siebie, więc nie mógł mieć pretensji, a powinien się cieszyć. I cieszył się, bo wyglądało na to, że faceci poważnie myślą o pojawieniu się na pierwszym spotkaniu po rekolekcjach, na które zaprosili ich pisemnie wręczając każdemu zaproszenie na czwartek dwa tygodnie później.

No i ani się nie obejrzeli i ten dzień nadszedł. Mateusz chciał, aby Daniel od samego początku samodzielnie poprowadził grupę, więc podczas kolacji jeszcze delikatnie go wypytywał co planuje i delikatnie próbował podsunąć mu pewne sugestie.
- Daniel, poszperałeś trochę w Internecie na temat tych mężczyzn św. Józefa? - zapytał.
- Oczywiście! Ale muszę szczerze przyznać, że te różne materiały, które można zaleźć są już dla takich bardziej zaawansowanych, a ja myślę, że z chłopami to trzeba ostrożnie, żeby ich od razu nie zniechęcić - odpowiedział Daniel.
- Co do tego pełna zgoda, ale chodzi mi o to, czy masz jakiś scenariusz tego spotkania? - pytał Mateusz, który wiedział, że największą przeszkodą w aktywizacji mężczyzn jest nuda i niejasny cel spotkania.
- Słuchaj, proboszcz! Ty mi musisz trochę zaufać. Przecież ja ci teraz nie będę przedstawiał konspektu spotkania, bo ja się w takie rzeczy nie bawię. Ale możesz być, proboszcz, spokojny. Ja wiem o co chodzi. Męski język, męskie tematy, bez podlizywania się itd. - Daniel najwyraźniej był lekko podirytowany wypytywaniem przez proboszcza.
- Czyli nie chcesz żebym na początku się przywitał ze wszystkimi? - zapytał jeszcze Mateusz.
- Niech proboszcza ręka Boska broni! Co najwyżej może ksiądz przyjść na koniec się pożegnać – odparł Daniel.
- A jak długo to potrwa?
- Tego ci, proboszcz, nie powiem, bo wiesz,
Duch tchnie, kędy chce. I może być 45 minut albo i dwie godziny. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie – odparł Daniel, robiąc tajemniczą minę.
- No dobra! To niech cię ten Boży Duch prowadzi. Byłoby naprawdę świetnie, jakby ta grupa się zawiązała - wyraził jeszcze swoją nadzieję Mateusz i udał się do siebie do pokoju, aby się czymś zająć w oczekiwaniu na zakończenie spotkania mężczyzn z ks. Danielem.
Daniel natomiast udał się do największej salki jaką mieli z tyłu plebanii przy garażach i kiedy wszedł do środka twarz aż mu pojaśniała z zadowolenia, bo w sali było około 40 mężczyzn w różnym wieku. Był też pan Piotr Wasowski w eleganckim garniturze w ostatnim rzędzie krzeseł. Pozostali mężczyźni ubrani byli normalnie. Daniel lekko ukłonił się w kierunku pana Piotra, na co ten odpowiedział uśmiechem.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! - pozdrowił wszystkich Daniel z energią w głosie.
- Na wieki wieków. Amen – odpowiedź już nie była taka żywiołowa, ale wiadomo, że część mężczyzn nie znała się między sobą, więc klimat wycofanej rezerwy panował w salce.
- Panowie, bardzo dziękuję za przybycie.
Na początek naszego spotkania pomodlimy się...
Ale spokojnie! Nie będziemy odmawiać Różańca - zapewnił z uspokajającym uśmiechem Daniel, co u niektórych zebranych wywołało lekkie zdziwienie. - To będzie MĘSKA, krótka modlitwa! Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen! No i po modlitwie! Proszę siadać - powiedział Daniel i sam usiadł, podczas gdy niektórzy mężczyźni jeszcze dobrze nie zdążyli wstać.
- A księdza proboszcza nie będzie? - zapytał jeden z mężczyzn w pierwszym rzędzie.
- Nie, ksiądz proboszcz ma już i tak dużo na głowie i stwierdził, że to takich męskich spotkań to ja się najlepiej nadaję. Bo tu chodzi o to, żeby to było wszystko po męsku! Nie jakieś tam pierdoły, tylko kawa na ławę, bez zbędnych ceregieli! Wiecie dlaczego nasze spotkanie jest właśnie dzisiaj, w czwartek? No bo faceci we wtorek i w środę oglądają Ligę Mistrzów! Jak widzicie wziąłem pod uwagę wszystkie elementy męskiej wrażliwości. No! To myślę, że nie będziemy się tutaj pierdzielić tylko przechodzimy od razu do sedna! - Daniel najwyraźniej był przekonany, że sam musi być bardzo męski, ale miny niektórych zebranych świadczyły, że nie do końca podzielali jego kanon męskości. Niezrażony tym Daniel kontynuował swoją „męską” tyradę. - Mam dla was super film i myślę, że to będzie świetne wprowadzenie. „Odważni” - to film dla mężczyzn, który pokazuje, że walka o honor zaczyna się w domu - zakończył Daniel sloganem reklamowym, po czym zgasił większość świateł w sali włączył projektor multimedialny i uruchomił swój komputer. Z jakichś przyczyn film nie chciał się jednak załadować. Mijała minuta za minutą, mężczyźni zaczynali się niecierpliwić a Daniel coraz bardziej denerwować. Po około 10 minutach dwóch mężczyzn wyszło, a Daniel był bliski płaczu, bo nie miał planu B. W pewnym momencie poczuł, że telefon komórkowy w jego kieszeni przez chwilę zawibrował. Początkowo chciał zignorować tego esemesa, ale coś kazało mu jednak dyskretnie sprawdzić wiadomość. „Księże Danielu, przepraszam, że się wtrącam, ale może niech ksiądz powie, że zamiast filmu ma ksiądz dla nas świadectwo na żywo i poprosi mnie o zabranie głosu. Jeśli oczywiście ksiądz się na to zgadza. Piotr Wasowski” - mówił tekst na ekranie, a Daniel najpierw się zdziwił, skąd pan Piotr ma jego numer, ale zaraz potem sobie przypomniał, że sam do niego dzwonił, żeby się upewnić, czy przyjdzie na spotkanie. Po chwili namysłu wyłączył komputer i zapalił świtało w sali.
- Gentlemen, proszę o wybaczenie, złośliwość rzeczy martwych. Widać, że diabeł nie lubi, jak się mężczyźni próbują wokół Boga zgromadzić i nam wsadza kij w szprychy. Na szczęście mamy plan B. Zamiast oglądać film, możemy przecież posłuchać świadectwa na żywo. Panie Piotrze bardzo proszę! - powiedział z miną pewną siebie Daniel i dla zachęty zaczął bić brawo. Pan Piotr wyszedł na środek.
- Dziękuję, księże Danielu, no teraz nareszcie wszyscy zrozumieją dlaczego się tak wystroiłem dzisiaj... Co prawda miałem kilka spotkań biznesowych, no ale przede wszystkim wiedziałem, hmm, że ksiądz Daniel poprosi mnie o świadectwo, więc musiałem jakoś wyglądać. Ale przechodząc do sedna... Wiele lat temu wpakowałem się w takie bagno przez własną głupotę, że nawet goliłem się bez lustra, bo sam na siebie patrzeć nie mogłem. Więc pomyślcie co o mnie musieli myśleć inni... Ale Bóg jest i ze mnie nie zrezygnował...
***
Kiedy mężczyźni po prawie dwóch godzinach wychodzili ze spotkania Mateusz stał przy garażach, aby ich pożegnać. Wszyscy byli ożywieni i podekscytowani.
- Księże proboszczu, bomba spotkanie - mówił do niego Józek Żakowicz, który wychodził ze spotkania razem z synem. - Za miesiąc też będziemy!

Jeremiasz Uwiedziony

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!