TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Sierpnia 2025, 04:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jakie oczekiwanie?

Jakie oczekiwanie?

Już kiedyś o tym pisałem, ale oczekiwanie jest jak bumerang i powraca do nas z każdym Adwentem. I wydaje się, że jakkolwiek zawsze trzeba było uczyć się oczekiwania, to teraz jeszcze bardziej. Dzisiaj nikt nie chce czekać na nic. Ani z niczym. Co prawda słynne już „przerwanie łańcucha dostaw” pokazało, że nie zawsze można mieć wszystko i natychmiast, ale dla wielu był to wypadek przy pracy.

Im będzie naprawdę trudno zrozumieć, że czasami oczekiwanie potrafi być niemal równie piękne jak spełnienie. W sytuacjach wyjątkowych, może być od spełnienia piękniejsze. Dlatego warto sobie przypomnieć nawet nie subtelną, ale istotową różnicę, jaka istnieje pomiędzy oczekiwaniem, którego możemy się nauczyć od Pana Boga, a naszymi oczekiwaniami. Może to zabrzmieć dziwnie w czasie kiedy tyle mówimy o oczekiwaniu na Pana Jezusa, ale oczekiwanie tak naprawdę nie ma konkretnego obiektu: jest otwarciem i przyjęciem. Oczekiwanie, jakiego uczymy się od Boga, akceptuje to wszystko, co przychodzi nam przyjąć z woli Bożej i przeżyć. Natomiast oczekiwania są zupełnie inne. Często są konkretne. Doskonale wiem, czego pragnę, mogę to nazwać. Każdy wie, jakie są jego oczekiwania. Ale one tak naprawdę są ograniczeniem, mają limit, sprawiają, że akceptujemy tylko to, co sami ustaliliśmy. Wszystko inne jest odrzucane. W związku z tym oczekiwanie może przynieść postęp, nowość, rozwój, natomiast oczekiwania dopuszczają tylko to, co już znamy, czego się spodziewamy. Ograniczają nas. Lubimy tylko te piosenki, które już znamy. Ale to nie jeden problem z oczekiwaniami.

Oczekiwania koncentrują nas na nas samych. To my decydujemy (a przynajmniej tak nam się wydaje, bo często nie dostrzegamy, jak te „nasze” decyzje są modelowane przez reklamy, mody i algorytmy), co jest dla nas dobre i pożądane, czego Bóg powinien nam udzielić, jak mają się zachowywać inni.
Oczekiwanie natomiast jest przesiąknięte pełnym zaufaniem do Boga. Jeśli On mi zsyła coś dobrego, albo dopuszcza coś co wydaje się trudnym, a nawet bolesnym doświadczeniem, to pewnie jest to dla mnie lepsze niż moje własne plany. A już z całą pewnością jest ważne, nawet jeśli tego nie rozumiem. Zrozumienie może przyjść później, ale tymczasem ufam. Jak Maryja chociażby. Oczekiwania z natury są niecierpliwe, nie mają zrozumienia dla czasu, chcą wszystko i najlepiej natychmiast: świat na moich usługach. Natomiast prawdziwe oczekiwanie charakteryzuje się cierpliwością, potrafi czekać: to Bóg decyduje, co, kiedy i w jaki sposób.

Nasze ludzkie oczekiwania najczęściej projektują nas w przyszłość: tak naprawdę będę żył w pełni, kiedy spełnią się moje plany i oczekiwania, skończę szkołę, studia, znajdę pracę, lepszą pracę, kiedy będę zarabiał więcej, kiedy się ożenię, kiedy zostanę proboszczem, kiedy nabędę mieszkanie albo jeszcze lepiej dom! Wtedy będę wreszcie cieszył się życiem. Jeszcze tylko ten tysiąc więcej na miesiąc i wtedy już na pewno... Nie żyję swojego życia, bo ono ma ciągle jakby dopiero nadejść.
Oczekiwanie zaś prawdziwe, które nigdy nie wie, co Pan Bóg mi szykuje na jutro, skłania do intensywnego przeżywania każdej obecnej chwili i nie odkładania niczego na następny raz. Odwiedziny chorej mamy. Spotkanie z przyjaciółmi, na które tak bardzo nie chce mi się jechać. Dobra spowiedź. Żadnej chwili ani okazji nie wolno zmarnować.
I na koniec jeszcze jedna różnica. Ludzkie oczekiwania bardzo często kończą się rozczarowaniami. Im większe oczekiwania, tym bardziej dewastujące mogą być rozczarowania. Oczekuję, że jak się ze mną ożeni, na pewno będzie mniej czasu spędzał z kolegami, a więcej ze mną, więc silą rzeczy będzie też mniej pił... Tymczasem po ślubie zaczyna pić jeszcze więcej. Moje dzieci wdzięczne za wychowanie na pewno będą grzeczne, skończą studia, będą żyć „po Bożemu” tak jak to widzą u nas, ślub w kościele... A dzieciom te różne „papierki” okazują się być niepotrzebne i swoich własnych dzieci nie będą chrzcić „wbrew ich woli”. Okazuje się, że nasze oczekiwania bardzo często spotykają się z twardym „twoje niedoczekanie” ze strony innych, nawet najbliższych. A to boli.

Prawdziwe zaś oczekiwanie nigdy nie prowokuje rozczarowań, bo zostawiamy wszystko w rękach Boga, który nas kocha i znacznie lepiej wie, co jest dla nas dobre, więc czekają nas co najwyżej niespodzianki i wszystko ku naszemu pożytkowi. A na koniec to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani rozum ludzki nie jest w stanie pojąć...
To chyba wystarczające powody, aby odłożyć na bok swoje oczekiwania i oczekiwać Bożych niespodzianek.

Ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!