TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 08 Października 2025, 22:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Inne spojrzenie

Nowe spojrzenie

Po słowach anioła Rafała wiele rzeczy stało się dla Tobiasza ojca jasne i zrozumiałe. Przejrzał nie tylko fizycznie. Wyostrzył się wzrok jego wiary. Dzięki niemu dostrzegał rzeczy, które niedostępnie są dla oczu ciała, choć rozgrywają się pośród ludzi. 

Teraz zobaczył te elementy, które wskazują na Boże działanie. Rozgrywa się ono pośród codziennych wydarzeń. Są jak wielobarwne nici składające się na wzorzystą tkaninę. Złączone razem pozwalają zobaczyć na niej wzór zaplanowany przez tkacza. Tak właśnie jest z dziełem Bożym. Poszczególne dni i godziny są niczym owe wielobarwne nici. Połączone pozwalają zobaczyć ich sens, odkryć ku czemu prowadzą, a przede wszystkim dają możliwość zobaczenia rzeczy najważniejszej: dobroci Boga okazywanej człowiekowi.

To prawda, nie przychodzi to łatwo. Dokonuje się pośród różnorodnych zmagań. Bóg wpierw wydaje się surowy, a czasem robi wrażenie okrutnego. Tak jest gdy w życiu pojawiają się rzeczy trudne, bolesne czy przykre. Tobiasz tego doświadczył. Można się wtedy zbuntować i odwrócić plecami do Stwórcy. I wielu tak robi. Niektórzy idą dalej i wątpią nie tylko w jego miłość, ale i w istnienie. Ale jest i inna droga. Wąska i kręta. Żmudna i wymagająca wysiłku. Jest nią czekanie na interwencje Boga. Wchodząc na nią wpierw człowiek musi zobaczyć swoją niemoc, słabość, a nawet i pustkę serca. Następnie dać się Bogu poprowadzić tak jak uzna On za stosowne i za pomocą tych posłańców i środków, których skieruje. Niezależnie od tego, czy będą to ludzie, czy też aniołowie, a postawione zadania będą się wiązały z codziennością życia lub też będą miały nadzwyczajny i niezwykły charakter.

Ostatecznie dane będzie człowiekowi poznać cel tej drogi, a jego serce wypełni się obecnością Boga. Teraz, po przejściu danych mu doświadczeń Tobiasz był tego pewien. Jego wiara mimo, że nigdy jej mu  nie brakowało, stała się silniejsza i zyskała mocny fundament. Dlatego patrząc na wszystko, co przeżył wielbił Boga. Wysławiał Go słowami, które zdawały mu się stanowić wstęp innej pieśni, tej którą przyjdzie mu wielbić Boga za całe życie, gdy dane mu będzie stanąć przed Nim twarzą w twarz i widzieć wszystko jasno i wyraźnie spoglądając na świat, siebie i innych ludzi oczyma Boga.

Bóg kieruje biegiem dziejów

Nie mniej jakich słów użyć teraz, by godnie wysławiać Boga? Które są właściwe dla takiej modlitwy? Wobec ogromu Jego dobroci każde jest za małe. Żadne nie potrafi oddać tego, co dzieje się w sercu człowieka. Tobiasz doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ale znał też inną możliwość.

 Bóg przecież dał człowiekowi swoje słowo. Nie tylko po to, by mówić o sobie, ale i po to, by przez nie człowiek mógł komunikować się z Bogiem. Czyż więc owo słowo, naznaczone mocą Boga nie jest najlepszą ścieżką dla ludzkiej modlitwy? Sięgnął zatem do niego. Niech to, co powiedzieli Ojcowie, Prorocy i Mędrcy da mu możność wychwalanie Wszechmogącego. Wielbił z nimi i błogosławił Boga. Tak, On zawsze dokonuje wszystkiego, co postanowi. Jest nieustannie obecny w każdej sytuacji ludzkiego życie. Nic nie dzieje się bez Niego. Po czasie bolesnych doświadczeń, gdy ludzkie życie zdaje się być zagrożone unicestwieniem, pochyla się nad nim, by pozwolić człowiekowi żyć. Tak okazuje mu swe miłosierdzie. Mówiąc te słowa Tobiasz patrzył nie tylko na swój los, dramat który znalazł pomyślne zakończenie. On myślał także o całym ludzie Izraela, który przeżywał bolesny ciężar niewoli i wygania. Ufał, że po tym doświadczeniu przyjdzie wyzwolenie. Stąd już teraz sławił wszechmoc Boga za to dzieło. Postrzegał przez nie Boga jako Pana, który kieruje biegiem dziejów i Ojca, który troszczy się o swe dzieci. 

Wykupienie z niewoli grzechu

Gdy patrzył na swe życie, jak i życie ludu Izraela przychodziły mu na myśl słowa Prawa mówiące o Bogu, który karze człowieka za jego grzechy, ale natychmiast zwraca ku niemu swe oblicze i darzy go swym błogosławieństwem, gdy ten nawraca się do Boga Niemu. Tobiasz wiele razy słuchał tych słów, czy to gdy odczytywał księgę Prawa sam, czy też gdy odczytywali ją inni.

Teraz jednak, po wszystkim przez co przeszedł i czego doświadczył w ostatnich dniach, stały się mu one o wiele bliższe. Wspominał je jak własne. One bowiem nie opowiadały tylko o czymś odległym,  ale i o tym, co stało się jego własnym udziałem. Mówiąc je czuł się jednym z Izraelitów stojących u progu Ziemi Obiecanej i wsłuchujących się w pouczenia Mojżesza. Teraz rozumiał, iż nie musi fizycznie znajdować się na ziemi którą przemierzali Hebrajczycy wyzwoleni z Egiptu, by być jednym z nich. Czas i miejsce nie miały znaczenia. Liczyło się doświadczenie zawierzenia Bogu pośród trudności pojawiających się w życiu i doświadczenie wyzwalającej mocy Boga. Dla niego fizyczna ślepota i wcześniejsze prześladowania z racji wierności Bożemu Prawu były niczym niewola egipska. Zaś uwolnienie z nich stało sie jak Noc Wyjścia i przejście przez wody Morza Trzcin zwanego przez niektórych Czerwonym.

Owo doświadczenie dawało mu nadzieję na przyszłość. Spodziewał się, był wręcz pewny, że wszystkie zapowiedzi i obietnice dane przeze proroków spełnią się. Sam nie musiał już tego oglądać. To sprawa dla przyszłych pokoleń. On teraz radował się tym, co ma nastąpić, a co mocą wiary oglądał przez dane narodowi proroctwa. Bóg odwróci los swego ludu. Zdejmie z niego szatę żałoby. Odbuduje Święte Miasto Jerozolimę i napełni je swą chwałą. Dlatego już teraz wielbił Boga za te wielkie dzieła. One się dokonają, skoro Bóg obiecał i zapowiedział ustami swych posłańców. Czy mówiąc to zdawał sobie sprawę z głębi Bożych obietnic? Z tego, że dotyczą one nie tylko jednego narodu, ale wszystkich ludzi stworzonych przez Boga? Że przekraczają ramy ziemskiego czasu, wybiegając w stronę wieczności i życia którego nie jest w stanie zniszczyć śmierć? Że mówią nie tylko o ziemskim mieście, ale o niebiańskiej stolicy, w której Bóg będzie przebywał na zawsze z ludźmi, których stworzył na swój obraz i podobieństwo? Odpowiedź pozostaje tajemnicą, ale skoro Tobiasz sięgnął w swej modlitwie do Słowa Boga, to nie można pominąć głębi zawartych w nim zamiarów Boga. Jednak ta ukaże się wyraźnie dopiero wtedy, gdy na ziemi pojawi się inny Syn – Syn samego Boga. On przyjmie ludzkie ciało i wykupi człowieka z niewoli grzechów, a w dniu zmartwychwstania przyniesie do domu swego Ojca w niebie najcenniejszy skarb Boga, jakim jest żyjący człowiek. ■

Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Książka: Śladami Jezusa - wędrówki po Ziemi Świętej

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!