TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 24 Sierpnia 2025, 03:55
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Gwarancja wieczności

Gwarancja wieczności

gwarancja

Mieszkanka okolic dawnego Moabu (dziś Jordania) w ogrodzie warzywnym

 

W takiej sytuacji najtrudniej było bezdzietnej wdowie. Nie miała nikogo, kto gwarantowałby jej opiekę na czas starości. Bezpotomna śmierć niosła ze sobą jeszcze jeden dramat. Nie znano dalszego losu zmarłego. Było tak, gdyż Bóg nie od razu objawił prawdę o życiu wiecznym. Początkowo Izraelici sądzili, że ludzkie życie trwa tak długo, jak długo trwa pamięć o jego imieniu. Dlatego potomkom nadawano imiona krewnych. Oni upamiętniali swych bliskich. Uważano, że życie człowieka trwa w jego potomstwie. Natomiast człowiek pozbawiony potomstwa w godzinie swej śmierci stawał w obliczu unicestwienia. Taka sytuacja stanowiła jedno z najgorszych przekleństw. Jak starano się jej zaradzić?

Ślub ze szwagrem

Zasadniczym rozwiązaniem było prawo lewiratu. Wspomina o nim Księga Powtórzonego Prawa (Pwt 25,5-7). Samo określenie przepisu pochodzi od łacińskiego słowa levir oznaczającego szwagra. Na jego mocy brat zmarłego był zobowiązany poślubić wdowę. W ten sposób zapewniał jej utrzymanie i opieką. Zrodzone dzieci stanowiły podporę dla rodziców, zaś pierworodny syn otrzymywał imię zmarłego, upamiętniając jego osobę.  Jednak nie zawsze najbliższy krewny chciał dopełnić takiego obowiązku. Świadczy o tym dalsza część biblijnego przepisu, określająca sposób postępowania w chwili, gdy szwagier odmawiał małżeństwa z wdowią po zmarłym bracie (Pwt 25,9-10). W takiej sytuacji kobieta udawała się do starszyzny zgromadzonej w bramie miasta. Tam sprawowano sądy. Wdowa odwoływała się do prawa i domagała się obrony w obliczu krzywdy. Konflikt próbowano rozstrzygnąć polubownie. Starsi starali się przemówić do sumienia szwagra. Nie mogli jednak zmuszać go do małżeństwa. Jeśli ich autorytet na nic się nie zdał i ów człowiek trwał w swoim postanowieniu pozostawało jedno: wdowa w otoczeniu starszych ludu zdejmowała z nogi szwagra sandał (bosa stopa to znak żałoby oraz duchowego ubóstwa) i pluła mu w twarz. Towarzyszyły temu następujące słowa: „Tak się postępuje z człowiekiem, który nie chce odbudować domu swego brata”. Owo zachowanie piętnowało egoizm tego, który nie troszczył się o los swoich najbliższych krewnych.

 Historia małżeństwa Tamar

Czy prawo lewiratu stosowano często? Do końca trudno odpowiedzieć. Biblia Starego Testamentu opowiada o dwóch sytuacjach z nim związanych. W Księdze Rodzaju opisana jest historia małżeńskich perypetii Tamar. Jej pierwszy mąż Er zmarł bezpotomnie. Juda, jego ojciec wezwał drugiego syna noszącego imię Onan, by dopełnił prawa lewiratu. Jednak ten, choć podejmował współżycie z Tamar, to jednocześnie postępował w taki sposób, by uniknąć zapłodnienia. Korzystał z przywilejów małżeńskich, ale nie wzbudził potomka zmarłemu bratu. Jego czyny spotkały się z naganą ze strony Boga. Takie zachowanie zostało określone jako sprowadzające śmierć, co oznacza poważną winę moralną wobec Boga i człowieka. Po śmierci Onana Juda bojąc się o życie kolejnego syna starał się odwlec jego małżeństwo z Tamar. Wtedy ona uciekła się do podstępu. Gdy Juda owdowiał doprowadziła do sytuacji, w której to on stał się ojcem jej syna. Poznając prawdę Juda stwierdził: „Ona jest sprawiedliwsza ode mnie, bo przecież nie chciałem jej dać Szeli, memu synowi”. Choć sposób postępowania Tamar nie mieści się w kategoriach moralności chrześcijańskiej, to jednak w opowiedzianej historii widać, iż do prawa lewiratu przykładano bardzo wielką wagę.

Zakochana Rut

Druga sytuacja została opisana w Księdze Rut. Opowiada ona o innym problemie. Tym razem prawo lewiratu stało na przeszkodzie do zawarcia związku małżeńskiego pomiędzy dwojgiem zakochanych: Rut – wdową przybyłą z ziemi moabskiej i Boozem – mieszkańcem Betlejem, dalszym krewnym jej zmarłego męża. Wpierw odpowiedzmy na pytanie: skąd cudzoziemka znalazła się w ziemi judzkiej? Otóż z Betlejem pochodził jej pierwszy mąż Malchon, który podczas klęski nieurodzaju z matką Noemi i bratem szukał schronienia na żyznej ziemi Moabu. Tam ożenił się z Rut. Zmarł przed poczęciem potomka. Taki sam los spotkał jego brata, męża kobiety imieniem Orpa. Wtedy ich matka postanowiła wrócić do ojczyzny. Rut poszła wraz z nią. W Betlejem doszło do spotkania Rut i Booza. Ich serca zapałały miłością. Jednak na drodze do zawarcia małżeństwa stał krewny, który na mocy prawa lewiratu miał pierwszeństwo do poślubienia Rut. Był na to gotów, gdy usłyszał, iż po matce zmarłego męża Rut może odziedziczyć pole. Ale gdy dowiedział się, iż przyszła żona jest cudzoziemką wymówił się od zawarcia związku. Ta decyzja umożliwiła Boozowi poślubienie Rut. Z tego związku zrodził się Obed, który był dziadkiem króla Dawida, a także protoplastą rodu, w którym narodził się Jezus. Ciekawe też, że w opisanej historii wspomniane jest zdjęcie sandała, a przemilczany jest fakt splunięcia w twarz. Może tak było, gdyż wdowa była cudzoziemką? Inną intrygującą sprawą jest to, iż w całym opowiadaniu nie wspomniano ani razu imienia owego krewnego, który zrezygnował z wypełnienia obowiązku lewiratu. To przestroga: jeśli komuś brakuje honoru, to jego imienia nie warto wspominać... 

Zwyczaj lewiratu funkcjonował również w czasach Chrystusa. Do niego odwołali się saduceusze, próbując zaprzeczyć prawdzie o zmartwychwstaniu (Mt 22,23-32). Rozmowa z nimi stała się okazją do podkreślenia przez Jezusa, iż Bóg stworzył człowieka do nieśmiertelności. To nie potomstwo, czy ludzka pamięć, ale Ten, który jest źródłem istnienia, jest gwarancją trwania życia. Także naszego.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!