Dwie modlitwy
Wszystkie zewnętrzne okoliczności wskazywały na to, że sytuacja, w której znaleźli się Hebrajczycy wymaga natychmiastowego działania. Tak jednak nie postąpiono. Wpierw, zarówno Mardocheusz, jaki i Estera, wznieśli modlitwę ku Bogu. W Nim bowiem widzieli źródło potrzebnej do ocalenia siły.
Bez dotknięcia łaski Boga wszelkie, nawet najbardziej przemyślne zabiegi byłyby skazane na klęskę. Taka postawa nie wynikała z lekceważenia wagi ludzkich dokonań. Wiedziano, że na dzieje Izraela składały się wielkie i bohaterskie czyny wielu mężczyzn i kobiet. Przynosili oni swym męstwem ocalenie rodakom znajdującym się w trudnym, a niekiedy wręcz beznadziejnym położeniu. Ale działo się tak zawsze wtedy, gdy podejmowali się oni wyznaczonego zadania z woli Boga. Przynosili ocalenie wezwani przez Niego, kierowani Jego słowem, dźwigani Jego mocą. Wcześniej nawet przy największej aktywności i dobrej woli odkrywali jedynie swą bezsilność. Tak było zawsze, gdy próbowali polegać tylko na sobie samych. W takiej sytuacji musieli doświadczyć klęski planów zrodzonych w ich umysłach aby swe serce zwrócili ku Bogu i dali się Jemu prowadzić. Dopiero doświadczeni ogniem własnej słabości, stawali się skutecznym narzędziami w ręku Boga. Tak przemienieni odnajdywali i nieśli w sobie moc, której źródłem był Bóg. Tej sile nikt i nic nie był się w stanie przeciwstawić, choć czasem, by stała się, sami znosili trudne, a nawet bolesne doświadczenia.
Ratunek u Boga
Pamiętając o tej lekcji wiary Mardocheusz i Estera rozpoczęli od skierowania próśb ku Wszechmogącemu. Ich modlitwa przypominała dwa sznury splatające się w potężną linę ocalenia. Zaś wypowiedziane słowa zdawały się oddawać wszystkie modlitwy zanoszone w owym czasie wielkiej próby przez każdego z Hebrajczyków. Mówiły też o różnych postawach ludzi szukających schronienia u Boga. Co więcej, zdawały się wybrzmiewać wszystkim, tym co może dziać się w sercu człowieka szukającego pomocy u swego Stwórcy. Były jak lustro i wzór dla ludzkich przeżyć i modlitw.
Mardocheusz słowa modlitwy zaczął od wzbudzenia w sercu ducha wiary we Wszechmoc Boga. Szukał przecież ratunku nie tylko u Tego, który stworzył cały świat i miał go we władaniu, ale przede wszystkim u Tego, który wielokrotnie ratował lud Izraela. I w tym dziele nikt nigdy nie mógł przeciwstawić się potędze Boga. Tu wszelkie moce okazywały się bezradne. Wypowiadając swoją modlitwę Bogu wyznawał też przed Nim szczerość swych zamiarów. Nie kierował się w życiu pychą ani zuchwałością. Nie pragnął wywyższać się nad kogokolwiek. Tak, nie schylił swej głowy przed człowiekiem. Ale uczynił to ze względu na wierność Bogu. Nie chciał bowiem czci człowieka postawić nad cześć Boga. Ta wierność Bogu wzbudziła wobec niego gniew pysznych i zazdrosnych. To szacunek dla Bożego prawa zrodził nienawiść wobec niego i jego rodaków. Wołał zatem o ratunek do Boga. Prosił Tego, który dał poznać się Abrahamowi i złożył Patriarsze nieodwołalne obietnice. Błagał Boga, który w Egipcie z dołu śmierci wydobył swe dzieci. Prosił teraz, by On ratował swój lud i nie pozwolił zniweczyć rozpoczętego działa. Prosząc o ocalenie nie wzywał dalekiego i zimnego bóstwa. Wołał jak dziecko, które w chwili niebezpieczeństwa podnosi krzyk. Głos bólu, na który zwracają się uszy i serce ojca. Odwoływał się bowiem do niezwykłej, rodzicielskiej więzi, czyli miłosierdzia. Polegał na owej jedynej czułości, przez którą ojciec czy matka są gotowi uczynić wszystko dla swego dziecka. Jego wołanie podjął lud Izraela.
Osamotniona Estera
Głos modlitwy Mardocheusza dopełniały słowa wypowiadane przez Esterę. Wznosiła je ku Bogu porzuciwszy ozdobne stroje, pachnidła i klejnoty. Wołała pośród swej samotności. Choć była wśród wielu ludzi, to nikt z nich nie należał do jej ludu. Pośród wielu była sama. Żyła na obcej ziemi. A przecież jej przodkowie mieli własny kraj, ziemią daną im przez Boga. Dlaczego zatem znalazła się poza jej granicami? Korzeniem tego było odstępstwo. Hebrajczycy zapomnieli o dobroci Boga i działach, jakich dokonał pośród nich. Dlatego wydał On Izraela na łup ich wrogów. Stało się tak, gdyż wyrywali się z Jego rąk i zwrócili serca ku obcym bóstwom. W efekcie zaznali goryczy niewoli. Była to konsekwencja ich postępowania. Ale wrogowie Izraela nie zadowolili się upokorzeniem tego ludu. Oni postanowili go zgładzić. Tak zdecydowali się wystąpić przeciw Bogu i Jego czci.
Dlatego Estera błagała Boga, by mimo grzechów Izraela, nie pozwolił na triumf wrogów i ich kpinę z tego, co najświętsze. Prosiła też, by wsparł ją, słabą kobietę i dał jej odpowiednie słowo, by mogła stanąć w obronie spraw Bożych. Mówiła też o swej niewinności. Miejsce, w którym się znalazła – choć zazdrościło go jej wielu – nie było tym, którego szukała. Nie pragnęła wystawności pałacu, obfitości uczt, czy pogańskich ofiar. Stroniła od nich i brzydziła się nimi. Jej tęsknotą był Bóg, który objawił się Abrahamowi. Ten Patriarcha niegdyś stanął przed trudnym zadaniem opuszczenia wszystkiego, by pójść za głosem Boga i tak zrodzić z wnętrza lud wiary. Wtedy on uwierzył wbrew wszelkiej nadziei. Teraz ona była gotowa poświecić wszystko dla ratowania ludu zrodzonego z wiary w obietnicę Boga. Prosiła Wszechmogącego, by dał jej odpowiednie słowo, gdy stanie przed tronem króla Persów. Błagała też, by pozbawił jej serce lęku. Wiedział przecież, że ceną podjętej misji może być utrata życia. Szła słaba przed oblicze największego mocarza. Przeciw jego potędze i władzy niosła jedyne słowa błagania o litość. Miała stanąć sama naprzeciw człowieka, który mógł pozbawić ją wszystkiego, łącznie z życiem. Swoją prośbą podważała bowiem wydanym przez niego dekretem. Co więcej, udawała się do niego w chwili, gdy będzie otoczony wrogami tak jej, jak i jej ludu. Będzie zdana na królewską łaskę i niełaskę. Czy zdoła w takiej chwili otworzyć usta i wypowiedzieć właściwe słowa? Ufała, że Bóg da jej taką moc. Nie zastanawiała się, co ma mówić. Prosiła jedynie, by Bóg był razem z nią. By mogła dać świadectwo prawdzie. Wołanie wznosiła w imieniu całego ludu, gdyż poza Bogiem, ani ona ani jej rodacy nie mieli innej nadziei na ratunek.
Tekst i zdjęcie ks. Krzysztof P. Kowalik
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!