TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 25 Sierpnia 2025, 05:06
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dwa wielkie marzenia

Dwa wielkie marzenia

Dzisiaj mam dla was zaledwie kilka słów o dwóch marzeniach w sprawach, które zupełnie się nie łączą, ale cóż szkodzi je połączyć? - że tak sparafrazuję klasyka. 

Pierwsze marzenie jest tak stare jak… Cesarstwo Rzymskie, bo już wtedy chciano połączyć Włochy lądowe z Sycylią a potem taki most był właśnie marzeniem wszystkich wielkich, znanych i mniej znanych przywódców włoskich, z Garibaldim, Mussolinim i – bardziej za naszych czasów – Berlusconim włącznie. I wszystko wskazuje na to, że wreszcie marzenie może się spełnić, ponieważ został już tylko jeden mały krok do wykonania (a wierzcie mi, że we Włoszech biurokracja jest hydrą nie o stu głowach, ale siedemdziesiąt razy siedem, albo może bardziej do was przemówi ósemka w poziomie) a mianowicie zatwierdzenie inwestycji przez Trybunał Obrachunkowy i będzie można rozpocząć prace. Jeśli uda się ten most postawić, a zakończenie prac jest planowane na 2032 rok, powstanie najdłuższy wiszący most świata (ze swoim centralnym przęsłem o długości 3300 metrów), jak piszą fachowcy – technologiczne cacko. Wszystko pięknie i wszyscy by się tym mostem cieszyli, gdyby nie to, że trzeba będzie ten sukces przypisać obecnemu prawicowemu, żeby nie użyć gorszych epitetów, rządowi. Z tego to właśnie powodu zawiązała się ogromna koalicja sił lewicowo - postępowo - ekologicznych włącznie z pacyfistami (dla których most będzie służył jedynie celom strategicznym NATO), która na wszelkie sposoby sabotuje realizację tego Italian Dream. Ja jednak ufam, że Włochom się uda i że również ja będę mógł pojechać kiedyś samochodem bezpośrednio do Taorminy. Albo do Palermo. Ufam tym bardziej, gdy patrzę na tych, którzy się sprzeciwiają.

Podobnie jak wierzę w ten most, który ma połączyć Kalabrię i Sycylię, tak samo, a nawet jeszcze bardziej kibicuję nowemu Prezydentowi RP, co do którego mam zupełnie nieracjonalne i niczym nie poparte przekonanie, że on wreszcie wyprowadzi nas z PRL-u, w którym ciągle, nie tylko mentalnie, tkwimy. Mam takie wielkie marzenie, że wreszcie zakończy się ten potajemnie sklecony, choć dobrze przez komunistów przygotowany deal w Magdalence i przestaniemy być jego zakładnikami. Że wreszcie uda nam się wyjść poza zaklęty krąg niemożności, gdzie moc sprawczą mają tylko ci, którzy się urodzili w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i z odpowiednich rodziców. Albo zostali przez wyżej wymienionych namaszczeni. Że wreszcie uda nam się wyjść z Polski Ludowej z wszystkimi jej – jak zauważył publicysta Gabriel Maciejewski – paranojami, blokadami, ekscytacjami i fałszem. 

Jeszcze raz powtórzę, że moja wiara jest absolutnie nieracjonalna oparta jedynie na niezłomności pana Karola Nawrockiego podczas tej niesłychanie brutalnej kampanii wyborczej, w której nie powstrzymano się przed niczym, aby go zniszczyć. On to wszystko wytrzymał i „ustał” głównie dzięki sobie i swojej rodzinie. A koalicja, która się sprzęga przeciw niemu, jest dziwnie podobna do tej we Włoszech, która nie chce mostu. I tutaj mamy punkt wspólny dwóch tytułowych marzeń, z których drugie jest moim. I wspieram je modlitwą. A pierwsze jest moich przyjaciół Włochów i mu kibicuję. 


ks. Andrzej Antoni Klimek
Redaktor naczelny
aaklimek@opiekun.kalisz.pl

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!