TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 14:38
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Czwarty Archanioł czyli Meksyk pobożny inaczej

Czwarty Archanioł czyli Meksyk pobożny inaczej

meksykWiadomo, że dla Polaków najważniejsza jest Matka Boża w jasnogórskim wizerunku, ale przecież wielka cześć Maryi oddawana jest też w innych miejscach, jak choćby w Licheniu. Francja ma Lourdes, które wszyscy znają, ale i La Salette jest naznaczone pobożnością maryjną. Krótko mówiąc, choć każdy kraj ma swoje, nazwijmy je w ten sposób, narodowe sanktuarium, to jednak do pomocy Matki Bożej ludzie uciekają się też w innych miejscach. Zważywszy, że sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe w Meksyku, jest najczęściej odwiedzanym sanktuarium świata, a samo objawienie się Maryi w tym miejscu było pierwszym oficjalnie uznanym przez Kościół, nurtowało mnie pytanie, czy są w Meksyku inne miejsca, gdzie kult Bożej Rodzicielki jest choćby zbliżony do tego, co przeżyliśmy w stolicy na początku naszej wyprawy.

Zanim jednak odpowiemy sobie na to pytanie, najpierw zatrzymamy się na chwilę przy temacie, który sam się narzuca w tym numerze „Opiekuna”. Jak mogliście zauważyć wiele miejsca poświęciliśmy Archaniołowi Michałowi, który jest potężnym obrońcą człowieka w walce przeciw mocom ciemności. Myślę, że każdy, nawet przeciętnie zaangażowany w życie Kościoła człowiek, potrafiłby bez większych problemów wymienić pozostałych archaniołów, których Kościół w liturgii świętuje 29 września. Oprócz wspomnianego Michała, jest też najbardziej znany archanioł spośród całej niebiańskiej hierarchii, czyli Gabriel (kiedy się potocznie mówi w południe, że „biją Anioła” to zawsze chodzi o niego, biedaczek) i Archanioł Rafał. Wszyscy wiemy, że w naszej katolickiej tradycji jest ich trzech, choć oczywiście w różnych tradycjach mistycznych można znaleźć również innych archaniołów. No i w Meksyku czeka nas niespodzianka, bo ten pobożny naród ma jeszcze pośród swoich archaniołów czwartego, który nosi imię Uriel.

Niebiblijny archanioł

Po raz pierwszy spotkaliśmy tego archanioła już w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe, gdzie dumnie wznosił się na jednym z krużganków w towarzystwie pozostałych bardziej nam znanych archaniołów i nasza pani przewodniczka wyjaśniła nam, że w Meksyku jest on niemal tak samo popularny. Imię Uriel (oszczędzę Wam różnych innych form tego samego imienia, jakie można spotkać w różnych tradycjach i pismach) można przetłumaczyć, jako „Ogień Boży”, albo „Światło Boga”, pojawia się w Starym Testamencie, ale nie jako imię archanioła. Wielu naukowców zastanawiało się, kim mogą być pozostali czterej archaniołowie (poza Rafałem, Michałem i Gabrielem) stojący przed tronem Boga. Pośród sugerowanych imion, obok Sariela, Rtaguela i Jeremiala pojawia się również Uriel, można znaleźć wzmianki na ten temat w apokryfach: etiopskiej Księdze Henocha i w IV Księdze Ezdrasza, których Kościół oczywiście nie uznaje za księgi kanoniczne, a więc nie są one częścią Biblii. W etiopskiej Księdze Henocha Uriel jest aniołem „sprawującym władzę nad gromem i trwogą”, a w apokryfie „Życie Adama i Ewy”  aniołem skruchy i jednym z „cherubów” strzegących bram raju, o których wspomina Księga Rodzaju. Musimy jednak pamiętać, że kult aniołów spoza ksiąg kanonicznych, a więc również Uriela został odrzucony za czasów papieża Zachariasza w 745 r., a potem podczas synodu rzymskiego w 789 roku. Już św. Paweł upominał chrześcijan przed przesadnym kultem aniołów (zob. Kol 2, 18). Nie potrafię powiedzieć dlaczego w katolickim Meksyku otacza się go czcią. Podobno współcześni Żydzi modlą się przed snem tymi między innymi słowami: „Niech Michał stanie po mojej prawicy, Gabriel po lewicy, Uriel przede mną, Rafael za mną, a ponad głową przebywa obecność Boga”, ale Meksykanie?

Dziwna świątynia 

Może jest to właściwe miejsce i moment, aby poruszyć problem synkretyzmu religijnego, z którym można się spotkać również w Meksyku. Na jednym ze zdjęć towarzyszących temu reportażowi możecie zobaczyć niewinnie wyglądający kościółek w miasteczku San Juan Chamula w stanie Chiapas, przed którym znajduje się krzyż. Jak dotychczas wszystko normalne, prawda? Ale w środku zauważamy brak ławek czy ołtarza, nie ma tu nabożeństw, jedynie raz w roku podobno odbywa się tu jakaś procesja zakończona nabożeństwem. Podłogę wyściela sosnowe igliwie, które ma odpędzać złe duchy, a jednocześnie jest wierzchnim okryciem Matki Ziemi, światło jest przygaszone. Wzdłuż ścian stoi mnóstwo figur chrześcijańskich świętych, a przed nimi płoną setki świeczek. Aby zapewnić obecność wszystkich żywiołów w modlitwie obok świeczek stawia się naczynia z napojami. Ludzie modlą się siedząc na podłodze i co chwile zapalają nowe świeczki. Nieco lalkowate, a więc klasyczne tutaj figury są obwieszone lusterkami, więc modlący może widzieć siebie i jednoczyć się ze świętym. Ale tym co najbardziej szokuje, choć my akurat tego nie widzieliśmy, jest ciągle wykonywany rytuał oczyszczenia: żywą kurę przesuwa się po całym swoim ciele, aby, jak twierdzą, zebrać złą energię, a następnie ukręca się jej łeb, zabijając całe zło. Przyznam się, że wychodząc na zewnątrz tej świątyni Indian Kechua poczułem ulgę i kiedy później nasz gospodarz ks. Tomek, pół żartem stwierdził, że tak się kończą ustępstwa ze strony misjonarzy, którzy ubierają się w dziwne stuły i zgadzają na różne dziwactwa, pomyślałem sobie, że to nie do końca żart. W Meksyku podobno ciągle rozniecane są takie zjawiska jak choćby kult śmierci, co nas nie dziwi, jeśli pamiętamy, że w żyłach ciągle płynie tu sporo azteckiej krwi, ale co ciekawe, dzisiaj promotorami tego kultu są głównie handlarze narkotyków. I wszystko jasne! - jak powiedziałby jeden z często cytowanych bohaterów polskiej komedii.

Królowa Jukatanu

Wróćmy może jednak do pobożności prawdziwej, do Matki Bożej, która jest najpewniejszą towarzyszką w wierze i do postawionego na wstępie pytania odnośnie innych miejsc kultu maryjnego. Odpowiedź chyba jest oczywista. My znaleźliśmy ją między innymi u Królowej Jukatanu, czyli łaskami słynącej Pani z Izamal. W XVI wieku gwardian misji Diego de Landa na grzbiecie osła przywiózł z Gwatemali paramenty liturgiczne do budowanego na ruinach pogańskich świątyń konwentu, a pośród nich dwie figurki Matki Bożej wyciosane z czarnego drewna. Jedną z nich umieścił w ołtarzu poświęconego w 1560 roku kościoła i natychmiast rozpoczęło się pielgrzymowanie ludzi do tego miejsca. Ciągłości kultu cudownego wizerunku Pani z Izamal nie zakłócił nawet pożar, który w 1829 roku strawił pierwotną figurę. Zastąpiono ją drugą, bliźniaczą, przechowywaną w Meridzie. W 1970 roku Paweł VI ogłosił Matkę Bożą patronką Jukatanu, a Jan Paweł II pokłonił się jej w 1993 roku. A ponieważ my tutaj w Meksyku wędrujemy śladami Jana Pawła, nie mogło nas zabraknąć w tym miejscu. Zwłaszcza, że jako księża jesteśmy szczęściarzami i również tutaj, specjalnie dla nas otworzono specjalną kaplicę na tyłach prezbiterium i na specjalnych szynach Matka Boża „wyjechała” do nas, abyśmy mogli pomodlić się tuż przy niej. Przyznam się, że niespecjalnie podobają mi się te znane również z Hiszpanii czy Portugalii figury Świętych z „prawdziwymi” ubraniami i ludzkimi włosami. Oczywiście odnoszę się z wielkim szacunkiem do meksykańskich młodych kobiet, które przez wiele lat zapuszczają włosy, by później złożyć je jako ofiarę, dar, dla figury Matki Bożej, czy innych Świętych w kościele, ale czuję się nieswojo przy takich figurach. Jednakże Matka Boża z Izamal urzekła mnie. Jest naprawdę piękna!

Od bliskiego spotkania trzeciego stopnia z Matką Bożą z Guadalupe rozpoczęliśmy ten pierwszy cykl reportaży z Meksyku i podobnie je kończymy. Kiedy będziecie czytać te słowa, ja będę ponownie w Meksyku, tym razem w okolicy Guadalajary, oczywiście obserwując wszystko bacznie i opisując dla Was. Swoją drogą zaiste godny współczucia jest Meksyk w tym roku: nie dość, że jak słyszymy, aż dwa huragany z dwóch stron zaatakowały ten biedny kraj, to jeszcze i Klimek, też dwa razy...

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!