TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 27 Sierpnia 2025, 04:24
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Czerwcowa kardiologia

Czerwcowa kardiologia

Kocham czerwiec (ale nie jest to miłość ekskluzywna, bo inne miesiące też mają sporo do zaoferowania, ale czerwiec jest na podium bankowo). Może dlatego, że ja sam się w nim urodziłem, może dlatego, że każdy z mojej najbliższej rodziny - mama, tata, bracia i szwagierki - ma (miał) w tym miesiącu imieniny albo urodziny, a niektórzy jedno i drugie, a może dlatego, że zaczyna się (i szybko kończy) sezon na czereśnie, a ja zawsze uwielbiałem „chodzić na czereśnie” (z wstydem muszę przyznać, że nigdy swoich drzew nie mieliśmy, więc wiecie co mam na myśl). A może dlatego, że zawsze kończyła się szkoła, stopnie były wystawione i właściwie nie wiadomo było po co do tej szkoły jeszcze chodzić, ale akurat wtedy chodziło się do niej najfajniej... Że zaczynało się lato i czuć było wakacje, góry, namioty, ogniska, wspólne słuchanie płyt winylowych do późna w nocy i chodzenie „po kryjomu” do najbliższych dzikich kąpielisk. Po kryjomu, bo przecież dopiero po Świętym Janie można było „legalnie”...

Dzisiaj już do szkoły nie chodzę i wiele z tych dawnych czerwcowych atrakcji już mnie niestety nie dotyczy, ale nadal ten miesiąc ma wiele do zaoferowania. W życiu Kościoła i parafii następuje takie swoiste spuszczenie powietrza z balona, który mocno się pompuje aż do maja, kiedy mamy Pierwsze Komunie, rocznice, święcenia kapłańskie, prymicje i Boże Ciało z całym pięknem jego „budownictwa” i procesji. A jeszcze się nie rozpoczyna wakacyjne pompowanie... I właśnie w tym czasie, kiedy wszystko już się uspokaja i jeszcze się nie rozpędza można usłyszeć ten łagodny, spokojny i rytmiczny dźwięk bijącego serca. Jest to Najświętsze Serce Pana Jezusa. Ja wiem, że dzisiaj już mało gdzie się o nim pamięta, no ale już taki los serc, że nikt o nich nie myśli, dopóki nie nawalą. A Serce Pana Jezusa choć przebite, nigdy nie nawali. Ale w czerwcu warto jednak wsłuchać się w jego rytm i przypomnieć sobie, że właśnie tam, w nim, ma nas Pan Jezus. Że to jest świetne i bezpieczne miejsce.

A czy świetnym i bezpiecznym miejscem jest Kościół? Czy Kościół ma serce? Bo wydaje się, że wielu w to wątpi, nawet ci, którzy w naszym Kościele trwają. Pięknie mówił o tym abp Adrian Galbas podczas pielgrzymki mężczyzn do sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej. Posłuchajcie: „Tylko z wnętrza Kościoła można dostrzec, jaki on jest piękny. Jak piękną ma historię, liturgię, teologię, jak jest mądry i jak bardzo działa w nim Duch Święty, bo przecież inaczej, mając w swoim wnętrzu tylu psujów, dawno by się rozleciał. Tylko będąc we wnętrzu Kościoła, mogę uzyskać pewność serca, nie powierzchowne uczucie, ale właśnie pewną pewność serca, że tu, w Kościele, dostaję Chrystusa. Najbardziej i najbliżej jak to jest możliwe na ziemi. Mimo wielu niedoskonałości tej wspólnoty, spośród których pierwszą jestem ja sam. Nikt bardziej, lepiej i pełniej nie da mi Chrystusa i nie umożliwi mi spotkania z Nim niż Kościół. Także, tylko z wnętrza Kościoła, mogę Kościół dojrzale krytykować. Być jego krytykiem, a nie krytykantem. (…) Jestem w Kościele, a więc praktykuję, wyrażając w ten sposób moją wiarę i jednocześnie ją wzmacniając. Nic nie da zachęcanie do udziału w Mszy św., czyli do bycia w kościele pisanym z małej litery, jeśli ktoś nie odkrył Kościoła pisanego przez wielkie „K”, Kościoła, w którym obecny jest Chrystus, i Kościoła, który daje Chrystusa. Nic nie da egzekwowanie przepisów, pomnażanie biurokratycznych wymagań, napinanie się i zżymanie, nic nie dadzą powtarzane w kółko: „musisz”, „trzeba”, „powinieneś”, dopóki się nie odkryje tego, o czym pisała św. Teresa od Dzieciątka Jezus – że Kościół ma serce. (…) Myślę o tym, że być może jako ludzie Kościoła, także jako biskupi, popełniliśmy błąd. Może za rzadko albo za mało starannie pokazaliśmy wiernym właśnie to, że Kościół ma serce. Może inwestowaliśmy bardziej w struktury, w formy, w bukłaki, a nie w wino. Może coś ważnego przeoczyliśmy, a coś nieważnego przeakcentowaliśmy. Może czas na wielką pracę”. Czerwiec jest dobrym momentem, aby tę pracę zacząć. Skoro każdy może być trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej, to dlaczego nie spróbować swych sił w byciu kardiologiem?

Ks. Andrzej Antoni Klimek

 

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!