Cywilizacja rozumu
Jednym z przymiotów Boga chrześcijan jest absolutna mądrość, stąd też chrześcijaństwo jest między innymi kultem rozumu. Ale nie ludzkiego, tylko absolutnego. Z natury rzeczy mądrość absolutna jest jednak nam, ludziom niedostępna, możemy do niej jedynie dążyć i próbować jak najlepiej poznać.
Istnieją oczywiście metody poznawania rzeczywistości wprost, badania rzeczy takimi jakimi postrzegają je nasze zmysły. Jednak na dzisiejszym poziomie rozwoju wiedzy większość odkryć dokonuje się metodami pośrednimi. Nikt przecież na własne oczy nie widział, ani nie dotykał choćby neutrina. Opisano je językiem matematyki, a następnie potwierdzono odpowiednio zaprojektowanymi doświadczeniami takie zachowanie świata materialnego, które jest zgodne z matematycznym modelem uwzględniającym jego istnienie. Także w naukach przyrodniczych bardzo niewiele zjawisk bada się dziś wprost. W końcu nie da się zobaczyć kwasów nukleinowych ludzkiego DNA i poukładać ich jak klocki – potrzebne są do tego odpowiednie techniki laboratoryjne oraz wydajne komputery. Skuteczność leków na poziomie populacji także potwierdza się metodami matematycznymi - używając statystyki dowodzi się, że ludzie stosujący dany lek czy metodę terapeutyczną istotnie częściej odnoszą z niej przewidzianą modelem korzyść, niż ci, którzy jej nie stosują. Jeśli takie badanie wykona się odpowiednio starannie i na dużej grupie badanych, to uzyskany wynik jest zbliżony do pewności absolutnej.
Naturalna niepewność
Jednak nie wszystko da się precyzyjnie zbadać w zaproponowanym wyżej modelu. Dosyć często odpowiednie badanie trudno jest zaprojektować, czasem wręcz jest to niewykonalne albo trzeba by je wykonać na olbrzymiej, nierealnie wielkiej grupie ludzi, bo np. oczekiwany efekt jest stosunkowo niewielki. W rezultacie wiele rekomendacji w medycynie opiera się na badaniach dających mniej oczywisty wynik, często po prostu na zbadanych biologicznie modelach, a w nierzadkich przypadkach na opiniach ekspertów. Przykładowo w jednej z najbardziej usystematyzowanych i przebadanych dziedzin medycyny, resuscytacji krążeniowo-oddechowej dawniej zwanej reanimacją wśród zaleceń aktualnej amerykańskiej wytycznej ponad 15% (85 z 491) opartych jest na opinii ekspertów właśnie. Nie oznacza to jednak, że są to zalecenia z palca wyssane, niepoparte rzetelną wiedzą. Metoda, którą się w takich wypadkach stosuje jest bowiem ściśle naukowa, choć dziś trochę zapomnieliśmy, że kiedyś to właśnie ona była podstawową i najczęściej stosowaną – z braku technik matematycznych i laboratoryjnych pozwalających stosować inne metody wyjaśniania świata wokół nas.
Sprawdzona metoda
W medycynie i ogólnie naukach przyrodniczych opracowanie takiej opinii ekspertów wymaga zastosowania adekwatnej metody. Zbiera się w tym celu odpowiednio liczną grupę uznanych ekspertów, praktyków danej dziedziny lub problemu badawczego. Następnie starannie sprawdza się i ewentualnie wyklucza tych z nich, którzy mogliby mieć konflikt interesów, tzn. byliby osobiście lub ekonomicznie zainteresowani w przyjęciu jakiejś konkretnej interpretacji lub rekomendacji. Współcześnie w takim gronie zasiadają często również osoby nie mające statusu eksperta danej dziedziny, ale będące przedstawicielami innych grup zainteresowanych danym zagadnieniem, np. organizacji pacjenckich, a często także bioetycy. Zebranym przedstawia się uprzednio przygotowane zestawienie dostępnej dotychczas wiedzy, np. wyników badań dotyczących danego zagadnienia. Kolejnym krokiem, gdy wszyscy już zapoznają się z przedstawionymi materiałami jest dyskusja, ale prowadzona nieco inaczej niż zdarza się nam zwykle dyskutować. Każdy z uczestników ma w niej czas, żeby się wypowiedzieć i odnieść do dyskutowanych zagadnień – pozostali wówczas wyłącznie słuchają.
Oczywiście we współczesnej medycynie najczęściej jest to proces prowadzony zdalnie, przy użyciu mediów elektronicznych i wypowiedzi pisemnych, ale w klasycznej formule ma to postać krótkich referatów. Następnie wszyscy zebrani analizują wspólnie poszczególne wypowiedzi i dopiero wówczas każdy z nich ma możliwość wnieść swoje uwagi do wypowiedzi innych uczestników dyskusji. Finalnym efektem jest uzgodniona przez wszystkich zebranych opinia na dany temat. Warto zauważyć, że nie jest to co do zasady kompromis, czyli porozumienie osiągnięte metodą wzajemnych ustępstw. Nie stosuje się też metody stricte demokratycznej, choć zwykle faktycznie przeprowadza się głosowania – pod ostatecznym dokumentem podpisują się wszyscy, a dyskusja trwa tak długo aż odnośny konsensus uda się osiągnąć.
Synodalność w praktyce
Nietrudno zauważyć, że przedstawiony wyżej proces bardzo przypomina przebieg zakończonej niedawno sesji Synodu o synodalności. Nic w tym dziwnego, Kościół metodę synodalną stosuje od zarania swoich dziejów. Również od zarania swoich dziejów, a wbrew opinii wielu środowisk instytucjonalny Kościół jest mecenasem rozwoju nauki - był wszak założycielem niemal wszystkich europejskich uniwersytetów. Jednak również Kościół rozumiany jako wspólnota wiernych jest, a przynajmniej powinien być, ostoją naukowego postrzegania świata – czyli poddawania wszystkiego osądowi absolutnego rozumu.
Niestety, poczynając od Oświecenia, a zwłaszcza w XIX i XX wieku, zachodnia cywilizacja stopniowo odchodziła od prymatu absolutnego rozumu na rzecz ubóstwienia rozumu ludzkiego, co nie pozostało bez wpływu na jakość postrzegania świata wokół. Stricte naukowe podejście do zdobywania wiedzy o świecie, w którym ludzki rozum jest jedynie narzędziem dążenia do doskonałości w poznaniu, a nie ową doskonałością samą w sobie ostał się już praktycznie wyłącznie w naukach ścisłych i to w samym ich rdzeniu – matematyce i fizyce. W zwykłym świecie poza nimi na dobre rozgościła się fałszywa religia rozumu, zakładająca możliwość dostąpienia pełni poznania samym tylko ludzkim umysłem, co wszak w oczywisty sposób możliwe nie jest. Wystarczy choćby przeanalizować, w jakim odsetku podejmowanych na co dzień decyzji nie kierujemy się obiektywnymi danymi z badań. Zazwyczaj nie ze złej woli przecież, ale z samej istoty ich braków – dobrze zaprojektowane badanie musi bowiem zakładać znaczną ilość wykluczeń parametrów pobocznych wykraczających poza model. Absolutne poznanie wymagałoby uwzględnienia wszystkich możliwych parametrów, co czysto matematycznie nie jest zwykle realnie wykonalne, a z kolei w życiu codziennym wykluczyć ich zwyczajnie się nie da.
Pokora wiedzy
Sesja synodu zakończyła się wprawdzie, ale sam proces synodalny nie zakończy się nigdy, przynajmniej dopóki będzie istniał Kościół (i świat). Zawsze będziemy dopracowywać i zmieniać nasze widzenie wiary i świata, co nie oznacza przecież zmieniania, a zwłaszcza wywracania dotychczasowego porządku – to co już wiemy z zadowalającą pewnością jest Absolutu wystarczająco bliskie, żeby nie trzeba było wprowadzać istotnych zmian. Jednak zawsze istnieje pole do doprecyzowania pewnych kwestii, na co każdy chrześcijanin powinien być gotowy – w naszym rozumieniu ostateczną wiedzą dysponuje jedynie Bóg, my sami możemy jedynie zbliżać się do niej metodą kolejnych przybliżeń. Metoda taka zawsze pokazuje też obszary, w których dalsze wyjaśnianie jest nadal potrzebne. ■
Dr Jarosław
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!