Coimbra i jej katedry | dzień 10
Coimbra to nie tylko słynny uniwersytet, ale i wszechobecność Świętej Klary, a także świętej pątniczki i królowej dwojga imion.
Nie wiem, czy to dlatego, że wczoraj otoczenie przypominało mi scenerię z horroru, czy też może z powodu okropnie skrzypiącego łóżka, ale w nocy budziłem się właściwie przy każdym poruszeniu mojego – chciałem napisać obolałego ciała – ale nie byłoby to prawdą, bo... nic mnie nie boli! I to jest naprawdę coś niesamowitego po dziewięciu dniach pielgrzymowania i wczorajszych rekordowych 43 kilometrach! Za to dzisiaj w planie zaledwie 20 kilometrów, więc być może nawet koło południa będę na miejscu. Wyruszam o 7.30.
Święta Izabela, czyli Elżbieta
Rzeczywiście mżawka sprawia, że maszeruję dość żwawo i modlitwę Anioł Pański mogę odmówić już w Coimbrze, ale tuż przed wejściem do miasta przechodzę obok kuriozalnej konstrukcji, czyli pozostałości wodociągu - Aqueduto de Santa Clara, którego budowę rozpoczęto w XVIII wieku i nigdy nie ukończono, mało tego – jego część „wycięto”, aby zbudować nową drogę. Jak się okaże, wspomniana św. Klara i związany z nią zakon są bardzo ważni dla miasta, a akwedukt nie jest niestety jedyną związaną z nią nieudaną konstrukcją. W każdym razie o 12.00 jestem już w lewobrzeżnej części Coimbry w klasztorze Santa Clara-a-Nova, który powstał w XVII wieku. Najważniejszym miejscem jest tutaj retabulum ołtarza głównego, w którym umieszczono srebrno – kryształowy relikwiarz ze szczątkami Santa Isabel – św. Izabeli Królowej w Polsce znanej jako św. Elżbieta Aragońska. Ta Święta jest mocno związana z historią Camino, ponieważ po śmierci swojego męża Dionizego I w 1325 roku wyruszyła na pielgrzymkę do Composteli, gdzie u grobu św. Jakuba przywitał ją arcybiskup przekazując jej w darze strój pielgrzymi i laskę. Właśnie w tym stroju św. Izabela zostanie złożona do grobu po śmierci, a po swoim powrocie do Portugalii związała resztę swego życia z klaryskami.
Spędzam niemal godzinę w klasztorze i zastanawiam się, jak na mnie wpłynie tegoroczne Camino. Raczej nie zwiążę mojego życia z żadnym zakonem, bo czekają na mnie w Liskowie :) ale trzeba przyznać, że jest coś pociągającego, mistycznego i naprawdę Bożego w tych klasztornych zabudowaniach. Cieszę się, że po Tomar, mogę być też w Coimbrze i mieć czas na kontemplację takich miejsc.
Skoro jest Santa Clara-a-Nova, to musi też być Santa Clara-a-Velha, czyli stary klasztor klarysek i rzeczywiście jest on znacznie niżej i znacznie bliżej rzeki Mondego. Siostry św. Klary przybyły do Coimbry w XIII wieku, ale dopiero wspomniana wyżej królowa Izabela przyczyniła się do wzrostu znaczenia klasztoru i jego rozbudowy w XIV wieku. Niestety feralna lokalizacja (co jest dziwne, bo zwykle zakonnicy bardzo starannie wybierają miejsca pod budowę swoich klasztorów) i ciągłe powodzie zmusiły siostry do przeniesienia się w XVII wieku do nowego konwentu na wzgórzu, ale ruiny starego i związane z nim wykopaliska można dzisiaj zwiedzać, z czego chętnie skorzystałem, zanim jeszcze rozpocząłem rozglądać się za noclegiem. Ale tym zajmę się już po drugiej stronie rzeki, przez którą przeprawię się przechodząc most dedykowany zgadnijcie komu? Tak jest, św. Klarze.
Dwie katedry
Owszem, w Coimbrze są dwie katedry katolickie, jedna się nazywa Sé Velha (myślę, że już wiecie co znaczy ta nazwa) i pochodzi z XII wieku i oczywiście ją odwiedzam, mimo że trzeba zapłacić kilka Euro, a druga Sé Nova z XVII wieku, na którą niestety nie starczy mi czasu. W ogóle nie wystarczy mi czasu na wszystko, bo jest jeszcze kościół Santa Cruz, gdzie spoczywają dwaj pierwsi królowie Hiszpanii, romański kościół św. Jakuba, czy klasztor karmelitanek, w którym 13 lutego 2005 roku zmarła Łucja dos Santos – ostatnia z wizjonerek z Fatimy. Jednak kiedy napisałem wyżej o dwóch katedrach, nie chodziło mi o dwa kościoły, bo za jedną z nich trzeba uznać uniwersytet – najstarszy w Portugalii i jeden z najstarszych w Europie – wizytówka miasta. Powstał on co prawda w Lizbonie w 1290 roku, ale ostatecznie w 1537 osiadł na stałe w Coimbrze. Co ciekawe, żeby dotrzeć do Uniwersytetu trzeba ciągle iść pod górkę ;) co mnie osobiście nie zraża.
Jest takie powiedzenie o Portugalii: „Braga się modli, Coimbra studiuje, Lizbona się bawi, a Porto pracuje”. Bragi nie ma na moim szlaku, ale jeśli wstawimy w jej miejsce Fatimę, która na pewno się modli, to wszystkiego innego mam okazję doświadczyć. I oczywiście zanurzam się w atmosferę uniwersytecką, zwiedzam również słynną Bibliotekę Joanina z XVIII wieku. Podczas zwiedzania poznaję Niemkę Danielę, która jutro właśnie stąd rozpoczyna swoje Camino i „ma fifra”, bo to jej pierwsze. A podchodzi do mnie, ponieważ paraduję z muszlą św. Jakuba wyeksponowaną na piersi, więc się domyśliła, że jestem pielgrzymem (a byłem już po zakwaterowaniu i prysznicu) i pyta o wrażenia, a ponieważ mam same dobre, więc odchodzi ode mnie podniesiona na duchu. Ciekawe, czy się spotkamy na szlaku?
Kiedy kończę zwiedzanie uniwersytetu jest już zbyt późno, aby zobaczyć inne kościoły, więc wracam do wykupionego na booking.com pokoju i tam sprawuję w samotności Mszę wspominając ścięcie św. Jana, którego głowa była zapłatą za taniec. Coimbra przypomina, że jest czas zabawy, ale też czas nauki. I pracy. Że nie można całe życie się bawić. To ważne przesłanie. Ale nie mogę sobie odmówić na zakończenie dnia wizyty w jednym z barów, w którym można na żywo posłuchać fado ;) I tym jakże nostalgicznym, ale pięknym akcentem zamyka się dzień dziesiąty.
Tekst i zdjęcia ks. Andrzej Antoni Klimek
Film z drogi | dzień 10
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!