TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 03 Sierpnia 2025, 02:53
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Cicha noc…

Cicha noc…

Bóg nie rodzi się ani w biologicznej pompie ciśnieniowej, ani w archiwum, katalogującym stany emocjonalne człowieka. Bóg rodzi się w najgłębszej głębi – w wewnętrznym sanktuarium, w samym epicentrum człowieka.

Cicha noc, no, może nie aż tak cicha. W tle słychać jednostajny szum samochodów do późnych godzin gnających po drogach, oplatających Poznań jak nić upleciona przez pająka, którego znudziły klasyczne schematy. Szyny jęczą i skrzypią pod kołami przejeżdżających po nich tramwajów, a niebo zdaje się całe drżeć od huku schodzących do lądowania samolotów.
Gdzieniegdzie widać przemykających chyłkiem ludzi. Ciemna noc… No, może nie aż tak ciemna. Nad Poznaniem unosi się płomienna łuna – odblask tysięcy lamp, latarni, samochodowych reflektorów. Tysiące światełek. Tylko że żadne z nich nie jest blaskiem rodzącego się Chrystusa.
Święta noc… No, może nie aż tak święta…
Wszystko gna, pędzi, wciąż naprzód, przed siebie. Świat zalany asfaltem przypomina jedną, gigantyczną autostradę, po której pędzą kolejni ludzie, których twarzy nie da się zapamiętać, są rozmyte od szybkości, z jaką przemykają obok. A tymczasem, gdzieś na uboczu, w najmniej efektownym i ekstrawaganckim ze wszystkich możliwych miejsc, rodzi się Chrystus. Z dala od hałasu i świateł rozbuchanej cywilizacji. Gdzież jest to tajemnicze miejsce, o którym zapomniała niemal cała ludzkość?
To serce…
Ale jak to? Przecież to niemożliwe! Przecież tyle się mówi o sercu! O nie… Być może mówi się o zestawie mięśni, które kurcząc się cyklicznie tłoczą krew do kolejnych naczyń Twojego ciała, a czasem odmawia współpracy… Być może mówi się o jakimś tajemniczym źródle-magazynie-przechowalni uczuć, umieszczonym przez kulturę symbolicznie po lewej stronie klatki piersiowej…
Tymczasem Bóg nie rodzi się ani w biologicznej pompie ciśnieniowej, ani w archiwum, katalogującym stany emocjonalne człowieka.
Bóg rodzi się w najgłębszej głębi – w wewnętrznym sanktuarium, w samym epicentrum człowieka. W miejscu, w którym (można nieco poetycko powiedzieć) dusza łączy się z ciałem. W miejscu, do którego człowiek boi się schodzić, zstępować, w obawie przed tym, co może tam zastać. W miejscu, w którym człowiek jest najbardziej bezbronny – nagi, samotny, pozbawiony możliwości ucieczki, ukrycia. W sercu. Nie ma innej istoty, której człowiek jednocześnie bałby się tak bardzo i tak bardzo (wręcz podświadomie) kochał i pragnął, jak mały Jezus, który jest dla całej ludzkości wyrzutem sumienia i jednocześnie lekarstwem na wszystkie lęki i przypadłości. W każdym i każdej z nas siedzi Herod, który, gdy tylko posłyszy, że zbliża się ktoś, kto może zagrozić jego ciepłej posadce tyrana władającego niepodzielnie wszystkim w zasięgu wzroku, zaczyna się trząść ze strachu, z obawy przed tym, że dni wygody i dobrostanu są policzone. W każdym i każdej z nas siedzi mędrzec podróżujący z dalekich krain, żeby choć na chwilę spotkać się z tajemniczym Mesjaszem, który ma zaradzić wszystkim trudom trapiącym ludzkość. W każdym i każdej z nas wreszcie siedzą Maryja i Józef, którzy nie pragną niczego innego, jak tylko powitać nowonarodzonego Zbawiciela na tym świecie i kochać Go prawdziwą, głęboką, szczerą, piękną, rozpaloną do białości miłością.
W tym niezwykłym czasie, na ostatniej prostej, tuż przed samymi Świętami Bożego Narodzenia, cała kalisko-poznańska wspólnota Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu życzy wszystkim Herodom, aby zdjęli z głów korony, wyluzowali troszeczkę, przestali się bać, stanęli w szczerości i prawdzie o samych sobie i powitali w swoim sercu nowonarodzone Dzieciątko, którego przyjęcie faktycznie całkowicie zmieni układ sił, poprzestawia wszystko do góry nogami; ale spokojnie – jeżeli oddasz koronę takiemu królowi, nie stracisz niczego, a zyskasz wszystko. Życzymy wszystkim mędrcom ze Wschodu, aby wasze wieloletnie poszukiwania zakończyły się sukcesem, żebyście wreszcie prawdziwie odnaleźli Mesjasza i uzyskali odpowiedzi na nurtujące Was pytania oraz pomoc w walce z waszymi trudnościami. Wreszcie życzymy wszystkim tym, którzy z wypiekami na twarzy wyczekują narodzin tego najsłodszego, najpiękniejszego i najcudowniejszego ze wszystkich dziecin, aby wzajemna miłość między wami, a Zbawicielem rosła, umacniała się i rozkwitała w życiu, opromieniając was i każdego człowieka, którego spotkacie krocząc przez życie ciepłym, kojącym blaskiem.

Tekst kl. Krzysztof Bogusławski

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!