Będą refundować in vitro?
Tematy życia i śmierci, których dotykamy podczas listopadowej zadumy,
należały do sfery tabu, a w religijnym ujęciu do kategorii misterium, dzisiaj wchodzi w nie „z buciorami” podbudowany ideologią biznes
Miesiąc zmarłych i zaduma nad ich grobami, podsuwają tematy związane ze Smoleńskiem i dramatem tych, którzy myśleli, że modlą się nad mogiłami swoich bliskich, ale... byli w błędzie, bo nawet w tak delikatnej kwestii jak identyfikacja ciał „zdany egzamin” naszego państwa okazał się bluffem. Obiecałem, że Smoleńska nie odpuszczę tak długo, jak długo ze strony polskich władz nie zobaczę maksimum wysiłku na rzecz wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Że ten wysiłek maksymalny nie był, widzą już nawet ci, którzy podpisywali się pod „arcyboleśnie prostym” wyjaśnieniem suflowanym przez Komitet ze Wschodu. I coraz więcej środowisk domaga się tego samego, czyli prawdy i tych pragnień nie da się już spacyfikować.
Mogę więc dzisiaj poruszyć inny temat, również związany z życiem i śmiercią: zapłodnienie in vitro. Szef rządu zapowiedział refundację takich zabiegów z budżetu państwa, co jest absolutnym kuriozum. Przede wszystkim dlatego, że w naszym kraju nie obowiązuje żadna regulacja prawna odnośnie in vitro. Mamy kompletny Far West. W świetle naszej Konstytucji, wszelkie zabiegi dotyczące życia, śmierci, czy zamrażania ludzi muszą być objęte normami prawnymi, a zapłodnienie in vitro dotyczy takiej sytuacji i prawnie uregulowane nie jest. Refundacja zabiegu bynajmniej prawnie go nie reguluje.
Rodzi się pytanie, dlaczego akurat ta metoda ma być refundowana z pieniędzy publicznych? Zwłaszcza, że jak wszyscy wiemy, wcale nie leczy ona podstawowego problemu, jakiemu powinna zaradzić, czyli bezdzietności, pozwala jedynie z bardzo niską skutecznością (30% przy co najmniej podwójnej próbie) na sztuczne zapłodnienie. Proszę zauważyć, że nie dotykam tutaj żadnych kwestii etycznych, poruszamy się wyłącznie na gruncie logiki i prawa.
Obawiam się, że niestety podobnie jak było ze szczepionkami, z chirurgią plastyczną, z aborcją, z eutanazją, tak też jest i z in vitro: na początek szlachetne pobudki, pomaganie pokrzywdzonym, a potem... pieniądze publiczne i biznes. I z góry przepraszam tych, którzy pragną mieć dzieci, a nie mogą i w desperacji myślą o każdej możliwej metodzie, bo nie do nich mam pretensje.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!