Bastion polskości na bagnach
Pradziadowie wznieśli w Lututowie imponującą świątynię kosztem wielu wyrzeczeń. Teraz ci, którzy to dziedzictwo otrzymali, muszą je zachować i uratować od zniszczenia.
Lututów, gdzie tym razem udaliśmy się, by zaprezentować kolejną świątynię naszej diecezji, to miejscowość położona w powiecie wieruszowskim, w województwie łódzkim. To niewielkie miasteczko może poszczycić się średniowiecznymi korzeniami, gdyż pierwsze zapiski dotyczące tego obszaru pochodzą z 1371 roku. Natomiast wzmianka z 1406 roku określa miejscowość jako oppidum (miejsce obwarowane), ponieważ Lututów posiadał już wówczas kościół. Prawa miejskie nadał mu Władysław Jagiełło w 1406 roku, a założycielem osady był Bieniasz Wierusz, syn Lutolda. W rodzie Wieruszów było to często nadawane imię i po wielu nieznacznych zmianach przyjęła się nazwa Lututów. Według przekazu parafię wydzielono z macierzystego Cieszęcina, który parafią był już w XII wieku. Zatem chrześcijaństwo na tych ziemiach ma już bardzo długą i bogatą tradycję. Dokumenty z 1406 roku, a dokładnie z 12 grudnia tegoż roku, mówią o uposażeniu przez Bieniasza, dziedzica Lututowa, miejscowego kościoła pod wezwaniem Świętej Trójcy, św. Mateusza Ewangelisty i św. Doroty. Z akt tych możemy także wnioskować, że kościół ten został zapewne wzniesiony w niedalekim czasie, bowiem w owym czasie wspomina się o konsekracji. Dokumenty kościelne z XVII stulecia podają, że parafię erygował arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Kurowski właśnie 12 grudnia 1406 roku. I jak to bywało w historii wielu kościołów przez nas przedstawianych, pierwszy - drewniany - kościół spłonął w wielkim pożarze miasta. Na jego miejsce w 1520 roku dzięki ofiarności mieszkańców pobudowano nowy kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy. Niespełna sto lat później właściciel Lututowa zadecydował o ponownym remoncie świątyni i tak powstała trzecia drewniana budowla.
Manifestacja polskości
Obecny kościół w Lututowie to bastion polskości tamtych czasów. - Budowa tak okazałej świątyni to była manifestacja polskości - mówił wójt gminy Lututów, Józef Suwara w jednej z wypowiedzi dla mediów, kiedy jakiś czas temu doszło do naruszenia konstrukcji świątyni.
Świątynia została wzniesiona na terenie dość problematycznym. Sami mieszkańcy zwracają uwagę, że tereny Lututowa, to praktycznie same bagna. Dlaczego więc tak olbrzymia budowla stanęła na takim terenie? Na inny kościół nie zgodziły się ówczesne władze carskie. Chciały utrudnić powstanie nowej świątyni i nakazując budowę olbrzymiej bryły myślały, że budowa kościoła nigdy nie zostanie ukończona. Z przekazów wiadomo, że ogromny koszt budowy kościoła ponieśli mieszkańcy, parafianie. Było to niezwykłym wydarzeniem, żeby tak uboga ludność zebrała środki. Ponadto wszyscy pracowali w czynie społecznym przy kościele, pracowały całe rodziny, aby ten kościół wznieść. Nie było żadnych maszyn, cegły noszono na plecach, nie było dostępu do dźwigów, takiego sprzętu, jaki dzisiaj mamy pod ręką. Dzisiaj fachowcy nie mogą wyjść z podziwu, że wówczas potrafiono sobie poradzić z takim projektem. Ciekawostką jest, że cały strop był wysypany patyczkami. Podczas remontu pracownicy budowlani myśleli, że te patyczki naniosły ptaki i to wszystko uprzątnięto. Okazało się, że sto lat temu wysypano strop tymi patyczkami, bo nie było innej możliwości izolowania, żeby strop przepuszczał powietrze, a zatrzymywał wilgoć. Teraz okazuje się, że to był świetny pomysł i czym prędzej trzeba coś zrobić, aby zatrzymać wilgoć, bo kiedy usunie się ją, automatycznie kruszy się zaprawa będąca spoiwem cegieł.
Więzienie i spichlerz
Wzniesiony w latach 1910-1917 kościół nosi wezwanie Świętych Piotra i Pawła. Ma on nietypowy styl romańsko-mauretański. Kościół jest trójnawowy. Przy chórze wznoszą się dwie wieże o różnej wysokości, niższa z nich jest zakończona hełmem. Zaprojektował go architekt Jarosław Wojciechowski. A wzniesiono go staraniem proboszcza ks. Kazimierza Ucieklaka, honorowego kanonika kaliskiego przy dużym zaangażowaniu i hojności parafian. Prace prowadzone przez ks. Kazimierza Ucieklaka po jego śmierci kontynuował‚ ks. Stanisław Żeromski, a następnie prace wykończeniowe ks. Wincenty Glass. Staraniem ks. Glassa sprowadzono 18-głosowe organy, wielki ołtarz, ambonę oraz ogrodzono cmentarz. Kościół konsekrował pierwszy biskup częstochowski Teodor Kubina 5 czerwca 1927 roku. W czasie II wojny światowej budowla pełniła funkcję więzienia dla Polaków i Żydów, gdyż w Lututowie istniało duże getto żydowskie mieszczące się w bliskiej odległości od kościoła. Potem znajdował się w niej magazyn zboża i materiałów wybuchowych. Kościół został również uszkodzony przez pocisk „V1”. Szkody powstałe w ten sposób naprawiono zaraz po II wojnie światowej.
Skarby świątyni
W świątyni mieści się cudowny obraz Matki Bożej z 1699 roku, nazywany Panią Lututowską. Wizerunek Matki Bożej jest czczony jako Matka Boża Uzdrowienie Chorych. Matka Boża ma srebrną sukienkę, nad nią i nad Dzieciątkiem wznoszą się korony. W 1999 roku obchodzono uroczyście 300-lecie istnienia obrazu. W kościele warto również zwrócić uwagę na ołtarz boczny z końca XVIII wieku utrzymany w konwencji baroku, wykonany z polichromowanego drewna zdobionego snycerką, barokowy ołtarz „Ukrzyżowania” z II połowy XVIII wieku neobarokową kamienną historyczną chrzcielnicę z czarnego kamienia z misą i pokrywą miedzianą, neogotycką drewnianą ambonę (ok. 1920) zdobioną snycerką, również neogotycki prospekt organowy (ok. 1930) z drewna polichromowanego oraz dawny krzyż procesyjny (obecnie ołtarzowy), metalowy z 1877 roku. Pod chórem z lewej strony umieszczona jest tablica epitafijna Biernackich z wmurowaną kulą armatnią z 1812 roku, która upamiętnia generała Józefa Biernackiego, natomiast po prawej stronie tablica ze zdjęciem księdza Stanisława Żeromskiego. Na szczególną uwagę zasługuje także witraż maryjny nad wejściem.
W 2012 roku kościół uległ poważnemu uszkodzeniu. Mieszkańcy Lututowa wspominają ten dzień jako katastrofę. Na skutek silnego podmuchu wiatru runął fronton kościoła. Spadający gruz zniszczył zadaszenie nad wejściem do świątyni. W odgruzowaniu wejścia do kościoła brało udział kilka zastępów straży pożarnej. Do tragedii doszło tuż po porannej Mszy św., dlatego kamerą termowizyjną sprawdzano, czy pod gruzem nie ma ludzi. Na szczęście nikt z parafian nie ucierpiał, ale powiatowy inspektor nadzoru budowlanego podjął decyzję o zamknięciu kościoła do odwołania. Ks. Piotr Szkudlarek, ówczesny proboszcz, jak i obecny ks. Waldemar Gruszka robią wszystko, by ratować świątynię. Zamontowano ściągi stalowe, które zabezpieczą budynek przed dalszym wychylaniem się z pionu ścian zewnętrznych podłużnych oraz ścian zewnętrznych prezbiterium.
Tekst Arleta Wencwel
Foto Monika Rubas
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!