TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Sierpnia 2025, 00:34
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Annus horribilis

Annus horribilis 

Jeśli Pan Bóg nawet ze zła potrafi
wyprowadzić dobro, to kolejny rok 
musi być dla naszej Ojczyzny lepszy

To był straszny rok pod wieloma względami. Już sama katastrofa smoleńska, największa tragedia gdy chodzi o skutki społeczne i polityczne od czasów kiedy żyję i rozumuję, wystarczyłaby do nazwania strasznym roku 2010, a przecież na tym się nie skończyło. Później nastąpiła cała seria zdarzeń, których nikt myślący kategoriami dobra Ojczyzny nie powinien sobie życzyć. Ślamazarne śledztwo oddane pod całkowitą kontrolę obcemu mocarstwu, niszczenie wraku samolotu być może na zawsze uniemożliwiające dojście do prawdziwych przyczyn katastrofy, drwiny z żałoby, profanacja krzyża, wylew najgorszej maści antyklerykalizmu, wreszcie pierwsze od dziesiątek lat morderstwo polityczne w naszej Ojczyźnie. Na świecie przełom roku przyniósł nam kolejny atak terrorystyczny, który kosztował życie dziesiątki chrześcijan w Aleksandrii, jakby zamykając klamrą kolejny rok, w którym chrześcijanie byli mordowani w wielu miejscach, przy zupełnym braku zainteresowania światowej opinii publicznej, która ostatnio zaczęła na przykład zajmować się z wielką troską losem mordowanych... karpi. Wracając, razem z karpiami, na krajowe podwórko wspomnijmy jeszcze, że własnymi głosami wybraliśmy do władz samorządowych zastanawiająco wiele osób, na których ciążyły różnego rodzaju zarzuty prokuratorskie, a szef naszego rządu, który w tychże wyborach zachęcał do porzucenia polityki i zajęcia się budowaniem autostrad, właśnie ogłosił, że budować nie będziemy. Ktoś powie, że jednak dla wielu rodaków to był dobry rok, podniosły się zarobki, poszaleliśmy w świątecznych zakupach, było znacznie lepiej niż w wielu innych krajach. Mnie też osobiście udało się zrealizować dwa wielkie marzenia i kilka pomniejszych również, więc choć jedyne zdeklarowane w tym miejscu publicznie postanowienie napisania pracy doktorskiej dołączyło - wstyd przyznać, ale taka jest niestety prawda - do długiej listy postanowień niezrealizowanych (wszyscy Czytelnicy mają prawo śmiać się ze mnie tak długo, jak zechcą - zasłużyłem sobie), to dla mnie był to bardzo dobry rok, w którym doświadczyłem wiele Bożej i ludzkiej miłości. Ale jakoś nie potrafię się cieszyć moimi osobistymi radościami, kiedy moja Ojczyzna ponosi szkody. Przeczytałem gdzieś, że w dzień urodzin każdy z nas starzeje się osobno, a w Nowy Rok starzejemy się wspólnie. Obyśmy byli nie tylko o rok starsi, ale również o wszystkie bolesne doświadczenia minionego roku mądrzejsi. Z bajek o „zielonej wyspie” przyjmuję tylko kolor nadziei: gorszego roku nie sposób sobie wyobrazić i 2011 musi być lepszy, z Bożą pomocą. Czego sobie, Czytelnikom i naszej Ojczyźnie nie tylko życzę, ale przede wszystkim o to się modlę. 

ks. Andrzej Antoni Klimek


Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!