A teraz się odczepcie!
Niegdyś na krzyż skazywano,
dzisiaj jest on przedmiotem procesów,
dzięki Bogu, okazał się niewinny
Na naszych łamach wielokrotnie dotykaliśmy niewiarygodnej kwestii krzyża Jezusa Chrystusa, który na przełomie XX i XXI wieku, kiedy tolerancja wszystkiego i wszystkich jest promowana jako najwyższa wartość, przybierając wręcz formy panreligii, stał się niespodziewanie obiektem ataków jako „raniący uczucia religijne” niechrześcijan. Ze zdumieniem słuchaliśmy jak również osoby deklarujące się katolikami, nawet w naszym kraju, podzielały ten pogląd stając się rzecznikami usunięcia krzyża ze szkół, urzędów, szpitali i w ogóle z przestrzeni publicznej. Dlatego wszyscy czekaliśmy na kolejny werdykt sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tej sprawie. I, dzięki Bogu, krzyż został obroniony. Osobiście bardzo się z tego cieszę, bo trzeba się cieszyć kiedy zwycięża zdrowy rozsądek i kultura przeciwko narastającemu nichilizmowi i laickości fanatycznej i fundamentalistycznej, która wyraźnie bazuje na nienawiści do wszystkiego co chrześcijańskie. Chrystus ze swoim symbolem męczeństwa i miłości nie dzieli, dzielą natomiast ci, którzy za wszelką cenę pragną usunąć nasze liczące dwa tysiące lat korzenie.
Co nam pozostanie z tej kilkuletniej awantury o krzyż? Dla mnie przede wszystkim dwa fakty. Pierwszy, pozytywny, dotyczy krzyży, które jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się w różnych miejscach zwłaszcza Italii w proteście przeciwko pierwotnej decyzji z roku 2009 o ich usunięciu z sal lekcyjnych. Świadczyły one o sensus fidei obecnym w ludziach wierzących mimo propagandy medialnej. Faktem zaś negatywnym, który zapamiętam, jest nieobecność mojej Ojczyzny na liście krajów sprzeciwiających się oficjalnie tej decyzji. Nie lubię odwoływać się do uczuć osób, które odeszły do Pana, ale Jan Paweł II musiałby się mocno zasmucić.
Wiem, że wielu wnikliwych komentatorów jest rozczarowanych motywacją dla decyzji broniącej obecności krzyża w miejscach publicznych: 15 z 17 sędziów uznało go za symbol laicki i „pasywny“, i jako taki nie gwałcący praw człowieka zapisanych w konwencji genewskiej. Przyznam szczerze, że mało mnie to obchodzi, jak to umotywowali. Niech się po prostu odczepią. A my katolicy, zwłaszcza teraz, w okresie Wielkiego Postu, przywróćmy krzyżowi właściwą treść i rangę: w nabożeństwach Gorzkich żali i Drogi krzyżowej, w szacunku z jakim traktujemy jego obecność na skrzyżowaniach i ścianach naszych klas czy urzędów, w staranności z jaką czynimy jego znak na piersiach. Tym bardziej, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że przeciwnicy krzyża tak łatwo się nie odczepią: musiało ich zaboleć, że Trybunał swój „laicko“ umotywowany werdykt ogłosił w piatek o 15.00. A! Jeszcze jedno, dla ignorantów: dla nas krzyż jest pasyjny, a nie pasywny. Wiem, mała różnica, ale fundamentalna.
ks. Andrzej Antoni Klimek
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!