TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 14:09
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu

Credo...Zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu

wskrzeszenia lazarza

Grecja, góry Tajgetos. Stary Grek patrząc na piękno okolicznych  gór mówi: ,,Wierzę, że On jest – ja wiem, że On jest! Ale jaki On jest? Tego do końca nie wiem...”

Otóż trochę wiemy, bo się nam objawił. Jeżeli bowiem ,,Bóg jest miłością” (1J 4, 8), to do natury miłości należy dziecko – należy Syn: Bóg Ojciec poznając odwiecznie siebie, rodzi Syna, wypowiada Słowo: ,,To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 17, 5). W czasie chrztu Jezusa Ojciec ogłasza: ,,Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3, 17), a potem Jego uczniowie ogłoszą światu: ,,Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (Mt 14, 33). Jest to wieczna realizacja tego, co Bóg Jahwe ogłosił w Starym Przymierzu: ,,Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem” (Ps 2, 7). 

Autor Listu do Hebrajczyków przytaczając te słowa poucza: ,,Ten Syn, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi” (Hbr 1, 3). To objawiona prawda, że zrodzony odwiecznie Syn ma taką samą i tę samą naturę, co Ojciec, a zatem jest współistotny Ojcu.

A jeśli tak, to warto wsłuchać się w słowa samego Jezusa, Bożego Syna: ,,Wszystko (panta) przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11, 27). 

Korzystając nieco z filozofii można powiedzieć, że istotą Bożej natury Ojca jest bóstwo i właśnie wyrażenie odnoszące się do Syna - ,,współistotny Ojcu” - wskazuje na równość z Ojcem pod względem bóstwa. Inaczej mówiąc – Ojciec i Syn są jednym Bogiem. Wyklucza się zatem wielobóstwo i dlatego mszalne wyznanie wiary rozpoczyna się słowami: ,,Wierzę w jednego Boga”. 

W filmie ,,Strażnica wiary” młody misjonarz, Anton, po powrocie z Afryki wyznaje: ,,Jak to dobrze, że jest jeden Bóg, chociaż w trzech Osobach. To nie jest prawda łatwa do wyobrażenia, ale pożyteczna do wiary”.

ks. Roman E. Rogowski

 

Wskrzeszenie Łazarza

Kiedy żył w średniowieczu pewnie nie pomyślał nawet, że jego imieniem zostanie kiedyś nazwana bezzałogowa sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej zbudowana specjalnie do badań słynnej komety Halleya. Albo to, że niektórzy na początku XXI wieku przypiszą mu autorstwo... Całunu Turyńskiego. Włoski malarz Giotto, bo o nim mowa, już za życia wyprzedził innych artystów o wiek, na jego obrazach postacie mają trzeci wymiar. Jego dzieła są wprost genialne, ale artysta znany był też ze swojej brzydoty i ciętego dowcipu.

Giotto Di Bondone był artystą i architektem uzdolnionym i odważnym. Inni malarze dopiero po ponad stu latach w pełni opanowali wprowadzone przez niego innowacje.

Trzeci wymiar

Dowodem geniuszu Włocha był wprowadzony przez niego do malarstwa europejskiego nowy system obrazowania, później zwany giottowskim. Komponował jednolitą przestrzeń opierając się na regule zbiegu linii ku środkowi, wypełniając ją postaciami i elementami otoczenia w ich pełnym, trójwymiarowym kształcie. Znawcy malarstwa piszą, że „przedstawiane przez niego postacie wyraźnie odcinają się od tła i twardo stoją na ziemi, sprawiają wrażenie jakby były zdolne do rzeczywistego ruchu. Proporcje ludzi są anatomicznie prawidłowe, zaznaczona jest faktura brył - przestają być one płaskie, zyskują trzeci wymiar”. Di Bondone był też pierwszym wyrazicielem poglądu, który stawia człowieka na ważnym miejscu w dziełach plastycznych. Następnym odważnym wyczynem mistrza stała się ucieczka od złotego tła, tak ukochanego przez malarstwo gotyckie. Zamiast niego umieszczał w tle budynki (np. w „Spotkaniu przy złotej bramie”) lub naturę (np. w „Kazaniu św. Franciszka do ptaków”).

Razem z Ojcem

Giotto (1266 – 1377) tworzył we Florencji, Asyżu, Rzymie, Padwie, Neapolu i Bolonii. Był pierwszym architektem florenckiej katedry. Poza tym mistrz pozostawił po sobie liczne freski i obrazy. Jego główne dzieła to freski w Capella degli Scrovegni (kościół S. Maria dell’Arena) w Padwie i kaplicach Peruzzich i Bardich w kościele S. Croce we Florencji. Przypisuje mu się także freski w górnym kościele S. Francesco w Asyżu.

Spośród dzieł Giotta na stronie tuż obok możemy podziwiać fresk „Wskrzeszenie Łazarza” namalowany około 1305 roku dla kaplicy Scrovegnich w Padwie. To jeden z 40 fresków o życiu Joachima i Anny, rodziców Marii oraz Chrystusa. Artysta przedstawił na nim to, co wydarzyło się u przyjaciół Jezusa: Marty, Marii i oczywiście Łazarza. W Ewangelii wg św. Jana w 11. rozdziale pozostały słowa o tym, że siostry Łazarza posłały do Jezusa wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Kiedy Jezus o tym usłyszał wyjaśnił: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”. Ku zaskoczeniu niektórych nie poszedł od razu do Betanii, by uzdrowić przyjaciela. Patrzył na tę sytuację ze swojego punktu widzenia, Bożego punktu widzenia. Dokładnie, patrzył na wszystko razem z Ojcem, bo Syn jest współistotny Ojcu. Obaj zaś, wraz z Duchem Świętym, są jednym Bogiem. Jedna istota, choć w trzech odrębnych osobach.

Wyjdź z grobu

Wracając do historii z Betanii. Kiedy Jezus tam dotarł, Łazarz już od czterech dni leżał w grobie. Marta wyszła Mu na spotkanie i wyznała wiarę: „Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”. Syn Boży, Pan życia i śmierci, stojąc przed grobem swojego przyjaciela kazał odsunąć kamień grobowy i zawołał: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz”. I zmarły posłuchał Go. Wyszedł mając nogi i ręce przewiązane opaskami i z twarzą owiniętą chustą.

Giotto połączył kilka momentów tej niezwykłej historii i umieścił na jednym fresku. Widać na nim siostry Martę i Marię klęczące jeszcze u stóp Jezusa, gdy On przyzywa już Łazarza. Dwie postacie właśnie odsuwają kamień grobowy. A zmarły z bladą twarzą stoi już u wejścia do groty i dwaj uczniowie Chrystusa odwijają jego bandaże i całun. Wokół rozchodził się fetor rozkładającego się ciała Łazarza. Poczuli go wszyscy, takiego zapachu nie sposób było nie zauważyć, dlatego postacie stojące za nim zasłaniały twarze. Artysta skupił całą uwagę na przerażającym momencie pojawienia się zmarłego. Stworzył nastrój wielkiego napięcia, izolując postać Chrystusa i nadając osobom wokół Łazarza wyraz skupienia. Szczególnie mężczyzna w zielonej szacie śledził wydarzenia z niezwykłą uwagą. Zaskoczony oparł twarz na dłoni, wzrok kierował na Łazarza, a drugą ręką wskazywał Chrystusa. Mężczyzna został łącznikiem opowieści. To on wprowadza element chwilowego zawieszenia akcji, jakby niepewności. Giotto wspaniale pokazał ponadnaturalny charakter wydarzenia w Betanii. Pewnie wielu pytało wtedy: kim jest Jezus skoro może wskrzeszać umarłych? Odpowiedź jest jasna. To Syn Boży, jak mówimy w „Wierzą w Boga”, „zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu”.

Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!