Zobaczyć Słowo w żłóbku
„Czyż nie wydaje ci się, że mieszkasz - już tu, na ziemi - w królestwie niebieskim, gdy żyje się wśród tych tekstów, gdy się je rozważa, gdy nie zna się i nie szuka niczego innego?”
Powyższe słowa wyszły spod pióra św. Hieronima i za każdym razem, kiedy je czytam, mam wielkie pragnienie, aby sięgnąć po Pismo Święte i poczuć to osobiście. Niestety owo pragnienie, jak wszystko co dobre i pochodzące od Boga, jeśli nie jest zrealizowane natychmiast, zostaje wydziobane przez kruki czarne jak smoła, albo zagłuszone przez chwasty, które wszyscy wiemy, kto zasiał...
Od wielu lat próbuję przestawić przeżywanie Świąt Bożego Narodzenia z peronów św. Łukasza i św. Mateusza (które zwłaszcza w tym okresie są niesamowicie przeładowane, ponieważ jest tam cała masa ludzi, którzy nie podróżują przez cały rok, a teraz nagle coś ich bierze), na peron św. Jana Ewangelisty, gdzie ciągle podróżujących jest niewielu. Dlaczego? Może z powodu tej paniki, która ogarnia wszystkich, kiedy słyszą w kościele w Boże Narodzenie Ewangelię o Słowie, które było u Boga i przyszło do swoich, a swoi Go nie przyjęli, a bez Niego nic się nie stało, co się stało? Na szczęście dla nich, w inne dni można znaleźć remedium w bardziej zrozumiałych tekstach, a i szopka ze zwierzakami w kościele przychodzi w sukurs.
Co ma do tego św. Hieronim? Zobaczmy sami, co nam mówi jego życie, a zwłszcza niemal 34 lata spędzone w Betlejem.
Choleryk i buntownik
„Był to człowiek niesamowity, o temperamencie wybuchowym i buntowniczym, prawdziwy demon i uparciuch pierwszej klasy: absolutnie niewzruszony w swoich stwierdzeniach doktrynalnych, choleryk do takiego stopnia, że potrafił być obraźliwy w stosunku do oddalających się od prawowitej wiary, wojowniczy do ostatnich dni, surowy dla siebie samego i bardzo wymagający wobec wspierających Kościół, miłośnik Cycerona, Pliniusza, Plauta i Frontona, a także niezrównany znawca tekstów świętych i wreszcie znawca kobiecej wrażliwości i niedościgniony nauczyciel” - takimi słowami rozpoczął esej o Hieronimie włoski publicysta Ciro Abilitato i aż ciężko uwierzyć, że to zdanie mówi o jednej zaledwie osobie.
Przypomnijmy, że Sofroniusz Euzebiusz Hieronim przyszedł na świat ok 347 roku w Strydonie (pogranicze Dalmacji i Panonii) w chrześcijańskiej rodzinie. W 359 roku udał się na studia do Rzymu i rozpoczął kształcenie pod kierunkiem Donata, jednego z najznamienitszych nauczycieli gramatyki, retoryki i stylistyki. Zapoznał się z dziełami klasyków, takich jak Salustiusz, Tytus Liwiusz, Terencjusz i Wergiliusz, a za wzór przyjął Cycerona. Pociągało go życie światowe.
Na pustyni i przy żłóbku
Jednakże po przyjęciu chrztu ok. 366 roku postanowił wieść życie ascetyczne i udał się do Akwilei, a następnie na Wschód i tam prowadził życie pustelnicze na Pustyni Chalcydyckiej, nie przestając studiować. Doskonalił znajomość języka greckiego, zaczął uczyć się hebrajskiego, a dzięki medytacji, samotności i kontaktowi ze słowem Bożym wzrastała jego wiara. Dostrzegł też wyraźnie sprzeczność między mentalnością pogańską a życiem chrześcijańskim dzięki dramatycznej wizji, w której widział siebie biczowanego przed obliczem Boga za to, że jest zwolennikiem „Cycerona, a nie chrześcijaninem”.
Ponieważ ostatecznie życie pustelnicze jednak go rozczarowało w roku 382 wrócił do Rzymu, a w 385 udał się w pielgrzymkę najpierw do Ziemi Świętej, a potem do Egiptu, ziemi wybranej przez wielu mnichów, by wreszcie w 386 roku osiąść w Betlejem. Dzięki hojności patrycjuszki Paoli, jego duchowej córki, wzniesiono klasztor męski i żeński oraz hospicjum dla pielgrzymów „pamiętano bowiem, że Maryja i Józef nie znaleźli miejsca, gdzie mogliby się zatrzymać”. Pozostał tu aż do śmierci: komentował słowo Boże, bronił wiary, tępił herezje, napominał mnichów, uczył kultury klasycznej i chrześcijańskej. Zmarł w swojej celi w pobliżu groty Narodzenia 30 września 419/420 roku.
Listy jako katechezy i nie tylko
Ważnym aspektem życia św. Hieronima z okresu betlejemskiego jest jego niesamowita twórczość epistologiczna, co warto przypomnieć w naszych czasach, w których korespondencję zredukowaliśmy do uśmiechniętych, bądź skrzywionych buziek zwanych emotikonami. Dla zakochanego w Słowie Hieronima listy były okazją do katechezy. „Jeśli się modlisz, rozmawiasz z Oblubieńcem; jeśli czytasz, to On do ciebie przemawia” - napisał do młodej patrycjuszki w Rzymie. Natomiast kapłanowi Nepocjanowi zalecał: „Czytaj często boskie Pisma; co więcej, nie wypuszczaj nigdy Świętej Księgi z twoich rąk. Naucz się tutaj tego, czego powinieneś nauczać”. Z kolei rzymskiej matronie Lecie pomagał w wychowaniu córki: „Upewnij się, czy codziennie studiuje jakiś fragment Pisma Świętego. (...) Po modlitwie niech oddaje się czytaniu, a po czytaniu modlitwie. (...) Niech zamiast klejnotów i szat jedwabnych umiłuje Boże Księgi”.
Będąc jednakże człowiekiem wybuchowym, Hieronim w swoich listach, zwłaszcza do przeciwników wiary i doktryny, potrafił być bardzo ostry. Nie szczędził przeciwnikom nawet takich epitetów, jak: skorpion, hydra, gruby wieprz, dziki Neron, wąż i świnia wydająca bezwstydny kwik. Nie są to oczywiście słowa godne pochwały, wręcz przeciwnie, ale przyznam się, że ten aspekt ludzki i grzeszny sprawia, że osoba Świętego Ojca Kościoła nie jest zbyt lukrowana, a przez to bardziej wiarygodna.
Nauczyciel rodzaju ludzkiego
Papież Benedykt XVI w jednej ze swoich katechez przypomniał, że św. Hieronim został nazwany przez Prospera z Akwitanii „wzorem postępowania i nauczycielem rodzaju ludzkiego”, a także wyjaśnił, czego możemy się od niego nauczyć: „Wydaje mi się, że przede wszystkim możemy nauczyć się umiłowania słowa Bożego w Piśmie Świętym. Św. Hieronim mówi: «Nieznajomość Pisma Świętego to nieznajomość Chrystusa». Dlatego jest ważne, by każdy chrześcijanin żył w kontakcie i osobistym dialogu ze słowem Bożym, przekazanym nam w Piśmie Świętym. Ten nasz dialog ze słowem Bożym powinien mieć zawsze dwa wymiary: z jednej strony, powinien być dialogiem rzeczywiście osobistym, ponieważ Bóg przemawia do każdego z nas przez Pismo Święte i dla każdego ma jakieś przesłanie. (...) To słowo, choć zawsze pozostaje słowem osobistym, jest również słowem budującym wspólnotę, budującym Kościół. Dlatego powinniśmy je czytać w jedności z żywym Kościołem. Miejscem sprzyjającym czytaniu i słuchaniu słowa Bożego jest liturgia, w której celebrując słowo i uobecniając w sakramencie Ciało Chrystusowe, aktualizujemy słowo w naszym życiu i sprawiamy, że jest obecne pośród nas. Nie powinniśmy nigdy zapominać, że słowo Boże jest ponadczasowe. Opinie ludzkie pojawiają się i przemijają. To co dzisiaj jest bardzo nowoczesne, jutro będzie przestarzałe. Natomiast słowo Boże jest słowem życia wiecznego, zawiera w sobie wieczność, to co ma zawsze wartość. A zatem nosząc w sobie słowo Boże, nosimy wieczność, życie wieczne”.
Niech postać św. Hieronima pomoże nam w Bożym Narodzeniu pokochać Słowo.
Tekst ks. Andrzej Antoni Klimek?
Fot. Św. Hieronim namalowany przez Parmigianino.
Po prawej stronie Grota św. Hieronima w Betlejem?
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!