Znani, zapomniani - Maria Szymanowska
Nauczycielka i katechetka z Kalisza
To był święty człowiek - tak wspominają Marię Szymanowską jej uczniowie i wychowankowie. Nauczycielka przez lata związana była z Kaliszem. Potem została sekretarką Pani Licheńskiej.
Maria Zofia Szymanowska urodziła się 24 stycznia 1901 r. we wsi Wisznia -Szeremetka koło Winnicy na Ukrainie, w rodzinie ziemiańskiej Wincentego Eustachego i Wincentyny z domu Dobrzańskiej. Była przedostatnim z pięciorga rodzeństwa. Wzrastała w domu, który wypełniała codzienna wspólna modlitwa, zwłaszcza różańcowa. Początkiem edukacji dla Marii były nauki pobierane w domu pod okiem guwernantek. W latach 1914 -1916 kontynuowała naukę w prywatnym gimnazjum J. M. Draganowej w Winnicy.
W styczniu 1919 r. rodzina Szymanowskich z uwagi na wojnę polsko-bolszewicką opuściła rodzinny dom i została przeniesiona ze swymi bliskimi do Kalisza. Maria pracowała tu, jako nauczycielka w szkołach podstawowych do wybuchu II wojny światowej. Szymanowska zaangażowała się w Kaliszu w pracę: Sodalicji Mariańskiej skupiającej środowisko nauczycielek. Pomimo bolesnych doświadczeń (tragiczna śmierć brata i ojca) i trudnej sytuacji rodzinnej, poświęciła się pracy w licznych organizacjach: pracowała w Polskim Czerwonym Krzyżu, prowadziła Dziecięcą Krucjatę Eucharystyczną, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej, organizowała spotkania, wygłaszała pogadanki z zakresu życia duchowego.
W grudniu 1939 r. Maria z matką i siostrą Ireną zostały przesiedlone najpierw do Łowicza, a następnie do Pruszkowa skąd, pozostawiwszy pod opieką brata chorą siostrę i matkę, wyjechała do Warszawy. W okupowanej stolicy przebywała do września 1941 roku. Pogłębiała tam swoją formację duchową i intelektualną, była słuchaczką tajnego kursu katechetycznego u warszawskich dominikanów, zaangażowała się w pracę konspiracyjną, była łączniczką Armii Krajowej.
W październiku 1941 r. wróciła do Pruszkowa i podjęła pracę w Zakładzie Wychowawczym dla dzieci upośledzonych, prowadzonym przez Siostry Benedyktynki – Samarytanki Chrystusowego Krzyża, gdzie uczyła języka polskiego i katechizowała. W lipcu 1944 r. wyjechała wraz z chorą siostrą do podkrakowskiego Tarnowa, gdzie pracowała jako nauczycielka w szkole prowadzonej przez siostry urszulanki.
Do Kalisza powróciła 31 marca 1945, aby znów podjąć pracę pedagogiczną. W 1946 r. aktywnie włączyła się w sprawę sprowadzenia do Kalisza sióstr karmelitanek bosych, wysiedlonych ze Lwowa. Po usunięciu religii ze szkoły przez władze komunistyczne, uczyła przedmiotów ogólnych w kaliskiej „czwórce”.
Doświadczona trudami życia i ciężką chorobą w sierpniu 1969 r. przeszła na emeryturę. Wówczas nawiązał z nią kontakt ks. Eugeniusz Makulski, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Licheńskiej Królowej Polski. W maju 1970 przyjechała do Lichenia. Stała się „sekretarką” Pani Licheńskiej. Przygotowywała odpowiedzi na liczną korespondencję, jaką kierowali ludzie do licheńskiego sanktuarium. W pracę tę wkładała całą siebie i łączyła ją z modlitwą za piszących. Zmarła w opinii świętości w szpitalu w Koninie 22 kwietnia 1983 roku. Ciało Marii Szymanowskiej zostało pochowane na licheńskim cmentarzu. To był święty człowiek, tak ją wspominają jej uczniowie i wychowankowie, a także osoby, które zetknęły się z nią w swoim życiu.
Mistyczka
Spowiednik i kierownik duchowy Szymanowskiej o. Julian Piskorek SJ, zauważa - Była duszą obdarzoną charyzmatami i łaskami modlitwy mistycznej. Wyrazem tego były śluby, jakie składała z natchnienia Bożego i za zgodą spowiedników: ślub czystości i dziewictwa, ślub posłuszeństwa woli Bożej, ślub miłości Bożej i ślub ofiary za Kościół. Zjednoczona z Bogiem odgadywała cierpienia ludzi i potrafiła ich skutecznie pocieszać. Rozdawała Boga, którym żyła na co dzień, i którego doświadczała w sobie niemal fizycznie. Dała temu wyraz w Modlitwie o łaskę oddania się Bogu: Spragniony życia mistycznego w duszach ludzkich, przedłużaj je, o Panie, we mnie, jak Sam tylko chcesz. Módl się we mnie i przeze mnie.
Duchowość
Maria Szymanowska odznaczała się ewangelicznym radykalizmem i zarazem odpowiedzialnym wypełnianiem obowiązków. Wychowana w rodzinnym domu w atmosferze miłości do Boga, Kościoła i Ojczyzny, postanowiła zdążać do świętości w zakonie sióstr karmelitanek bosych. Czy taka była jednak wola Boża? W jednym z listów do zakonnej przyjaciółki pisała: Tak bardzo w dalszym ciągu tęsknię do życia zakonnego, że nie umiem tego opisać! I chciałabym tylko, aby Bóg chciał mnie nauczyć drogi, po której mam iść, aby był ze mnie zadowolony, poza tym niech czyni ze mną co tylko chce!
Wobec konieczności opieki nad chorą siostrą i podeszłymi w latach, schorowanymi rodzicami powołanie do życia klauzurowego stało się dla niej niemożliwe. Obrała wówczas drogę tercjarki III Zakonu Franciszkańskiego. Pisała, że jej klasztorem będzie codzienne życie, regułą zakonną obowiązki zawodowe, zaś klauzurą życie wewnętrzne. Maria Szymanowska wypracowała własny styl duchowości, który określiła jako nazaretański. Było to głębokie życie duchowe w świecie, ale ukryte przed światem, jak ukrytymi były młodzieńcze lata Jezusa w Nazarecie. Była to duchowość łącząca kontemplację i działanie.
Świadek wiary
– nauczycielka i katechetka
Jako nauczycielka i katechetka, odznaczała się macierzyńską miłością do dzieci. Szczególną opieką otaczała dzieci biedne i opuszczone, okazywała im dużo serca, dobroci i troski. Poświęcała im każdą wolną chwilę. Dbała o ich rozwój duchowy i intelektualny. Każdego ucznia traktowała indywidualnie i z każdego potrafiła wykrzesać to, co w nim najlepsze. Jej uczniowie zwracają uwagę na oryginalną metodę wychowawczą Szymanowskiej: Nasza nauczycielka nigdy nie nakazywała, a jedynie służyła radą, sugerowała przemyślenie pewnych problemów. Uczyła szacunku wobec rodziców, nauczycieli, a przede wszystkim dla osób starszych, niepełnosprawnych. Zachęcała do dzielenia się dobrami materialnymi z innymi bardziej potrzebującymi, co zaświadczyła własnym przykładem.
Wszystko oddać Bogu
Postawę heroicznej gotowości do ponoszenia cierpień dla dobra innych potwierdza fakt, że kiedy dowiedziała się iż jedna z nowicjuszek klasztoru karmelitanek bosych w Kaliszu jest ciężko chora na gruźlicę i być może nie złoży pierwszych ślubów, obiecała nie tylko modlitwę, ale postanowiła złożyć Bogu ofiarę ze swego pragnienia wstąpienia do Karmelu, aby wybłagać u Niego poprawę zdrowia dla chorej oraz łaskę dopuszczenia jej do złożenia ślubów zakonnych. Po kilku miesiącach stan zdrowia nowicjuszki uległ poprawie i złożyła śluby zakonne. Gruźlica u nowicjuszki cofnęła się, a Maria zachorowała poważnie na płuca, musiała przerwać pracę zawodową i udać się na leczenie. Wszystko, co podejmowała wypływało z miłości do Boga i było podyktowane troską o zbawienie dusz. To zasadniczy motyw jej życia, w centrum, którego stawiała pragnienie cierpienia, aż po męczeństwo.
Ks. Sławomir Kęszka
Zawiadomienia o łaskach otrzymanych od Boga za wstawiennictwem Marii Szymanowskiej prosimy kierować na adres: Kuria Diecezjalna ul. Widok 80-82, 62-800 Kalisz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!