TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 05 Września 2025, 03:21
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Znak św. Józefa

Znak św. Józefa

Boża obietnica złożona królowi Achazowi wypełnia się za życia św. Józefa. Czy tylko ona łączy te dwie postacie?

Po omówieniu pierwszego objawienia otrzymanego przez św. Józefa Mateusz pisze, że „stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami” (Mt 1, 22-23). Jest to pierwszy cytat ze Starego Testamentu na kartach Nowego, chociaż dostrzegamy w nim jedynie zapowiedź Boskiego Dziecięcia i Jego dziewiczej Matki. A co z Józefem? Czy on nie powinien być również zapowiedziany w tym pierwszym starotestamentowym cytacie, skoro odegrał tak ważną rolę w tajemnicy Wcielenia?


Kontekst Starego Testamentu
Sobór Watykański II w Konstytucji o Objawieniu Bożym poucza za św. Augustynem, że Bóg „mądrze rozporządził, aby Nowy Testament był ukryty w Starym, Stary zaś, aby w Nowym znajdował wyjaśnienie” (KO 16). Kluczowym elementem tego nauczania jest słowo „ukryty”. Wobec tego nie możemy się dziwić, że w zacytowanych przez św. Mateusza słowach odnośnie do Dziewicy rodzącej Syna nie dostrzegamy bezpośredniego nawiązania do św. Józefa. Dla niektórych zaskoczeniem może być odkrycie, że św. Józef jednak jest obecny w tym cytacie, chociaż nie w sposób bezpośredni.
Gdy Żydzi cytowali starotestamentowy werset, mieli na myśli cały fragment biblijny, z którego pochodził. My zazwyczaj nie posiadamy umiejętności przywołania z pamięci kontekstu poszczególnych wersetów biblijnych, ale taką umiejętnością cieszył się św. Mateusz, jak również ci, dla których spisał Ewangelię. Przytoczony przez niego fragment o Dziewicy rodzącej Syna, który będzie nazwany Emmanuel, odnosi się w pierwotnym kontekście do dziejów judzkiego króla Achaza, wspomnianych w Księdze Izajasza. Był to władca, któremu królowie Syrii i Izraela zaproponowali wejście w koalicję militarną z nimi przeciwko Asyryjczykom. Achaz odrzucił ich propozycję, bo wywnioskował, że wojna przeciw potężnym Asyryjczykom byłaby skazana na porażkę. Rozważał sprzymierzenie się z Asyrią i za to został zaatakowany przez Izrael i Syrię, co z kolei wprawiło go w wielki strach.
W tych okolicznościach zostaje posłany do niego prorok Izajasz z zapewnieniem, że nie musi się bać swoich północnych sąsiadów. Winien tylko zaufać Bogu, który sprawi, że będzie bezpieczny. Widząc jednak, że Achaz skłania się ku błędnej decyzji, aby mimo wszystko sprzymierzyć się z Asyrią i u jej króla szukać pomocy zamiast u Boga, przybywa do niego Izajasz po raz kolejny i zachęca go, aby poprosił Pana o znak, który pomógłby mu zaufać Bożej Opatrzności, a nie szukać ratunku w układach politycznych (por. Iz 7, 10-11). Odpowiedź Achaza jest zaskakująca. Mówi, że nie będzie prosił Boga o znak, bo byłoby to równoznaczne z wystawieniem Pana na próbę. Izajasz zaś, wiedząc, że król jedynie symuluje pokorę, oznajmia mu, że w takim razie – chcąc nie chcąc – otrzyma od Pana Boga znak: Panna pocznie i porodzi Syna, który zostanie nazwany Emmanuel (por. Iz 7, 14).


Józef i Achaz
Mając powyższe starotestamentowe dzieje w tle, możemy teraz dostrzec w królu Achazie – podobnie jak i w Józefie – osobę w rozterce, która początkowo decyduje się na rozwiązanie swojego dylematu w sposób różniący się od zamysłu Bożego. W konsekwencji Bóg wysyła swojego posłańca, aby nakłonić do podporządkowania się planom Opatrzności. Achaz odrzuca Boże orędzie. Józef zaś odpowiada na orędzie Pana z wiarą i ufnością, tak że dzięki jego postawie słowa o Dziewicy rodzącej Syna spełniają się w jego Dawidowym rodzie. Ale był to też ród Achaza, bo obaj, Józef i Achaz, byli potomkami Dawida.
Znamienny jest fakt, że dziewicza Małżonka Józefa rodzi Syna Bożego w mieście Betlejem, które było „stolicą” rodu Achaza i Józefa. Od czasów Achaza do czasów Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny Żydzi nie dostrzegli w wersecie o Dziewicy rodzącej Syna zapowiedzi narodzin Mesjasza. Wynikało to z faktu, że wspomniana przez Izajasza Niewiasta jest określona hebrajskim terminem alma. Jest to słowo, które można przetłumaczyć na różne sposoby: dziewica; młoda zamężna niewiasta; mężatka, która jest matką albo po prostu młoda panna. Gdy zatem Achaz usłyszał, że alma porodzi syna, który otrzyma imię Emmanuel, rzecz jasna, że jego rozterka jedynie się pogłębiła. Bo jak miał zrozumieć „znak”, którego znaczenie nie było jednoznaczne?
W swoich przemyśleniach na ten temat Benedykt XVI zauważył, że słowa usłyszane przez Achaza były zatem słowami „oczekującymi”. Inaczej mówiąc, przez długi czas nikt nie mógł rozstrzygnąć, do jakiej niewiasty i do jakiego syna się odnosiły. Dopiero wydarzenia, których świadkiem był św. Józef, sprawiły, że zasłona opadła, a hebrajskie słowo alma nagle stało się jednoznaczne, bo wyraźnie wskazało na Niepokalaną Dziewicę rodzącą Boskie Dziecię.


 Zaćmiony umysł?
Tradycja żydowska podaje, że umysł króla Achaza został zaćmiony w wyniku porzucenia Bożego orędzia. Wolał on wejść w rozgrywki polityczne, aniżeli zaufać Bogu. Sprzymierzywszy się z królem Asyrii, nie tylko został jego wasalem, ale nawet wprowadził do świątyni jerozolimskiej ołtarz pogański poświęcony jednemu z asyryjskich bożków (por. 2 Krl 16, 10-16). Ten grzeszny czyn źle wpłynął na religijność Żydów, a nawet sprawił – jak podaje ta sama tradycja – że Bóg przestał być obecny wśród swojego ludu, i to nawet w świątyni jerozolimskiej, gdzie cały czas znajdowała się Arka Przymierza, „gwarantująca” obecność Pana. W ten sposób imię Emmanuel, które oznacza „Bóg z nami”, stało się ironicznym zaprzeczeniem tego, co nastąpiło. W wyniku złego działania przywódcy, preferującego układy polityczne nad Boską asekurację, znak Boży staje się antyznakiem dla króla i jego narodu: Bóg, który dotychczas był w świątyni „Bogiem z nami”, przestaje „być z nami”.
Taki jest los tych, którzy bardziej słuchają ludzi niż Boga. Konsekwencją jest utrata światła Bożego, które w przeciwnym razie oświeciłoby rozum i pomogłoby podjąć rozsądne decyzje. Dowodów nie trzeba nam daleko szukać. Znany nam jest przypadek przywódców, którzy zrezygnowali z absolutnej obrony wszystkich dzieci nienarodzonych, bo bali się protestów. W konsekwencji sami zostali rozszarpani przez tych, którym próbowali się przypodobać za cenę odwrócenia się od prawa Bożego. W wyniku takiej zdrady moralnej, duchowej i społecznej utracili światło Boże dla umysłu, bo w pewnym momencie zaczęli się troszczyć bardziej o życie zwierząt aniżeli o życie ludzkie. Tak więc prawdziwy postęp społeczny, który jest możliwy tylko przy wierności Bożemu słowu, przemienia się w intelektualny i moralny regres cywilizacyjny.


Co na to św. Józef?
Jakże wielce tego rodzaju zachowanie różni się od postawy i działania św. Józefa! On w swoich decyzjach nigdy nie traci jasności umysłu. W życiowych decyzjach nie popełnia błędów, bo nawet gdy jest bliski popełnienia błędu, korzysta w pełni ze znaku, który daje mu Bóg. Podobnie jak jego Niepokalana Małżonka wyraża otwartość i zgodę na wolę Bożą: niech mi się stanie według słowa Twego.
Niektórzy Ojcowie Kościoła byli przekonani, że użyty przez św. Mateusza cytat z Księgi Izajasza odnośnie Dziewicy rodzącej Syna Emmanuela był dalszą częścią objawienia otrzymanego przez św. Józefa z ust anioła (a nie komentarzem Ewangelisty do narodzin Chrystusa). Uważali owi Ojcowie Kościoła, że orędzie niebiańskiego posłańca nie zakończyło się na stwierdzeniu, iż Nowonarodzony Syn Boży wybawi swój lud z grzechu, lecz na słowach „Bóg z nami”. To spostrzeżenie patrystyczne można byłoby rozszerzyć o dalsze stwierdzenie, że odstąpienie Boga od swego grzesznego narodu – zwłaszcza w wyniku niewierności przywódców – dobiega końca w kluczowym momencie. Bóg staje się ponownie obecny wśród swojego ludu – tym razem przez Wcielenie – wówczas, gdy znak dany kiedyś Achazowi zostaje dany ponownie jego potomkowi – Józefowi. Ten zaś przyjmuje ów znak z wiarą, przyczyniając się do naprawy tego, co zepsuł jego przodek.
Czasami w naszym życiu też pojawiają się złe skutki grzesznych czynów naszych przodków. Zamiast szukać usprawiedliwienia dla swoich grzechów, wad i niepowodzeń w niewłaściwych postępowaniach innych ludzi – spokrewnionych lub obcych – lepiej zwrócić się do św. Józefa. On jest ekspertem od naprawiania skutków grzechów uderzających w nas, mimo że wynikały z działań innych osób. Tak też nie będziemy narzekać, że jesteśmy ofiarami niewłaściwych zachowań ludzi, przez których my teraz cierpimy. Tego rodzaju myślenie paraliżuje – na przykład – wielu alkoholików, którzy są dziećmi lub wnukami alkoholików. Łatwo jest bowiem tłumaczyć sobie i innym, że nie da się nic zrobić z jakimś nałogiem, bo w końcu odziedziczyliśmy go. Do osób myślących w ten sposób św. Józef mówi dzisiaj, że bez względu na rangę zła popełnionego przez przodków we własnej rodzinie, czy przez innych, da się wszystko naprawić przy pomocy łaski Bożej, a szczególnie przez posłuszeństwo Panu Bogu. Opiekun naszego Zbawiciela jest osobą, która do takiej naprawy się przyczynia, jako ten, który naprawił grzeszną niewiarę i nieudolność swoich przodków.
Uciekajmy się więc do Józefa i błagajmy go, aby z Nieba kontynuował dzieło naprawcze, jakie rozpoczął we własnym rodzie. Ufajmy, że naprawi też błędy i wady naszych rodzin, a przede wszystkim główne błędy i wady naszego narodu. W ten sposób on sam stanie się znakiem nadziei dla nas i przypomni nam, że trzeba słuchać Boga bardziej niż ludzi. Oto znak Józefa dla naszych czasów.

Ks. Jacek Stefański

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!