TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 01 Grudnia 2025, 01:31
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zmiany klimatyczne są passé czyli Bill Gates słucha papieża

Zmiany klimatyczne są passé czyli Bill Gates słucha papieża

Witam was serdecznie drodzy czytelnicy po tych dniach zadumy, ale dla niektórych zapewne i wstrząsu. Bo nie wiem jak tam wasi proboszczowie, ale ja bezlitośnie skorzystałem z okazji, aby moim wiernym parafianom, stop! To nie są moi wierni! A więc przypomniałem wiernym Chrystusowi w mojej parafii, że plotki o tym, że nie ma piekła okazały się kompletnie pozbawione fundamentu, podobnie jak te, że piekło będzie puste. Już szwajcarski intelektualista Denis de Rougemont, a także chyba papież Paweł VI (już teraz nie wiem kto jako pierwszy) stwierdzili, że „największym zwycięstwem szatana jest to, że udało mu się przekonać ludzi, iż nie istnieje”. A jeśli nie ma diabła to i piekła. No niestety, moi drodzy, szatan istnieje, piekło istnieje, no i różne inne szatany są ciągle czynne. Z ostrożności procesowej dodam od razu, że jest to parafraza wiersza Kornela Ujejskiego i jest tu użyty jako metafora, ponieważ za chwilę będę pisał o jednym takim „innym, czynnym szatanie”.

Jaki jest główny problem szatana? Że chce być równy, a nawet większy i potężniejszy od Boga Stwórcy! To mu się nigdy nie uda oczywiście, ale co się napróbuje i ludziom krwi napsuje to inna sprawa. I myślę, że nie ma ani krzty przesady, jeżeli pana Billa Gatesa nazwę na użytek tego tekstu „czynnym szatanem”, bo on chyba naprawdę uwierzył, że jest jakimś bogiem, no i chce nas wszystkich zbawiać. A to nam chce sztuczne mięso wyhodować, żeby krowy nam nie psuły klimatu, a to komary, które by przenosiły nie wirusy, a ratujące życie szczepionki, a to chce w przestrzeni zbudować powłokę, która nas ochroni od nadmiaru promieni słonecznych… i robi to wszystko dla nas! Bo jako miliarder mógłby przecież nic już nie robić, no ale jak twierdzi: „filantropia to obowiązek moralny”. Nie wspominając już o tym, że pan Gates „widzi przyszłość”. W 2015 r., na długo przed pierwszym przypadkiem COVID-19, mówił podczas TED Talks o możliwości pojawienia się globalnej pandemii, na którą ludzkość nie jest gotowa. Potem w trakcie pandemii „przewidział”, że świat prawdopodobnie wróci do normalności w 2022 r. Teraz już nas łaskawie ostrzega, że czeka nas kolejna pandemia, ale będzie zupełnie inny patogen. I pewnie jeszcze nie ma na niego szczepionki. Ale na pewno pan Gates coś wymyśli, żeby znowu uratować świat. 

Ale ostatnio pan Gates chyba oszalał! Przecież całkiem niedawno, bo w 2021 r. opublikował książkę pt. „Jak uniknąć katastrofy klimatycznej”, którą uznawał za największy problem świata i oczywiście się nad nim łaskawie pochylił (dając sygnał do zupełnie pozbawionych sensu ideologicznych działań, rzekomo ratujących Ziemię przed zagładą), a teraz ku totalnemu zdumieniu wszystkich, którzy Billa nie uważają za „czynnego szatana”, ale za guru, mistrza, wizjonera i zbawcę ludzkości, ogłosił tuż przed szczytem COP 30, że trzeba zmienić priorytety. I żeby było jasne, to nie ja mówię, że Gates oszalał, ale choćby CNN uznało jego nowe tezy za „szokujące”. Cóż takiego Bill ogłosił?

W liście do uczestników szczytu klimatycznego Gates napisał, że wysiłki na rzecz osiągnięcia zerowej emisji dwutlenku węgla przyniosły wprawdzie realny postęp, jednak - Uwaga! Uwaga! - „dotychczasowe inwestycje w walkę ze zmianami klimatu były nietrafione, a zbyt wiele pieniędzy przeznaczono na kosztowne i wątpliwe przedsięwzięcia. Zmiany klimatyczne, choroby i ubóstwo to poważne problemy. Powinniśmy sobie z nimi radzić proporcjonalnie do cierpienia, jakie powodują”. Wiem moi drodzy, że może brzmieć jak jakiś dokument Kościoła, ale nie! To Bill Gates! I słuchajmy dalej: „Chociaż zmiana klimatu będzie miała poważne konsekwencje, szczególnie dla mieszkańców najbiedniejszych krajów, to (!!!) nie doprowadzi do zagłady ludzkości (!!!)”. Dodał jeszcze, że nie można forsować „katastrofalnej wizji” zmian klimatycznych. Bill! Co ty chrzanisz!!! Ludzie się do asfaltu przyklejają, żeby nas uchronić przed zagładą, a ty mówisz takie rzeczy?

Ale to jeszcze nie koniec, bo przecież Bill nie byłby sobą, gdyby nie wskazał nowego kierunku. Proponuje mianowicie, by ponownie skupić się na wskaźniku, „który powinien liczyć się nawet bardziej niż emisje i zmiany temperatury: na poprawie jakości życia”, bo głównym celem powinno być zapobieganie cierpieniu, szczególnie wobec tych, którzy żyją w najtrudniejszych warunkach w najbiedniejszych krajach świata. Tak więc strategiczny zwrot, który proponuje pan Gates całemu światu ma polegać na skupieniu się na kwestiach, które mają „największy wpływ na dobrobyt ludzkości. (…) To najlepszy sposób, aby zapewnić każdemu szansę na zdrowe i produktywne życie, niezależnie od miejsca urodzenia i klimatu”. 

I co tu teraz ja mam powiedzieć? No pewnie powinienem przyklasnąć i ucieszyć się, bo przecież pan Gates mówi niemal to samo, co nasz wspaniały papież Leon XIV, który zachęca wszystkich, WSZYSTKICH, do pochylenia się nad ubogimi. A już na pewno nie powinienem nazywać pana Billa „czynnym szatanem”, chyba… No nie wiem! Wszyscy zwolennicy zwalczania zmian klimatycznych za wszelką cenę (nawet wyginięcia „głównego sprawcy” tych zmian, czyli człowieka) są zszokowani nagłym zwrotem twórcy Microsoftu. Nie ukrywam, że ja też. No ale jak mówił Giulio Andreotti, wielokrotny premier Włoch: „myśleć źle o intencjach drugiego człowieka to grzech, ale jakże często ma się rację” i ja zaczynam się trochę obawiać o biednych i cierpiących, którymi teraz zajmie się Bill Gates. Jeśli pewni ludzie przychodzą do ciebie z propozycją pomocy, lepiej sprawdź, czy twój portfel jest na swoim miejscu. Obym się mylił! 

Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!