Zespół Downa może być darem
Basia, to nasze trzecie dziecko. Pierwszy, syn, to już dorosły mężczyzna, drugie dziecko Bóg zabrał do siebie, zanim zdążyło się urodzić, a trzecie... to największy dar, jaki mógł nam dać.
Początki były bardzo trudne. Musieliśmy się dobrze poznać i oswoić z jej dodatkowym chromosomem. Tak, u Basi po urodzeniu zdiagnozowano zespół Downa. Ciągłe wizyty lekarskie, rehabilitacja, terapia, to wyczerpywało całą rodzinę. Tutaj ogromny ukłon w stronę Brata. Tak, Brata przez wielkie B. Doskonale rozumiał, że siostra potrzebuje rodziców częściej i bardziej, niż on. A on w dodatku pomagał, jak mógł. Już w wieku ośmiu lat biegał o 6.30 do sklepu po chleb i mleko dla siostry. Załatwiał nawet różne sprawy urzędowe. Zawsze z kartką, czasem nawet z „mapką sytuacyjną”, w które drzwi ma wejść w urzędzie, żeby załatwić sprawę. Jedynie turnusy rehabilitacyjne dawały nam energię na kolejny rok. Zawsze organizowane tak, by cała rodzina mogła coś zyskać; porady psychologa i warsztaty, to było coś, co przypominało nam, że najważniejsza jest rodzina. Taka w całości, z mamą, tatą i dziećmi.
A Basia rosła i rośnie nadal. Z każdym dniem coraz mądrzejsza, lepsza, ufna i radosna nawet wobec drwin nieżyczliwych, których nie rozumie, a które ranią serce matki. Basieńka ma tak dobre serduszko, że nie sposób tego wyrazić słowami. Każdej niedzieli i w każde święta pierwsza szykuje się na Mszę św. i zawsze siada przed samym ołtarzem. Podczas Pierwszej Komunii Świętej mieliśmy wrażenie, że sam Bóg położył dłonie na jej głowie. Gdy wracała do ławki po przyjęciu Eucharystii, to wręcz emanowała nieopisaną euforią, a ci, którzy stali blisko, dyskretnie ocierali łzy. Dla niej liczyło się tylko jedno: przyjąć do serca Pana Jezusa. I nie wiemy, jak to pojęła, jak zrozumiała tę niełatwą tajemnicę Boskiej przemiany, ale zrozumiała i rozumie do dziś.
Basia zawsze potrzebowała i będzie potrzebowała pomocy. Pozostanie dzieckiem do końca życia. Jednak i ona chce i potrafi pomagać. Spadło na nas nieszczęście. Babcia, która mieszkała z nami, zachorowała. Choroba Alzheimera jest trudna, szczególnie dla rodziny. To były trudne cztery lata. Nasza córka stanęła na wysokości zadania. Ciągle przebywała z babcią. Spędzała z nią cały wolny czas, a my nie zabranialiśmy jej. Cierpliwie tłumaczyła jej to, co babcia za chwilę i tak zapominała. W wieku dwunastu lat potrafiła sama przygotować babcię do snu i nakarmić. Cudowne dziecko. Dbała o babcię aż do jej śmierci. Tak sama z siebie. Robiła to, co dyktowało jej serce.
Basia dziś ma trzynaście lat. Od dwóch lat uczestniczy w akcjach charytatywnych na rzecz seniorów i chorych dzieci w szpitalach. Sama często tam bywa i jest nawet po kilku operacjach. Zbiera datki i jest dumna z tego, że może pomagać. Uwielbia śpiewać i występuje na różnych akcjach społecznych. Chcielibyśmy, aby uśmiech z jej twarzy nigdy nie znikał, żeby co roku mogła uczestniczyć w ukochanych turnusach rehabilitacyjnych, a nie należą one do tanich. Tam Basia ma swoich przyjaciół, których widuje tylko przez owe dwa tygodnie. Dzieci i młodzieży z zespołem Downa jest wiele, ale Basia nie ma blisko przyjaciół, jedynie tam, daleko od domu. Mamy nadzieję, że i w tym roku uda nam się pojechać do Sarbinowa, aby znów nabrać sił na kolejny rok.
Tekst Rodzice Basi
Chcesz pomóc/wesprzeć?
Wszystkich, którzy chcą pomóc Basi zachęcamy do wpłacania dowolnych kwot na nasze konto,
koniecznie w tytule przelewu z dopiskiem: POMOC DLA BASI
Dwutygodnik Diecezji Kaliskiej ,,Opiekun”
ul. Widok 80-82, 62-800 Kalisz
Bank Pekao SA. nr konta:
20 1240 1314 1111 0000 1822 4775
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!