TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Lipca 2025, 19:33
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Zapraszaj, zachęcaj i buduj więzi

Zapraszaj, zachęcaj i buduj więzi

Proces zbliżania się, czy też powrotu do Kościoła, musi prędzej czy później dojść do etapu wspólnoty. 

Już prawie wakacje i pewnie się nie wyrobimy ze wszystkim, o czym warto wiedzieć, kiedy próbujemy pomóc naszym dzieciom w powrocie do wiary, ale wakacje być może trafiają w dobry moment naszej wspólnej drogi. Już tłumaczę dlaczego. Jak pamiętacie w naszych staraniach wspiera nas Brandon Vogt ze swoją książką „Powrót. Co robić, gdy dzieci odchodzą z Kościoła”. I na obecnym etapie naszych rozważań pisze on coś takiego: „W tym momencie naszego planu działania: modliłeś się i pościłeś w intencji swojego dziecka. Przygotowałeś się, posiałeś ziarna i rozpocząłeś dobrą rozmowę. Teraz nadszedł czas, aby przeprowadzić dziecko od ciekawości i otwartości do bardziej celowej fazy rozeznawania. To się stanie, gdy zwiążemy je na powrót z parafią i innymi osobami, które mogą pomóc”. 

Aj, to bardzo trudny i ważny moment i jak sobie pewnie wyobrażacie, jako ksiądz bardzo pragnę, aby się udało. Zwłaszcza, że na tym etapie, osoba księdza i rzeczywistość parafialna stają się niezbędne, aby pójść dalej. Warto jednak zapytać się szczerze, czy rzeczywiście dokonały się w naszym życiu wszystkie wcześniejsze działania, o których tu piszemy, bo jeśli ich nie było, to próba ponownego związania dziecka z parafią zakończy się fiaskiem. Może więc, drogi czytelniku, powinieneś w tym momencie przerwać lekturę tego artykułu i wrócić do wcześniejszych tekstów? Znajdziesz je w poprzednich numerach „Opiekuna” albo na stronie internetowej naszej gazety pod banerem „Bierzmowanie? Pomocy!” Jeśli jednak, z mniejszymi bądź większymi kłopotami udało się przejść przez kolejne etapy, to idźmy dalej. 

Życiowe doświadczenie, ale również liczne przeprowadzone badania wskazują, że jednym z najlepszych sposobów, aby sprawić, że ktoś stanie się świadomym chrześcijańskim uczniem, jest wciągnięcie go do wspólnoty innych uczniów. Gdy twoje dziecko wyraziło już otwartość i zaciekawienie powrotem do Kościoła i gdy przeprowadziłeś owocny dialog na temat jego zahamowań lub punktów oporu, musisz zaprosić je na jakieś wydarzenie wspólnotowe, które zaspokoi jego odnowione zainteresowanie wiarą i Panem Bogiem. Innymi słowy chodzi po prostu o wspólnotę. Oczywiście może się zdarzyć, że nasze dziecko po całym procesie, w którym wspólnie uczestniczyliśmy, nagle zapała wielką miłością do Mszy Świętej, ale znacznie częściej okazuje się, że naciskanie na powrót tylko do „chodzenia na Mszę” jest słaby. Proszę mnie dobrze zrozumieć, ja wiem, że tutaj na ziemi nie mamy większego skarbu niż Eucharystia, ale zanim człowiek to zrozumie, bardziej potrzebuje wspólnoty. Powrót do Kościoła prawie zawsze dokonuje się przez wspólnotę. I zadaniem, które teraz stoi przed nami, jest właśnie zapraszanie naszego dziecka do jakichś wydarzeń wspólnotowych, które być może rozbudzą jego zainteresowanie tą wspólnotą. Pewnie, że byłoby świetnie, gdyby to były jakieś porządne rekolekcje albo kurs ewangelizacyjny, ale być może napotkamy opór, albo takich wydarzeń w naszych parafiach po prostu nie ma (wstyd, ale nie udawajmy, że tak się nie zdarza). Dlatego można zacząć od czegoś lżejszego, na przykład od festynu parafialnego, gdzie są różne atrakcje dla dzieci i młodzieży. Zaproszenie dziecka na takie wydarzenie może być wygodnym sposobem odbudowania jego zaufania i znajomości parafii. W końcu nie ciągniesz go na Mszę ani nie zapraszasz na modlitewne nabożeństwo. Pytasz tylko, czy nie chciałoby spędzić z tobą miło czasu na festynie. Może tam zobaczyć księdza w nieco bardziej wyluzowanej postawie, czy swoich rówieśników, którzy angażują się w parafii i wcale nie są przez to jacyś gorsi, wręcz przeciwnie, może się z nimi świetnie bawić i nawiązać więzi. Wystarczy popatrzeć na komentarze pod relacjami z takich wydarzeń w Internecie. Często ludzie piszą nawet: „Wspaniale! Właśnie tak powinni księża prowadzić Msze Święte!”, co jest oczywistą bzdurą, bo misterium Mszy Świętej to nie zabawa. Niemniej jednak te i podobne komentarze wskazują na to, że w takich sytuacjach można przełamać pierwsze lody w stosunku do instytucjonalnego Kościoła, do parafii, czy do proboszcza. 

Jak wspomniałem wyżej, zbliżające się wakacje mogą być okazją do wielu innych mniej formalnych ale związanych z parafią wydarzeń, do których można zaprosić dziecko. W naszej diecezji na przykład niektóre parafie organizują Boskie Wakacje, czyli obóz sportowo – rekreacyjny z elementami wspólnej modlitwy. Na taki obóz można wysłać dziecko, nawet jeśli ma ono problem z chodzeniem do kościoła, na pewno nikt nie odmówi, a doznanie wspólnotowości podczas takich wyjazdów jest bardzo silne. Mamy też przynajmniej kilka organizacji harcerskich opierających się na chrześcijaństwie, które zawsze organizują letnie obozy, mamy wreszcie liczne piesze pielgrzymki (zwłaszcza dla starszych dzieci). To są wszystko okazje gdzie nawet mało religijne dziecko może doświadczyć wspólnoty, a przede wszystkim zbudować więzi z dziećmi czy młodzieżą zaangażowaną w życie swojej parafii. I te więzi będą trwać również po zakończeniu obozu czy pielgrzymki i mogą bardzo pomóc w powrocie do autentycznego praktykowania wiary. Tutaj oczywiście kamyczek jest przerzucony na kościelne podwórko: czy w naszej parafii są jakieś wspólnoty młodzieżowe? Czy na przykład ministranci to wspólnota, która chętnie przyjmie innych kolegów, czy kilku pasjonatów zazdrosnych o każdą posługę przy ołtarzu? Czy nasza parafia nie sprawia wrażenia, że „wszystkie role są już obsadzone”, a inni mogą tylko biernie uczestniczyć we Mszy Świętej? I, uwaga, to nie zależy tylko od księdza! Jeśli wy, rodzice uważacie, że w waszej parafii nie ma żadnej formy wspólnotowości dla waszych dzieci, które tak ciężko utrzymać przy Kościele, to zawalczcie o nią! Pomóżcie księdzu coś zorganizować! Wy sobie nawet nie zdajecie sprawy, ilu księży żyje w poczuciu, że ludzie nic od nich nie potrzebują poza zamówieniem Mszy Świętej i karteczki na chrzestnego! I wcale nie jest im z tym dobrze. 

I na zakończenie: nie poganiajcie waszych dzieci. Pozwólcie im iść swoim tempem. Niektórzy rodzice są tak uradowani, kiedy ich dziecko wyraża choćby najmniejszą oznakę powrotu, że rzucają się do działania i oferują zbyt wiele i zbyt szybko. Zbytnie naciskanie może mieć złe następstwa i zepsuje efekty, które udało ci się do tej pory osiągnąć. Zachowaj spokój, bądź nadal delikatny i cierpliwy.

Tekst ks. Paweł

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!