TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 02 Sierpnia 2025, 09:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Z pamiętnika ojca Kordeckiego (1)

Z pamiętnika ojca Kordeckiego (1)

kule

 

Grudzień nieodmiennie kojarzy nam się z Adwentem i świętami Bożego Narodzenia, tymczasem mało kto dziś pamięta, że w 1655 roku miesiąc ten stał się czasem najbardziej spektakularnych cudów w historii Jasnej Góry.
Stwierdzenie, iż „Pamiętnik oblężenia Częstochowy 1655 roku” pióra legendarnego obrońcy Jasnej Góry ojca Augustyna Kordeckiego jest jedną z najbardziej lśniących pereł polskich źródeł historycznych, zabrzmi oczywiście boleśnie banalnie. Nie mniej, tak właśnie jest. Dziś, poza historykami i ojcami paulinami, niewiele osób zdaje sobie w ogóle sprawę z jego istnienia. Wielka szkoda, bo ten unikalny siedemnastowieczny reportaż wojenny, będący jednocześnie niezwykłym świadectwem wiary, czyta się jeszcze lepiej niż „Potop” Sienkiewicza. Zresztą, co niebagatelne, legendarny autor był synem burmistrza podkaliskich Iwanowic, uczniem kaliskiego kolegium jezuickiego i choć został pochowany na Jasnej Górze, zmarł w Wieruszowie w czasie wizytacji tamtejszego klasztoru.

Karol Gustaw niby bicz Boży
O tym, że Jasna Góra została cudownie obroniona przed szwedzkim najeźdźcą wie doskonale każdy z nas. Jednakże już na pytanie, jakie to konkretne cuda wydarzyły się w czasie jej obrony potrafi odpowiedzieć niewielu. Ojciec Kordecki odpowiedź na to pytanie zaczyna od zapisu: „Gdy Bóg najwyższy postanowił ukarać Polaków, w dobroci swojej zesłał wpierw ku upamiętaniu rozmaite przepowiednie i znaki oraz przyszłą klęskę.” Znaki te miały miejsce w 1654 roku, zostały przez paulina starannie opisane i opatrzone wyjaśnieniem, że zostały zignorowane przez Polaków. ,,Roku więc następnego (w tym zdaniu ojciec Kordecki daje nam odpowiedź na pytanie o karę, która miała nadejść) niby bicz Boży, przeciwko Polakom wyruszył z północy Karol Gustaw, królem szwedzkim wybrany, chociaż królestwo to prawem następstwa należało się Janowi Kazimierzowi, królowi polskiemu. Po zajęciu Wielkopolski, gdy miał ruszyć ku Krakowu, umyślił, aby napaść na klasztor częstochowski – wysłał więc w tym celu naprzód część wojska (…) uważając za korzystne, skarbami i sprzętem jasnogórskim powiększyć siły wojenne, potrzebne do zdobywania stolicy Rzeczpospolitej”. Nim jednak przejdziemy do osobistych relacji ojca Augustyna dotyczących cudów związanych z obroną Jasnej Góry, skupmy się na czysto historycznym skrócie tamtych wydarzeń.

Kuszące skarby Jasnej Góry
Gdy wojska szwedzkie pod wodzą Bürcharda Müllera docierały pod Częstochowę, w rękach Karola Gustawa znajdowała się ogromna część terytorium Polski, on sam zaś był przekonany, że reszta, która pozostała mu do podbicia jest już także właściwie jego własnością. Formalnie, wojna zwana Potopem Szwedzkim, a oficjalnie II wojną północną, została wypowiedziana Polakom przez Szwedów 19 lipca 1655 roku. Nasi północni sąsiedzi szli w głąb kraju, jak burza zostawiając po sobie zgliszcza. Mówiło się, że wojska szwedzkie niczym biblijny potop zalały polskie ziemie i niczym potop je wyniszczyły. Już 25 lipca wojsko polskie, po przegranej bitwie pod Ujściem (północna Wielkopolska), zgodziło się na kapitulację. Co ciekawe, sam jej akt został podpisany dopiero w drugiej połowie sierpnia. Szwedzi podbiwszy Wielkopolskę i Kujawy, zajęli Warszawę, a 17 października skapitulował po ciężkich walkach Kraków. Po grodzie Kraka przyszła kolej na Prusy Królewskie. Jesień była szczytem powodzenia szwedzkiego najazdu na Polskę i właśnie wtedy, będąc u szczytu, Karol Gustaw rozkazał uderzyć na Częstochowę. Zamierzał zdobyć nie tyle miasto, co legendarne skarby jasnogórskiego klasztoru. Król szwedzki nie spodziewał się jednak, że garstka paulinów i ich niezmącona wiara w Bożą pomoc, okaże się silniejsza, niż jego wielka, mocarna armia. Nie mógł się również domyślać, że oblężenie Jasnej Góry stanie się przełomem w wojnie polsko-szwedzkiej. Przełomem korzystnym dla Polaków. I choć do końca II wojny północnej pozostaną jeszcze cztery lata, cudowne ocalenie Jasnej Góry wleje w polskie serca nadzieję i siłę, która aż do końca konfliktu – czyli 3 maja 1660 roku – ani się nie wyczerpie, ani nie osłabnie.
Jasnogórscy paulini przewidzieli, iż Karol Gustaw skieruje także ku nim swoje działa. Przezornie więc, 7 listopada 1655 roku, w sekrecie wywieźli cudowny wizerunek Najświętszej Maryi Panny z Częstochowy. W jasnogórskiej świątyni umieszczono kopię. Tego samego dnia przeor Kordecki rozpoczął korespondencyjne negocjacje dyplomatyczne ze szwedzkim królem, które rozpoczął od symulowanego uznania jego władzy. Kordecki uczynił to z rozmysłem w celu przygotowania obrony klasztoru, zyskania czasu na zabezpieczenie cudownego obrazu i – co niezwykle istotne - za wiedzą króla Jana Kazimierza, u którego jednocześnie szukał pomocy. Karol Gustaw w odpowiedzi na list Przeora wystawił częstochowskim paulinom list żelazny gwarantujący bezpieczeństwo klasztoru. Ojciec Augustyn przeczuwał jednak, że list żelazny został wystawiony wyłącznie po to, by zmylić zakonników. Szybko okazało się, że miał słuszność, bowiem Szwedzi zażądali wkrótce wpuszczenia na teren twierdzy swojego garnizonu. Paulini kategorycznie odmówili, czego konsekwencją było pierwsze uderzenie na klasztor 8 listopada. Dziesięć dni później pod Jasną Górą pojawił się korpus Bürcharda Müllera liczący 2250 żołnierzy i 8 lekkich dział. Müller ponowił żądanie wpuszczenia wojska na teren twierdzy, a zakonnicy ponowili odmowę. Poskutkowało to oblężeniem, które trwało do 27 grudnia. Załoga twierdzy jasnogórskiej nie przekraczała 300 osób. Müller dowiedziawszy się, że wśród obrońców Jasnej Góry jest wielu zwolenników kapitulacji, usiłował złamać ich morale działaniami psychologicznymi i rokowaniami. W okolicach świąt Bożego Narodzenia Müller otrzymał rozkaz wyruszenia do Prus w celu wsparcia tamtejszej wojny oblężniczej. W Wigilię rozkazał więc po raz kolejny zbombardować klasztor. Co z tego wyniknęło? O tym opowie w następnym numerze ojciec Kordecki.

Aleksandra Polewska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!