Wzrastał pos?ro?d trudnos?ci o zmartwieniach papieskich
na przykładzie Humanae vitae
Fabrizio Gifuni jako papież Paweł VI oraz Gaetano Aronica jako Aldo Moro w filmie o błogosławionym papieżu
,,Im trudniejsza be?dzie sytuacja Kos?cioła, tym bardziej dymisja be?dzie mu sie? wydawała dezercja?. Kłopoty sa? dla niego dodatkowym powodem do niezrzucania z siebie cie?z?aru. (...) Dzisiaj, napastowany przez przeciwniko?w, zaprza?tnie?ty problemami, udre?czony przez chorobe?, Paweł VI czerpie, byc? moz?e, siły z tej cechy charakteru, kto?ra? tak kiedys? okres?lił surowy Pius XI: Wiem, z?e nic go nie moz?e zastraszyc?”.
Kolejna opinia o Pawle VI, tym razem autorstwa Alaina de Pemanstera z francuskiego dziennika ,,L‘Express”, odpowiada o tej fazie pontyfikatu Ojca S?wie?tego, kto?ra po wste?pnym okresie aprobaty, czy nawet entuzjazmu, rozpocze?ła sie? około roku 1968 nieprzychylna?, wroga? wre?cz reakcja? s?wiata na Encyklike? Humanae vitae, i w naste?pnych latach przysporzyła papiez?owi wiele cierpien? i gorzkiego poczucia osamotnienia. Historycy Kos?cioła mo?wia? o epoce kontestacji, pod kto?ra? nalez?y rozumiec? krytyke?, opo?r, sprzeciw, nieposłuszen?stwo, niekiedy jawny bunt. Trudnos?ci jednak istotnie mobilizowały papiez?a; z pasma nieustaja?cych udre?k i zawodo?w, w pogodnym, cierpliwym uporze wyprowadzał wzmocniona? s?wiadomos?c? moralnej powinnos?ci, potrzebe? wytrwania wbrew przeciwnos?ciom. Paweł VI duchowo ro?sł, gdy cierpiał; utrapienia przydawały mu wielkos?ci. Wiele z nich przyjmował w duchu pokuty i składał jako ofiare? w intencji Kos?cioła. Ro?wniez? tu okazał sie? uczniem i nas?ladowca? s?w. Pawła, kto?ry pisał: ,,ilekroc? niedomagam, tylekroc? jestem mocny” (2 Kor 12, 10), oraz: ,,moc w słabos?ci sie? doskonali” (2 Kor 12, 8). Ale zapewne nieobca tez? była Ojcu S?wie?temu inspiracja czerpana z pozostaja?cej przez wieki szkoła? szlachetnos?ci tradycji sokratejskiej, nakazuja?cej niezalez?nie od kalkulacji i zmiennej gry ludzkich intereso?w, wiernie trzymac? sie? rozpoznanej z wysiłkiem, trudnej, wymagaja?cej prawdy. Sokratejski styl mys?lenia przemawiał przez papiez?a, gdy np. komentował swoje pamie?tne wysta?pienie w ONZ w paz?dzierniku 1965 roku: ,,Szukałem tego, co słuszne i rozumne, sprawiedliwe i zbawienne, tego, o czym moz?e mys?lec? kaz?dy człowiek maja?cy poczucie odpowiedzialnos?ci”.
Panorama oczekiwan?
W latach 60. XX wieku wzrosła presja s?wiatowej opinii publicznej, aby Kos?cio?ł i papiez? w szczego?lnos?ci, zaje?li sie? kwestia? tzw. regulacji pocze?c? i kontroli urodzen?. Nie chodziło tylko o wyłoz?enie stanowiska, o zapoznanie sie? ze zdaniem wspo?łczesnej nauki Kos?cioła. Kierunek oczekiwan? był wyraz?ny. Chciano rewizji dotychczasowych rozstrzygnie?c? doktrynalnych i pastoralnych oraz praktycznej zgody na antykoncepcje?. Naciski były ogromne. Wychodziły zasadniczo z dwo?ch kre?go?w, dwo?ch przeciwnych cywilizacyjno - kulturowych bieguno?w, kto?re ła?czyła wszakz?e wspo?lna błe?dna diagnoza rzeczywistos?ci: kondycji osoby ludzkiej i aktualnych kłopoto?w społeczen?stwa.
Pierwszy kra?g krytycznej oceny i zwia?zanych z nia? z?a?dan? moz?na zidentyfikowac? w biednych, czasami s?wiadomie zdegradowanych obszarach Trzeciego S?wiata. Charakterystyczna dla tamtejszego punktu widzenia jest naste?puja?ca, demagogiczna wypowiedz? prezydenta Kolumbii Carlosa Restrepo: ,,Odwiedziłem najbiedniejsze slumsy republiki i polecam ludziom, kto?rzy badaja? społeczen?stwo z moralnego punktu widzenia, taka? sama? wizyte?. Co?z? moz?emy powiedziec? o cze?stym kazirodztwie, o prymitywnym dos?wiadczeniu seksualnym, o nikczemnym traktowaniu dzieci, o strasznym wzmaganiu sie? prostytucji, o cze?stym przerywaniu cia?z?y. (...) Dlatego jest dla mnie prawie niemoz?liwe, aby z wygodnej perspektywy badac? moralnos?c? lub niemoralnos?c? praktyk antykoncepcyjnych, nie mys?la?c jednoczes?nie o niemoralnych, a cze?sto przeste?pczych skutkach, kto?re z czasem moz?e powodowac? zwykły akt pocze?cia”. Inaczej mo?wia?c, zdaniem prezydenta, z?ro?dłem powszechnych nieszcze?s?c?, patologii, odhumanizowania intymnej sfery z?ycia ludzkiego jest nie ubo?stwo, niero?wny, niesprawiedliwy podział do?br, z?erowanie na społecznych zasobach grup przeste?pczych, niski poziom os?wiaty, wychowania, kultury i socjalizacji, ale same zdolnos?ci prokreacyjne człowieka i, pos?rednio, chronia?ce je wartos?ci moralne. Skoro moralnos?c? nie jest przestrzegana, nalez?y ja? obalic?, antykoncepcje? zas? uznac? za proste i niezawodne lekarstwo na wszechobecne zło. Ten brzemienny w konsekwencje, diagnostyczny bła?d, w kto?rym dochodzi do głosu arogancka nierzetelnos?c? mys?lenia, powtarzany jest odta?d w nieskon?czonos?c?, a Kos?cio?ł poddawany, w sposo?b wielokrotnie udany, moralnemu szantaz?owi: wmo?wione mu poczucie winy, obarczenie nauki Kos?cioła odpowiedzialnos?cia? za ne?dze? s?wiata ma zawstydzic? i skutecznie zamkna?c? usta jego nauczycielom i pasterzom. W diagnozie Restrepo uderza dokonana z łatwos?cia?, wre?cz machinalnie, drastyczna manipulacja, odwro?cenie znaczenia poje?c? i postulowanych kierunko?w działania: słuz?a?ca uszlachetnianiu z?ycia i osia?ganiu dobrobytu moralnos?c? zostaje postawiona w stan oskarz?enia, zas? antykoncepcja, kto?ra w rzeczywistos?ci rozgrzesza dowolnos?c?, usprawiedliwia nieodpowiedzialnos?c? i utrwala patologie?, wyniesiona jest do roli wehikułu poste?pu. Za naiwna? z pozoru wiara? w cudownos?c? antykoncepcji stoi zwykle cynizm producento?w i innych grup interesu, przede wszystkim jednak okres?lona, zredukowana koncepcja człowieka. Jes?li ceni sie? go wysoko, podejmuje sie? trud wychowania go w kaz?dej dziedzinie z?ycia; jes?li uwaz?a sie? go za beznadziejny przykład nieuniknionej brutalnos?ci z?ycia, wo?wczas masowo aplikuje sie? mu antykoncepcje?.
Drugim kre?giem antykoncepcyjnych roszczen? i wymuszen? wobec stanowiska Kos?cioła był obszar wysoko rozwinie?tej, konsumpcyjnej kultury Zachodu. Wspo?lne z kre?giem pierwszym było jego przes?wiadczenie o szkodliwos?ci obserwowanej skali przyrostu ludnos?ci s?wiata. Rozwo?j demograficzny ludzkos?ci bezdyskusyjnie uznano za groz?ny dla dobrobytu, bogactwa i konsumpcji, dlatego domagano sie? jego zahamowania. Na Zachodzie jednak detonatorem wysta?pien? stała sie? rewolucja obyczajowa lat 60., bunt sytej młodziez?y przeciw tradycji i strukturom, niezdrowa fascynacja erotyzmem i eksplozja laickiego, wyemancypowanego z rygoro?w społeczen?stwa. Choc? wie?c ideologiczna? poz?ywka? dla ruchu negacji był komunizm, w jego maksymalnie brutalnym, pozaeuropejskim wydaniu, to zarazem dla Zachodu typowy był bardziej indywidualistyczny niz? w Trzecim S?wiecie charakter z?a?dan?. Ogo?lnie zgody na antykoncepcje? dopominano sie? w imie? wie?kszej wolnos?ci, nieskre?powania, autonomii z?ycia osobistego, samodzielnos?ci decyzji, praw kobiet itd. Nieustannie podnoszono potrzebe? wyzwolenia ludzkiej seksualnos?ci z otaczaja?cej ja? jakoby aury winy, niestosownos?ci, wyste?pku. Sta?d tez? w postulatach pod adresem papiez?a koncentrowano sie? prawie wyła?cznie na prawach z?ycia małz?en?skiego, spychano całe jego bogactwo do poziomu doznan? seksualnych. Paweł VI bronił sie? przed tym, zastrzegaja?c, z?e chce mo?wic? o pie?knie miłos?ci, a nie namie?tnos?ci i pope?dzie, do niej zas? nalez?y ro?wniez? czystos?c? oblubien?czych relacji i otwartos?c? na z?ycie. Odarty z pełni miłos?ci seks jest nie ekspresja? wolnos?ci, ale zwycie?stwem egoizmu i furtka? dla deprawacji z?ycia. Papiez? słusznie utrzymywał, z?e ludzka i małz?en?ska płodnos?c?, obecny w akcie małz?en?skim potencjał zaistnienia nowego z?ycia, kto?ry nalez?y w sposo?b naturalny uszanowac?, chroni jednoczes?nie godnos?c? i wysoka? range? społeczna? kobiety. Obawiał sie?, z?e antykoncepcyjna mentalnos?c? pozbawi ja? znaczenia i zdegraduje do roli przedmiotu uz?ycia.
Brzemie? pasterskiej decyzji
W okresie przygotowywania encykliki Paweł VI czuł sie? wielokrotnie bezradny, przygnieciony skala? problemu i waga? koniecznej decyzji. ,,Prosze? (...) rozwaz?yc? sprawe? kontroli urodzen? – mo?wił w wywiadzie dla ,,Corriere della Sera” - S?wiat chce wiedziec?, co my o tym mys?limy, a my musimy udzielic? odpowiedzi. Ale jakiej? (...) Mo?wic? – to cały problem (...). Prowadzi sie? na ten temat wielkie badania. Lecz po?z?niej my musimy decydowac?. W chwili podejmowania decyzji jestes?my zupełnie sami (...). Musimy cos? powiedziec?, ale co? Potrzebne jest, aby Bo?g nas os?wiecił”. Brzemie? odpowiedzialnos?ci cia?z?yło mu tym dotkliwiej, z?e presja w kierunku rozluz?nienia dotychczasowej dyscypliny moralnej pochodziła ro?wniez? z wne?trza Kos?cioła. Nie chodzi przy tym o szeregowych duchownych, ale teologo?w, eksperto?w i wysokich ranga? hierarcho?w. Na przykład melchicki patriarcha Antiochii Maximos IV Saigh, jeszcze w trakcie soboru wypominał ostro przestarzałos?c? dotychczasowych rozwia?zan?, ofensywnie na rzecz zmian wypowiadał sie? jeden z lidero?w nurtu reformy kard. Leo Suenens. Nawet specjalna komisja eksperto?w, powołana za Jana XXIII i odnowiona przez Pawła VI, była głe?boko podzielona. Znacza?ca wie?kszos?c?, reprezentowana przez kard. Juliusa Doepfnera z Monachium, doradzała rewizje? nauczania i dopuszczalnos?c? nowych metod regulacji pocze?c?. Mniejszos?c?, w kto?rej imieniu wyste?pował kard. Alfredo Ottaviani, dawny prefekt S?wie?tego Oficjum, była temu przeciwna, a nawet oburzona. Paweł VI na spotkaniu z wiernymi, 31 lipca 1968 roku skarz?ył sie? słuchaczom: ,,Ilez? to razy odnosilis?my wraz?enie, z?e miaz?dz?a? nas stosy dokumento?w”. Decyzja Ojca S?wie?tego ogromnie duz?o go kosztowała i z cała? pewnos?cia? poprzedzona została wszechstronna? analiza? zagadnienia. Papiez? musiał sie? spodziewac?, z?e tym razem wie?kszos?c? be?dzie miał przeciw sobie. A jednak w tym momencie doszła do głosu wielokrotnie dostrzegana w nim cecha: odwaga, nieustraszonos?c?: ,,Ile razy drz?elis?my przed dylematem łatwej uste?pliwos?ci wobec pra?du opinii lub wydania sa?du z?le znoszonego przez dzisiejsze społeczen?stwo” - zwierzał sie? 31 lipca w Castel Gandolfo. Papiez? przełamał le?k. Gło?wne rozstrzygnie?cie niecierpliwie wygla?danej Encykliki Humanae vitae brzmiało: ,,Odrzucic? nalez?y wszelkie działanie, kto?re w przewidywaniu zbliz?enia małz?en?skiego lub podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutko?w - miałoby za cel uniemoz?liwienie pocze?cia lub prowadziłoby do tego” (HV, 14).
Na Ojca S?wie?tego spadły spodziewane gromy. Grupa ponad tysia?ca naukowco?w, w tym wielu noblisto?w, oskarz?yła Pawła VI, z?e swa? ,,zwodnicza? i niemoralna? encyklika? usankcjonował s?mierc? niezliczonych ludzi”. Na zjez?dzie katoliko?w niemieckich w Essen z?a?dano usta?pienia papiez?a. W katedrze w Westminsterze modlono sie? o wycofanie encykliki, w Parmie młodziez? z jej powodu okupowała kos?cio?ł. Wrzenie przebiegło przez cała? Europe?, a takz?e Stany Zjednoczone i cze?s?ciowo Ameryke? Łacin?ska?. Paweł VI nie przestraszył sie? rewolty. Swoim przeciwnikom zarzucił wyhodowanie egoistycznej wizji z?ycia i brak ufnos?ci obietnicom Chrystusa. Kontestuja?cych pytał, czy maja? jeszcze w sobie ducha katolickiego, czy kochaja? jeszcze Kos?cio?ł? W jednym z najsurowszych swoich wysta?pien? 18 wrzes?nia 1968 roku ganił nieposłusznych katoliko?w, oceniaja?c, z?e ulegli duchowi obcemu Ewangelii. Papiez? zaro?wno wczes?niej, jak i po?z?niej rzadko kiedy odzywał sie? w ten sposo?b. Ta nietypowa dla niego, gniewna reakcja s?wiadczyła, jak dalece osobis?cie zaangaz?ował sie? w sprawe?, dla kto?rej okazywano teraz tak mało zrozumienia.
Konkluzja
Dlaczego Paweł VI tak, a nie inaczej rozstrzygna?ł problem? Nie tylko dlatego, z?e nie bał sie? miec? własnego zdania, ro?z?nego od zapatrywan? s?wiata. Jeszcze waz?niejsza była jego wola wiernos?ci nauce Chrystusa i Kos?cioła. Juz? w czasie soboru powtarzał i prosił, by zrozumiec?, z?e papiez? nie tylko chce wiedziec?, jak mys?la? inni, ale zachowac? tez? czyste sumienie. Papiez? – podkres?lał Paweł VI - nie moz?e, w zgodzie z sumieniem i przekazanym mu dziedzictwem wiary, pochwalac? tego, co niewłas?ciwe. Gdyby uległ presji, gdyby poszedł za głosem pewnej juz? swego triumfu, s?wiatowej i nawet wewna?trzkos?cielnej, wpływowej opinii, spełniłby w istocie postulaty obyczajowej rewolucji tamtych lat – i to dopiero stałoby sie? skaza? pontyfikatu i kłopotliwym spadkiem dla po?z?niejszych pokolen?. Odmawiaja?c zgody na naduz?ycia Paweł VI – doraz?nie przegrany w oczach wielu, traca?cy w bolesny dla siebie sposo?b sympatie? i poparcie wiernych, w rzeczywistos?ci okazał sie? zwycie?zca?.
ks. Piotr Jaroszkiewicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!