TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 25 Lipca 2025, 16:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wystarczy chcieć, czyli o Harrym Potterze polskiej sceny politycznej

Wystarczy chcieć, czyli o Harrym Potterze polskiej sceny politycznej

Lato nam się moi drodzy coraz bardziej rozpycha, a wraz z nim rozpoczyna się tzw. sezon ogórkowy w mediach, czyli za bardzo nie wiadomo o czym informować, więc trzeba się chwytać przysłowiowych ogórków. Nie inaczej będzie u nas i dzisiaj chciałbym napisać o pewnej sprawie, o której ja po raz pierwszy usłyszałem u panów Stanowskiego i Mazurka, znanych prześmiewców. Rzecz wydała mi się tak absurdalna, że początkowo myślałem, że panowie sobie najnormalniej w świecie „jaja robią”. Ale okazało się, że bynajmniej. Rzecz dotyczy tej stajni Augiasza jaką w naszej Ojczyźnie są sądy. I sami wiecie jacy spece i szeryfowie zabierali się do jej posprzątania i rezultaty również są widoczne gołym okiem, niestety. Nawet człowiek, który na co dzień nie ma do czynienia z sądownictwem ma o tym jakieś pojęcie, więc z naprawdę głębokim współczuciem myślę o tych nieborakach, którzy jednak muszą się o tym przekonywać na własnej skórze. 

Ale, cóż za ulga, ministerstwem sprawiedliwości zaczął zawiadować człowiek o wspaniałej przeszłości, pan Adam Bodnar i wszyscy wreszcie mogli pomyśleć z nadzieją o przyszłości polskiej Temidy. Ja to naprawdę jestem szczerze zdumiony, dlaczego pan Bodnar natychmiast po wyborze, czy też nominacji nie został uhonorowany jakimś Noblem, albo innym podobnej klasy wyróżnieniem. Wiecie, mam na myśli coś w podobie do pana Baraka Obamy, który tuż po wyborze na 44 prezydenta USA został uhonorowany pokojowym Noblem, zanim zdążył cokolwiek zrobić. Ot tak! Bo są na świecie takie jednostki, które zanim coś zrobią już wywierają skutek i trzeba je docenić natychmiast! Fakt, że potem Barak tak o ten pokój dbał, że sprowokował olbrzymi bajzel w Afryce Północnej i falę nadciągających z niej uchodźców, a resetując stosunki z Rosją walnie się przyczynił do obecnej buty Putina i obecności butów rosyjskich żołnierzy na ukraińskiej ziemi. Ale nie czepiajmy się, na pewno chciał dobrze... No i ja uważam, że pan Bodnar też mógł się takiego uprzedzającego wyróżnienia spodziewać. Zwłaszcza, że jego późniejsze czyny (na przykład przejęcie TVP bez przelewu choćby kropli krwi, a jedynie łamiąc kilka przepisów prawa -  to wcale nie było takie łatwe) w pełni to uzasadniają. 

Ale idźmy do rzeczy, a mianowicie do wspaniałej inicjatywy pana Bodnara, która sprawi, że nasze sądy wreszcie się odrodzą, że się zazielenią nadzieją na lepsze jutro i sprawiedliwość dla wszystkich, niczym wspomniane ogórki. Nie! Nie ogórki! Niczym paprotki! Proszę bardzo, żeby nie było, że zmyślam (tak jak ja podejrzewałem Stanowskiego i Mazurka) cytuję wam treść pisma wystosowanego z ministerstwa sprawiedliwości do prezesów Sądów Okręgowych: 

„Szanowni Państwo, zachęcamy do włączenia się do akcji informacyjno – promocyjnej Ministerstwa Sprawiedliwości poświęconej roli ławników w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, którą 24 czerwca 2024 roku o godz. 13.00 zainauguruje w Sądzie Okręgowym Warszawa – Praga w Warszawie Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Adam Bodnar. Ideą akcji jest zmiana zwyczajowego nazywania ławników „paprotkami”. Funkcja ławnika jest bowiem niezwykle ważną z perspektywy sprawnego działania wymiaru sprawiedliwości. Dlatego chcielibyśmy przypomnieć kompetencje i odpowiedzialność, jakie są związane z jej pełnieniem. W ramach akcji dostarczymy do Państwa rośliny - paprotki, które z sądów będzie można wynieść do domów. W ten sposób „odczarujemy” stygmatyzujące przezwisko i razem „wyniesiemy paprotki z sądów”. Do piątku, 21 czerwca 2024 roku do godziny 15:00 dostarczymy do sekretariatów sądów przesyłki zawierające 20 sztuk paprotek oraz 20 sztuk zadrukowanych tabliczek do wsadzenia w ziemię”.

Tutaj kończę cytat, bo dalsza część pisma dotyczy technikaliów tej znakomitej inicjatywy i kończy się prośbą o „uwiecznienie przebiegu akcji i przesłanie kilku wybranych zdjęć na adres mailowy”. I teraz nie wiem doprawdy jak to skomentować. Albo się chłopaki naoglądali Harrego Pottera i myślą, że problemy sądownicze można tak po prostu odczarować. To jest pierwsza opcja. Druga: jakiś znajomy hodowca paprotek ma tego trochę na stanie i trzeba to szybko wypchnąć, więc dlaczego mu nie pomóc i zapewnić szybkiego zbytu? W końcu pomaganie to szlachetna rzecz, tak czy nie? Trzecia opcja to ta, że jednak może Pan Bóg ich pokarał w potocznym rozumieniu tego karania: wiecie co Pan Bóg zabiera jak kogoś chce ukarać?

Ale pójdźmy może w hipotetyczną sytuację (w końcu sezon ogórkowy, co nam szkodzi) i załóżmy, że to naprawdę zadziała! Ludzie pobiorą sobie te paprotki z sądów i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Harrego Bodnara, znaczy się przepraszam, Harrego Pottera oczywiście, nagle wszyscy pracownicy sądów, nie tylko ławnicy, nabiorą szacunku u ludzi i staną się wspaniałymi bezstronnymi i niezwykle efektywnymi promotorami prawa i sprawiedliwości, ale tych prawdziwych! Nie tych z nazwy partyjnej! I nasze sądy staną się wzorem nie tylko dla całej Europy, która w pokutnym worze z głową posypaną popiołem i na klęczkach przyjdzie tutaj prosić o wybaczenie, że kiedykolwiek zarzucała naszej Ojczyźnie brak praworządności, ale dla całego świata! Oczywiście Polska stanie się też potentatem produkcji i eksportu paprotek na cały świat, bo kto by nie chciał mieć takich wzorowych sądów?

Pomyślcie też, że ten prekursorski eksperyment można potem powtarzać na innych polach. Z tego co wiem, to słowo „dzban” używane jest dzisiaj potocznie na określenie głupka lub kogoś, kto zrobił coś głupiego. A za takich osobników wielu obywateli uważa na przykład parlamentarzystów przeciwnej opcji politycznej (niektórych całkiem słusznie, bo aż się proszą). Problem? Ależ skąd. Pan Harry Bodnar, przepraszam, pan Adam Bodnar, zarządza akcję wnoszenia dzbanów do parlamentu. Potem ludzie sobie tam pójdą na dni otwarte, zabierają sobie piękne dzbany (producent dziękuje, koperty do odebrania w wiadomym miejscu) do domu, a w Sejmie spokojnie można wyłączyć kamery i prowadzącego show znanego płaczącego wielbiciela Konstytucji też odesłać do domu, bo teraz tam się zacznie normalna praca dla dobra Rzeczpospolitej. Policjantów nazywają psami? Sami wiecie jak to rozwiązać, prawda?

Zobaczcie jaka wspaniała perspektywa przed naszym krajem i ile problemów da się rozwiązać natychmiast! Trzeba tylko chcieć. I naprawdę prosimy o przesyłanie wybranych zdjęć z tych wiekopomnych transformacji. Bo to są prawdziwe newsy, na które świat czeka. I co? Czy ktoś się jeszcze śmieje z mojego przekonania, że panu Bodnarowi należy się przynajmniej jeden Nobel? ■

Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!