TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Lipca 2025, 15:18
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wyjście awaryjne?

Wyjście awaryjne?

Tabletka „dzień po”, ma tyleż zwolenników co i przeciwników. Czy bezwarunkowa dostępność tego rodzaju farmaceutyku nie jest przejawem braku odpowiedzialności? Na to i inne pytania odpowiada ks. Piotr Kieniewicz, członek Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych.

Od lipca 2017 roku tabletka ta jest dostępna
tylko na receptę, jednak
w ostatnim czasie Sejm podjął decyzję, by była ona dostępna bez recepty, i co gorsze dla bardzo młodych dziewczyn.
Ks. Piotr Kieniewicz: Poparcie dla antykoncepcji hormonalnej narasta od momentu jej wprowadzenia (w USA ok 1960 roku; w Polsce ok 1968 roku), tym bardziej, że jest ona propagowana zarówno przez większość ginekologów, jak i media ukazujące styl życia nastawionego na konsumpcję, z niewielką liczbą dzieci, presją na sukces ekonomiczny, wygodę i brak odpowiedzialności za konsekwencje podejmowanej aktywności seksualnej. Nie może dziwić, że środki tzw. antykoncepcji doraźnej (awaryjnej) także cieszą się poparciem społecznym, tym bardziej, że docelowym targetem tych preparatów są młodzi i bardzo młodzi ludzie, żyjący w nieustabilizowanych relacjach i związkach.  

W wielu przypadkach, gdy osoba jest niepełnoletnia rodzice muszą podpisać zgodę na leczenie, czy operacje, a w tym przypadku nie ma problemu i młodej osobie daje się możliwość decydowania w tak ważnej kwestii. Jak to wytłumaczyć?
Zasadniczym powodem ograniczenia prawa niepełnoletniej młodzieży do decydowania o sobie jest brak wystarczającej dojrzałości osobowej i doświadczenia pozwalającego na wzięcie odpowiedzialności za podejmowane działanie. Dlatego udostępnienie niezwykle silnie działających farmaceutyków hormonalnych bez kontroli lekarza osobom nieletnim jest przejawem braku odpowiedzialności rządzących, tym większym, że producenci sami przyznają iż preparaty te nie zostały przebadane na większej liczbie osób nieletnich.

Trudno pominąć fakt, że już w tak młodym wieku dochodzi do współżycia. Jak w ten problem wpisuje się kwestia stosowania pigułki „dzień po”? 
Warto zwrócić uwagę, że producenci środków antykoncepcji doraźnej zaznaczają, że nie powinno się brać tych farmaceutyków więcej niż raz w cyklu. Problem w tym, że młodzi ludzie kierują się w swoim postępowaniu impulsem i spontanicznością, a co za tym idzie – można się spodziewać, że sięgną po „pigułkę dzień po” za każdym razem, gdy podejmą współżycie seksualne i będą się obawiać poczęcia dziecka.

Tabletka „dzień po” jest dopuszczona do obrotu jako lek, czyli jako preparat „służący leczeniu lub zapobieganiu chorobom występującym u ludzi”. Czym zatem jest „tabletka dzień po”?
Substancje stosowane w tzw. antykoncepcji doraźnej (awaryjnej) mają różne mechanizmy działania, choć ostatecznie wywołać mają ten sam skutek: nie dopuścić do ciąży. Powodują zatem opóźnienie owulacji (tyle że wyłącznie w sytuacji, gdy zostaną zastosowane odpowiednio wcześnie w stosunku do mającej nastąpić owulacji), zaburzają perystaltykę jajowodów i funkcjonowanie endometrium (błony wyścielającej macicę), w którym miałoby się zagnieździć dziecko, gdyby doszło do poczęcia. Dobór substancji aktywnych i sposób dawkowania mają zapobiec ciąży. Tyle że ciąża nie jest chorobą. Nazywanie tych preparatów mianem „leków” jest nadużyciem.

Skoro jest ona traktowana jako antykoncepcja awaryjna, a powszechnie wiadomo, że  przyjmowanie środków hormonalnych nie jest obojętne dla organizmu kobiety. Jak zatem można proponować/ udostępnić młodym dziewczynom (prawie dzieciom) przyjmowanie tabletek »po«, u których cykl miesiączkowy nie jest jeszcze w pełni wykształcony. Jakie może to mieć skutki dla ich zdrowia?
To bardzo trudne pytanie, ponieważ – jak już wspomniałem – nie przeprowadzono szerokich badań pod kątem skutków ubocznych tych preparatów i ich wpływu na zdrowie kobiet poniżej 18 roku życia. Powodem są obostrzenia w przeprowadzaniu badań klinicznych na dzieciach i osobach małoletnich. Posiadamy jednak informacje odnoszące się do skutków podawania różnych preparatów hormonalnych u młodych kobiet po 18 roku życia i wiemy, że nie są one obojętne dla zdrowia. Niektóre z nich powodują wzrost zagrożenia wystąpieniem chorób nowotworowych, inne zaburzają gospodarkę hormonalną organizmu, niekiedy w sposób trwały. Do tego dochodzą skutki krótkotrwałe, jak zaburzenia nastroju, układu pokarmowego i inne. Ludzki organizm jest bardzo wrażliwy pod tym względem i musimy mieć świadomość, że hormony są wyjątkowo silnie działającymi substancjami. Braku informacji, że dany preparat jest z całą pewnością niebezpieczny dla młodych ludzi nie można interpretować jako zapewnienie, że jest on w pełni bezpieczny. Tym bardziej świadomość, że jakaś substancja silnie wpływa na organizm powinna nas powstrzymywać przed stosowaniem jej u dzieci i młodzieży poza sytuacją najwyższej konieczności.

Nie tylko Kościół, ale i nauki biologiczne, a zwłaszcza genetyka i embriologia, potwierdzają, że początek życia ma miejsce w procesie zapłodnienia, a środki o których mówimy, prowadzą do jego zniszczenia. A zatem są one w tej samej mierze niemoralne, gdyż świadomie prowadzą do zniszczenia embrionu. Ponadto, czy takie alternatywy nie dają zielonego światła, by traktować ciążę jako problem, z którym trzeba walczyć wszelakimi środkami?
Odwróciłbym kolejność argumentów. Nauki biologiczne niezbicie dowodzą, że początkiem ludzkiego życia jest poczęcie, to znaczy połączenie męskiej i żeńskiej komórki rozrodczej. Stanowisko Kościoła – w sensie interpretacji teologicznej – jest w tej kwestii zgodne z nauką, ale teologia kieruje nas bardziej  ku zbawieniu, niż sprawom tego świata, choć nimi również się zajmuje. Sprawa ochrony życia nienarodzonych dzieci jest najpierw kwestią ludzką, a nie religijną. Dzieci zabijać nie wolno, bo ludzi zabijać nie wolno – to nie jest kwestia religii tylko, ale człowieczeństwa w ogóle. Preparaty antykoncepcji doraźnej mają w swój mechanizm działania także wpływ na funkcjonowanie endometrium, które jest kluczowe dla przetrwania dziecka w jego najwcześniejszej fazie życia. Zastosowanie tych preparatów jest dla tych dzieci śmiercionośne. Nie można mówić, że są to środki antykoncepcyjne, ponieważ nie dopuszczą do zaistnienia ciąży. Pomiędzy poczęciem dziecka a zaistnieniem ciąży mija zawsze kilka dni. Jeśli dojdzie do poczęcia, ale nie pozwolimy – za sprawą tych preparatów – dziecku żyć, to je zabijamy.

Czy w konsekwencji takiego postępowania szacunek dla życia człowieka nie zostaje zepchnięty na margines. I nie mówię tu tylko o życiu poczętym, nienarodzonym, ale także o szacunku między kobietą i mężczyzną. O podejmowaniu odpowiedzialnych zachowań, również w aspekcie seksualności?
Antykoncepcja w ogóle, a ta doraźna w szczególności, mówi o szacunku dla życia – ale wyłącznie osób już urodzonych. Życie dziecka postrzegane jest jako wartość wyłącznie wtedy, gdy jest ono chciane, a nadto jest zdrowe i prawidłowo się rozwija. Dzieci „nie w porę” i dzieci chore są postrzegane jako zagrożenie, któremu należy się przeciwstawić – zapobiegając poczęciu, a jeśli mimo wszystko do niego dojdzie – nie dopuszczając do urodzenia. Dlatego cywilizacja antykoncepcyjna jest też cywilizacją aborcyjną, cywilizacją śmierci.

Dziękuję za rozmowę.
Arleta Wencwel-Plata

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!