TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 09 Września 2025, 08:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wszystko jest polityką, ale nie każdy krzyk jest wart usłyszenia

Wszystko jest polityką, ale nie każdy krzyk jest wart usłyszenia

Tak, dzisiaj po raz kolejny słoma wyjdzie z moich butów i objawi się również moja szowinistyczna, żeby nie powiedzieć faszystowska natura i niczym Rejtan rzucę się na ziemię, aby stanąć na przeszkodzie nowego wspaniałego świata.

Pewnie nieskutecznie, ale przynajmniej będzie jasne, jak to widzę. I jeszcze od razu uprzedzę, że chcąc nie chcąc, zahaczymy o politykę, no ale zbliżają się wybory i nasze siły polityczne uczynią wszystko, aby nie uchowało się nic niepolitycznego. Wszystko stanie się za chwilę ideologiczne i będące konsekwencją popierania tej, czy innej partii. 

Pomyślcie zresztą sami. Tytuł w jednym z tzw. mediów opiniotwórczych: „Beatyfikacja rodziny Ulmów i ich dziecka nienarodzonego. Prezent Kościoła dla PiS w środku kampanii?” Jakiej odpowiedzi udzielił autor na zadane w tytule pytanie nie powiem, bo nie wiem (niestety nie zdecydowałem się na finansowe wsparcie medium, aby móc przeczytać cały tekst), ale na pewno wielu innych użytkowników również zatrzyma się na tytule i pewnie nawet zapomni, że tam w ogóle był znak zapytania. Natomiast z drugiej strony mamy film pani Agnieszki Holland „Zielona granica”. Nie widziałem, może kiedyś z obowiązku będę musiał obejrzeć, ale na razie na podstawie trajlera można wywnioskować, że film jest polityczną agitką przeciw obecnej władzy, a agitka jest oparta na wydarzeniach związanych z obroną polskiej granicy przed falą imigrantów, którą z Białorusi usiłowano wepchnąć do Polski. Jak wiadomo granicę obroniono, no ale pani Holland ma swoją wersję tej historii i takie mam przeczucie, że Polska ładnie w tym filmie pokazana nie jest, a już na pewno nie prawdziwie. Polska instytucjonalna, bo co innego działacze i aktywiści. Tak obstawiam. Zobaczymy. Na razie tylko wspomnę, że kiedy kilka miesięcy temu pojawiły się głosy, że strasznie pani Agnieszce spieszno z tym filmem, jakby go chciała ukończyć przed wyborami, to udzieliła takiej odpowiedzi: „Pracujemy normalnie, w tempie prac nie ma nic nadzwyczajnego. Nie sądzę, żebym zdążyła przed wyborami, to nie jest naszym celem. Prawicowe media piszą różne niestworzone rzeczy, nie wiem, skąd mają swoje informacje, bo nikt się z nami nie kontaktował”. No i proszę jednak się udało przed wyborami i to jeszcze ze specjalną nagrodą w Wenecji! Czyli jednak coś było na rzeczy w tych prawackich „niestworzonych rzeczach” no ale wiadomo, że nawet zepsuty zegar dwa razy na dzień wskazuje prawidłową godzinę, więc coś tam się im przez pomyłkę zgodziło. Ale tym, co mnie szczególnie uderzyło w tej historyjce, jest odpowiedź pani Agnieszki na pytanie, już po premierze, dlaczego ten film wyszedł w samym środku kampanii i przed wyborami. Otóż pani Holland oświadczyła, że musiała puścić to przed wyborami, bo po wyborach PiS by do tego nie dopuścił! Przyznam się, że krew mi się zmroziła w żyłach, bo ja głupek cały czas byłem przekonany, że PiS to już teraz rządzi i to już ładnych kilka lat, a tymczasem pani Agnieszka tak mnie zastrzeliła! Tak więc moi drodzy, gdyby nasz niegdyś ulubiony Edward Stachura dzisiaj wydawał tomik poezji, to nie miałby on tytułu  „Wszystko jest poezją”, ale „Wszystko jest polityką”. Nie da się od tego uciec, więc i ja nie uciekam.

Przepraszam moi drodzy, za tę przydługą dygresję, bo wcale nie o tym chciałem pisać, ale o postępie, który wali drzwiami i oknami i coraz bardziej chce się wlewać również do naszego parlamentu. Zaczniemy od pani Jany Szostak, polsko – białoruskiej aktywistki, która chciała kandydować z list KO. Pamiętacie tę panią? No ja doskonale pamiętam, bo nawet tu o niej pisałem. Zasłynęła ona tym, że kilka lat temu w różnych miejscach przez minutę, przepraszam za wyrażenie, „darła japę” w proteście. Była to akcja „minuta krzyku dla Białorusi”. W 2022 roku tygodnik „Polityka” uznał ten krzyk za jedno z dziesięciu najważniejszych dzieł sztuki ostatniego trzydziestolecia. Poważnie mówię! W sumie to czasami lepiej, że ktoś pokrzyczy, może nawet dostanie nagrodę i pójdzie dalej, bo gorzej jest jak zacznie gadać. Myślałem, że pani Jana powróciła na Białoruś, ale okazuje się, że nie. Jest i nadal aktywnie działa i chce działać w sejmie. Dlaczego? Tak sama to określiła: „Chciałam kandydować, ponieważ jestem przekonana, że jeśli podczas najbliższych wyborów nie uda się czegoś zmienić, to z każdą kolejną kadencją będzie coraz trudniej. Teraz albo nigdy! Przez to, co się dzieje w Polsce, sama myślałam o wyjeździe z kraju, dlatego dla mnie to jest ostatni moment i próba walki o wolną Polskę” Znowu ciary mnie przeszły, bo jednak wydawało mi się, że żyję w wolnym państwie, ale znowu: co ja tam wiem... Pani Jana miała więc walczyć o wolną Polskę z ramienia KO, no ale wygadała się w jednym z wywiadów, że ona uważa, że kobieta powinna mieć prawo do aborcji przez cały czas trwania ciąży! No i tu ja zrozumiałem o jaką wolność pani Janie chodzi, ale tego było za wiele nawet dla Koalicji Obywatelskiej, która pozbyła się jej z list wyborczych. No ale od czego mamy w Polsce lewicę kotku... Lewica z otwartymi ramionami przyjęła panią Janę. No i chyba ostatecznie stamtąd będzie nam próbowała Polskę wyzwolić. A ja mam takie pytanie: czy pani Jana widziała film „Niemy krzyk”? E, pewnie nie, przecież ona jest specjalistką od krzyku, który słychać. Kończąc wątek dodam, że pani Jana sama o sobie mówi, że jest „nowaczką z Białorusi”. Propaguje ona używanie słów „nowak, nowaczka” zamiast „uchodźca” czy „imigrant”, które są jej zdaniem stygmatyzujące.

I tak moi drodzy na zakończenie od nowaczki - krzykaczki przejdziemy do, uwaga, aktywiszcza! Bo co prawda nowaczka z list KO nie wystartuje, ale aktywiszcze owszem. Powiem wam, że mój korektor w komputerze wariuje, ale nie on jeden. W każdym razie ta pani nazywa się San Kocoń i tak powiedziała podczas konferencji prasowej: „reprezentuję Ostrą Zieleń, jestem aktywiszczem LGBT i aktywiszczem ekologicznym”. Na swoim profilu San Kocoń nazywa się także „rzeczniczem prasowym” Ostrej Zieleni i „człończem” ugrupowania Zieloni. Na stronie partii Zieloni figuruje jako „Osoba Sekretarna Koła”. W sumie nie mam tutaj żadnego komentarza. Ale jak wszystko dobrze pójdzie, to możemy mieć niezły kabaret w naszym parlamencie. Zawsze byliśmy najweselszym barakiem.

Pleban ze wsi

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!