Wspomnienia o księdzu
W numerze 2 „Opiekuna” w cyklu „Cuda z historią w tle” zamieszczono informację o Rudolfie Hoessie. Pragnę poinformować o tym, jak w przeddzień śmierci zachował się inny prominentny zbrodniarz hitlerowski – namiestnik Kraju Warty Arthur Greiser (1897 – 1946). Od września 1939 r. odpowiadał za całą zbrodniczą politykę okupanta będąc zarazem inicjatorem wielu akcji. Zdecydowany wróg narodu polskiego oraz polskiego Kościoła katolickiego. Aprobował cztery masowe akcje eksterminacyjne wymierzone w duchownych tego Kościoła.
Ujęty po wojnie na terenie Niemiec został przekazany polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Najwyższy Trybunał Narodowy skazał go na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano 21 lipca 1946 roku publicznie na stoku poznańskiej Cytadeli.
Do tego czasu osadzony był w celi poznańskiego więzienia przy ulicy Młyńskiej. Jako protestantowi przysługiwało mu prawo do ostatniego spotkania (tzw. rozmowy duszpasterskiej) z pastorem. Z tego prawa zrezygnował i poprosił o kontakt z kapłanem katolickim, kapelanem tego więzienia. Był nim ks. Hieronim Lewandowski (1909 – 1935 – 1998). Posługę religijną w więzieniu poznańskim sprawował w latach 1938-1939 i 1945-1952. W okresie okupacji był ścigany listem gończym gestapo, ukrywał się, ostrzegany był także przez niemieckich katolików.
W okresie pełnienia posługi w więzieniu ks. Lewandowski przygotował na śmierć ponad 60 skazanych (ostatniego w 1963 roku), był świadkiem prawie trzydziestu egzekucji do samego końca: straconych przez powieszenie) kryminalnych, zbrodniarzy wojennych), rozstrzelanych (kryminalnych – wojskowych) i zastrzelonych tzw. metodą katyńską (politycznych).
We wspomnieniach pisze: ,,Skazany zwykle wiedział, że wyrok wkrótce będzie wykonany. Każdy z nich przeżywał swój bolesny Ogrójec. Najczęściej po spowiedzi, Komunii św., rozmowie i modlitwie przychodziło uspokojenie.” Indagowany na temat kontaktu z Greiserem ksiądz Lewandowski stwierdził, że jego wypowiedzi rzeczywiście miały charakter osobisty, rozliczeniowy z życiem. Był pogodzony z losem, spokojny. W dniu następnym kapelan będąc zarazem proboszczem parafii św. Wojciecha stał ze stułą w swoim różanym ogrodzie i obserwował egzekucję. Jak zwykle mówił: ,,W takich sytuacjach, także i wówczas uczyniłem znak krzyża i modliłem się.”
Krystian Bedyński
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!