TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Sierpnia 2025, 13:01
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wokół Porozumienia z 1950 roku (4)

Wokół Porozumienia z 1950 roku (4)

Prymas Stefan Wyszyński kompletnie zaskoczył komunistów, którzy nie spodziewali się, że nie będzie targował się z nimi o majątki. „Majątki nie są nam potrzebne. Dzięki temu możemy się skupić na działalności duszpasterskiej” - mówił.

Okazało się jak bardzo marksistowscy funkcjonariusze nie docenili Prymasa, któremu w ogóle nie zależało na materialnym zabezpieczeniu Kościoła ze strony rządu. Prymas ,,rozmyślnie i nieodwołalnie”, jak pisze Zabłocki, zrezygnował z Funduszu Kościelnego i tym samym pozbawił stronę komunistyczną narzędzia manipulacji i szantażu. A uczynił tak, ponieważ zawsze uważał nadmiar dóbr materialnych, a posiadłości ziemskie w szczególności, za kulę u nogi Kościoła, zbędny balast, który odwodzi uwagę duchowieństwa od rzeczy istotniejszych, od troski o zbawienie własne i powierzonych im wiernych.

Dlaczego Prymas zwyciężył?
W latach 70. Kardynał mówił warszawskim studentom, iż to bardzo dobrze, że władza zabrała ludziom Kościoła majątki: ,,Majątki nie są nam potrzebne. Dzięki temu możemy się skupić na działalności duszpasterskiej”. Prymas w tym okresie wielokrotnie podkreślał zalety finansowania potrzeb kapłanów z ofiarności wiernych i przewidywał, że taki system funkcjonowania wspólnoty katolickiej utrzyma się jeszcze przez dziesięciolecia, dopóki wiara i przywiązanie do Kościoła pozostaną wśród Polaków żywe.
W 1972 roku tłumaczył swe stanowisko działaczom warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej: ,,Odebranie Kościołowi dóbr martwej ręki wyrządziło mu przysługę, oczyściło go bowiem z bagażu zaszłości historycznych i anachronicznych przywilejów, które go ustawiały na pozycjach klasy posiadaczy i skrzywiały świadectwo, jakie miał dawać. Może się teraz bardziej skupić na tym, co jest jego właściwą misją”.

Austriaccy generałowie i Napoleon
Tak więc Prymas kompletnie zaskoczył komunistów, którzy nie spodziewali się, że nie będzie targował się z nimi o majątki. Janusz Zabłocki w związku z tym pisał: ,,Swój sukces nad komunistami przy podpisywaniu «Porozumienia» odniósł (…) nie dlatego, że był lepszym niż oni politykiem. Odniósł dlatego, że – wbrew ich oczekiwaniom – nie przyjął rozgrywki na płaszczyźnie politycznej, że w decydującym momencie – łamiąc wszelkie schematy – zachował się nie jak polityk, ale jak mąż Kościoła, kierujący się w swoich decyzjach innymi motywami i inną hierarchią wartości”. Czy należy zgodzić się z powyższą opinią? Moim zdaniem nie do końca. Polityka bowiem to nie przede wszystkim umiejętność sporu i wyciągania dla siebie w zamęcie epoki doraźnych korzyści. Polityka to zdolność dostrzegania i obrony rzeczy fundamentalnych. W polityce, i tej dotyczącej przyszłości państwa i tej również, której przedmiotem są sprawy Kościoła, istnieją dobra nie podlegające negocjacji, kwestie, które muszą być chronione przed jakże często niemoralnym, cynicznym kompromisem i krótkowzroczną, egoistyczną kalkulacją.
Wielkość Prymasa polegała na tym, że wiedział doskonale, gdzie znajdują się granice ugody i rozumiał, jak uprawiać działalność publiczną w sposób prawy i szlachetny, tak by nie utraciła ona swej godności i wzniosłego znaczenia. Zabłocki słusznie i błyskotliwie zauważył, że komunistyczni adwersarze Prymasa przypominali austriackich generałów, którzy klęskę w starciu z Napoleonem usprawiedliwiali jego nieznajomością reguł sztuki wojennej. Prymas wygrał, bo odrzucił, unieważnił reguły gry. Ale tak przecież nie zachowuje się ktoś, kto jest miernym wodzem czy przeciętnym politykiem. Przeciwnie, raczej ktoś, kto jak Napoleon jest mistrzem czy geniuszem w swoim fachu. Otóż Prymas nie przyjmując rozgrywki na zaproponowanym przez komunistów polu, z pewnością okazał się mistrzem polityki prawdziwej, godnej swego miana i wartej tego, by ją zawsze kontynuować. Ktoś, kto jak Prymas, kieruje się ,,innymi motywami” i ,,inną hierarchią wartości”, nie jest politykiem ,,mniej” niż większość przeciętnych działaczy, nie jest politykiem gorszym w stosunku do realizowanej przez komunistów oraz ich naśladowców niemoralnej normy. Przeciwnie jest politykiem ,,bardziej”, politykiem ,,lepszym”, politykiem we właściwym znaczeniu.
Specyfiką osoby i posługi Prymasa Tysiąclecia było to, że wzorzec owej doskonalszej polityki urzeczywistnił poprzez decyzje i poczynania godne wybitnego męża Kościoła. On nigdy nie zapomniał, co stanowi właściwe jego posłannictwo i stale przyznawał pierwszeństwo własnemu powołaniu pasterza. Ale to właśnie dzięki włączeniu pasterskich cnót w dziedzinę troski o dobro wspólne, na podobieństwo w tym względzie wielu jego bohaterskich i świętych poprzedników na urzędach biskupich w Kościele (od świętego Ambrożego, świętego Jana Chryzostoma, po świętego Tomasza Becketa, świętego Stanisława ze Szczepanowa i wielu innych) odnowił wartość publicznej działalności i przydał jej blasku.

Ks. Piotr Jaroszkiewicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!