TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 17 Lipca 2025, 13:13
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wojenny Plac św. Józefa

Wojenny Plac św. Józefa

Na zmianę nazwy Placu św. Józefa na jakąkolwiek inną nie odważyły się władze carskie, pruskie, ani komunistyczne. Jednak naziści nie okazali najmniejszych skrupułów w tej kwestii. Wkrótce po zajęciu Kalisza przemianowali go na Adolf Hitler Platz. 

Zrobili to oczywiście celowo. Po pierwsze, doskonale wiedzieli jak ważnym i świętym symbolem jest on dla Kalisza. Nazywając odtąd Plac św. Józefa, placem Adolfa Hitlera, zamanifestowali kaliszanom, że teraz to ich wódz rządzi tym miastem. Że on jest tu teraz panem ich życia i śmierci. I że nawet św. Józef tego nie zmieni. Taki miał być przekaz. Takie psychologiczne uderzenie. Naziści bardzo wyraźnie komunikowali: zabieramy wam waszego Józefa, bo NAWET TO możemy zrobić. Uderzyli z ogromnym impetem w nadzieję, w wiarę. Przemianowanie Placu św. Józefa na Adolf Hitler Platz było jedną z form łamania morale mieszkańców miasta i okolic. Zwłaszcza, że plac był również bardzo ważnym punktem na patriotycznej mapie miasta. Przecież to po jego obszarze chadzał obrońca Jasnej Góry, ojciec Augustyn Kordecki, to tutaj formowały się oddziały powstańców listopadowych. Tu odbudowano zrównane z ziemią przez Niemców w 1914 roku budowle, tu obalono pomnik upamiętniający spotkanie dwóch cesarzy - zaborców uciskających naród polski, to tutaj rozebrano sobór, który za carów wzniesiono, by przypominać Polakom o rosyjskiej dominacji. Tutaj pomagał ojcu w księgarni młodziutki Adam Asnyk, tędy chadzała Maria Konopnicka, autorka porywającej Roty. Tu pielgrzymował Stanisław Wojciechowski, drugi prezydent odrodzonej Polski i w dodatku kaliszanin. Naziści doskonale wiedzieli, że Plac św. Józefa to najczulszy punkt Kalisza. Wiedzieli i bezwzględnie tą wiedzę wykorzystali.


Nur für Deutsche
Na zmianie nazwy placu się nie skończyło. Nie trzeba było długo czekać na to, by okupanci zamknęli kościoły w mieście, adaptując je na magazyny, składy meblowe, czy tymczasowe zbiorowe lokale dla niemieckich przesiedleńców ze wschodu. Jeszcze w dniu wybuchu wojny kaliscy katolicy liczący ponad 40 tysięcy (na 85 tys. mieszkańców ogółem) mogli modlić się w ośmiu kościołach. Ale okupanci wkrótce zamknęli większość z nich, pozostawiając dla wiernych tylko dwa. Pierwszym z nich była, o dziwo, kolegiata ze słynącym łaskami obrazem Świętej Rodziny. Jednak świątynia ta była nur für Deutsche, zatem mogli modlić się w niej tylko niemieccy katolicy. Polakom udostępniono kościół pw. św. Gotarda przy ul. Częstochowskiej.

Wydaje się, że wybór tej świątyni, na tę otwartą dla Polaków, również nie był przypadkowy. Po pierwsze była wyraźnie oddalona od centrum, więc część wiernych musiała pokonać nawet kilka kilometrów, by się do niej dostać, a po drugie jej patronem był… niemiecki święty. Oczywiście, nie miał on nic wspólnego z nazizmem, rasizmem, ani wojną Hitlera, bo święty to święty i tak naprawdę jego narodowość to kwestia drugorzędna. Nie mniej w warunkach okupacji i terroru jego niemieckość (a właściwie to bawarskość) mogła być wykorzystana jako złośliwość wobec Polaków. Umiejscowienie kościoła św. Gotarda i jego niemieckie pochodzenie nie są jednak w tej historii największym problemem. Na niedzielne Msze Święte Polacy przybywali tak licznie, że nie mieścili się w świątyni, a naziści nie pozwalali na odprawianie Mszy przy otwartych drzwiach. Od czasu do czasu niemieccy żandarmi ustawiali się przed kościołem, czekając na wychodzących po nabożeństwie wiernych i urządzali swoiste łapanki. Wypatrywali w tłumie młodych, silnych, wyglądających zdrowo osób i zatrzymywali je w celu wysłania na roboty przymusowe w głąb Rzeszy. Niektórym młodym udawało ukryć się w świątyni i przeczekać obławę, inni wydostawali się czasami bocznymi drzwiami przez zakrystię. Co warte podkreślenia, powyższe represje nie odstraszyły miejscowych Polaków od przychodzenia na Msze św. Do końca wojny gromadzili się tłumnie u św. Gotarda. Do dziś zachowało się zdjęcie z czasów okupacji, na przedstawiające gęstą rzeszę wiernych na zaśnieżonej ul. Częstochowskiej wychodzących z niedzielnej Mszy Świętej. 

A skoro już o zdjęciach mowa…
W zbiorach Archiwum Państwowego w Kaliszu zachowały się zdjęcia przedstawiające manifestację z udziałem młodzieży i wojskowych, odbywającej się na Placu św. Józefa. Jest ciepły, słoneczny dzień. Niestety, nie wiemy, którego roku. Prócz dziewcząt z Jungmädelbund (Nazistowska organizacja dla dziewcząt w wieku od 10 do 14 lat) oraz ustawionych w dwuszeregu chłopców z Deutches Jungvolk (Nazistowska organizacja dla chłopców w wieku od 10 do 14 lat), widać na nim grupę żołnierzy, kilku esesmanów, paru żandarmów, grupę zwyczajnych obserwatorów i fotografa utrwalającego w kadrze tamto wydarzenie. Chłopcy z Jungvolk stoją blisko bocznej ściany kolegiaty. Esesmani tuż przed głównym wejściem do świątyni. Ze środkowego okna najwyższej kondygnacji dzisiejszego Domu Pielgrzyma zwisa niczym podłużny gobelin, flaga ze swastyką. Hitlerowskie podłużne flagi powiewają też na specjalnych masztach ustawionych wzdłuż świątyni muskając jej mury. Dwie dziewczynki stoją przed grupą żołnierzy. Jedna z nich ma długi warkocz. Być może wręczają im kwiaty? A może dziękują za przybycie na uroczystość? Żołnierze wyglądają dość beztrosko. Kolejne zdjęcia z tej serii zdradzają, że maszty z podłużnymi flagami nazistowskimi rozstawione były gęsto, nie tylko przy kolegiacie, ale także po przeciwległej stronie placu. Na chodniku stoją żołnierze i rodziny z dziećmi. Następna fotografia przedstawia dużą grupę chłopców z Hitlerjugend i znów dziewczęta z Jungmädelbund w białych bluzkach, ciemnych spódnicach. Chłopcy stoją mniej więcej tam, gdzie dziś pręży się pomnik Jana Pawła II. W kamienicy Sztarków za okupacji miał siedzibę niemiecki Landratsamt, czyli starostwo powiatowe. Fasada kamienicy także  udekorowana jest flagami ze swastyką i dodatkowo, w centralnym miejscu, wielkim emblematem niemieckiego orła.
W czasie II wojny światowej Adolf Hitler Platz był scenerią wielu różnych uroczystości państwowych i manifestacji. Niemcy niszczyli symbole świadczące o polskości miasta. Takim przykładem jest rozebranie pomnika ku czci poległych żołnierzy 29. Pułku Strzelców Kaniowskich, który został wzniesiony w 1936 roku.

Egzekucja
Z wojennego Placu św. Józefa zachowały się także inne, jeszcze bardziej wstrząsające zdjęcia. Zostały wykonane 18 października 1939 roku, w dniu, w którym Niemcy dokonali publicznej egzekucji ks. Romana Pawłowskiego, proboszcza podkaliskiego Chocza i kanonika honorowego kolegiaty Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Kaliszu. Ksiądz Pawłowski został rozstrzelany za rzekome przechowywanie na plebani broni i amunicji. W rzeczywistości była to zemsta Niemców za to, że przed wojną w sporze z niemieckimi osadnikami o jedną ze szkół zdecydowanie poparł żądania miejscowej ludności polskiej, przyczyniając się do utrzymania polskiego charakteru placówki. Na egzekucję spędzono kaliszan, by przekonali się jak kończą wrogowie Rzeszy i to zapamiętali. Warto też wiedzieć, że w czasie przesłuchań duchowny został dotkliwie pobity. Na pełnych grozy fotografiach z egzekucji widzimy ks. Pawłowskiego z jasną opaską na oczach, prowadzonego przez niemieckich żołnierzu na miejsce kaźni. W tle doskonale widać bryłę kolegiaty. Zupełnie jak gdyby towarzyszyła mu w tej ostatniej drodze. A może nawet, jakby obecny w niej św. Józef, patron dobrej śmierci, obserwował to wszystko czekając, by wziąć ks. Romana za rękę i z placu swego imienia wprowadzić go do domu Ojca? 

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Niemcy lubowali się w fotografowaniu egzekucji publicznych. Zdjęć takich, jak rozstrzelanie ks. Pawłowskiego, jest przecież wiele. Naziści sfotografowali także martwe ciało duchownego, zaraz po tym jak padł przeszyty strzałami. Jednak ks. Romanowi Pawłowskiemu warto przyjrzeć się z jeszcze jednego powodu. Bo to ksiądz, który udzielał przyszłej wielkiej polskiej Świętej I Komunii Świętej i który pomógł jej rozpoznać powołanie zakonne. Ta Święta to siostra Faustyna Kowalska. ■

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!