W kościele padły strzały
86 lat temu w kościele św. Jana Bosko w Luboniu rozegrała się wielka tragedia. Podczas Mszy św. dla dzieci z rąk komunistycznego agenta zginął ks. Stanisław Streich. Niedawno papież Franciszek zezwolił na beatyfikację kapłana.
23 maja papież Franciszek upoważnił Dykasterię ds. Kanonizacyjnych do promulogowania dekretu o męczeństwie ks. Stanisława Streicha, zezwalając tym samym na beatyfikację. Stało się to po niecałych siedmiu latach od pierwszej sesji procesu beatyfikacyjnego na etapie diecezjalnym, która odbyła się 28 października 2017 roku w kościele św. Jana Bosko w Luboniu. Postulatorem procesu beatyfikacyjnego został ks. dr hab. Wojciech Mueller.
Droga do proboszczowania
Kim był ks. Stanisław Streich? Urodził się 27 sierpnia 1902 roku w Bydgoszczy jako pierwszy z trzech synów Franciszka, urzędnika zakładu ubezpieczeń i Władysławy z domu Birzyńskiej. Ochrzczono go 30 września w bydgoskim kościele farnym. Po ukończeniu szkoły powszechnej, podjął naukę w gimnazjum humanistycznym, a po jej zakończeniu, 15 maja 1920 roku, rozpoczął studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie i Poznaniu. 6 czerwca 1925 roku otrzymał święcenia kapłańskie z rąk kard. Edmunda Dalbora. Po święceniach, w latach 1925-1927 studiował filozofię klasyczną na Uniwersytecie Poznańskim, będąc kapelanem i prefektem gimnazjum sióstr urszulanek, a także Miejskiej Szkoły Handlowej. 1 października 1927 roku został wikariuszem w parafii św. Floriana w Poznaniu. W kwietniu 1928 roku mianowano go nauczycielem religii w seminarium nauczycielskim w Koźminie. 1 lipca 1929 roku podjął obowiązki wikariuszowskie w parafii Bożego Ciała w Poznaniu, a od 1 stycznia 1932 roku w parafii św. Marcina w Poznaniu.
Pogróżki i szykany
W wieku 31 lat, 1 lipca 1933 roku, został proboszczem w Żabikowie, do którego należał wówczas Luboń. Jego mieszkańcy domagali się własnego kościoła i parafii. 27 maja 1935 roku władza duchowna zleciła ks. Stanisławowi budowę nowej świątyni. Kapłan podjął się tego zadania i dzięki jego staraniom została wzniesiona lewa nawa kościoła, urządzona w formie prowizorycznej kaplicy. W ciągu trzech lat młody proboszcz zorganizował niemal od podstaw życie parafialne, dokonując zjednoczenia wiernych i nadając im kierunek duchowego rozwoju.
W ostatnich 12 miesiącach swego pasterzowania ks. Streich żył w ciągłym napięciu. W kwietniu włamano się do kościoła i uszkodzono tabernakulum. W sierpniu napadnięto stróża pilnującego kościół. W październiku nieznani sprawcy obrzucili księdza kamieniami. W tym samym miesiącu napisał swój testament. Przez cały 1937 rok otrzymywał sporo anonimowych listów, w których obelżywymi słowami zapowiadano jego rychłą śmierć. On sam dużo się modlił, aby Bóg pozwolił mu dokonać jakiegoś czynu heroicznego, by mógł zasłużyć na świętość.
Zbrodnia w kościele
Dramat rozegrał się 27 lutego 1938 roku w kościele św. Jana Bosko w Luboniu. Taki opis tego zdarzenia znalazłam na stronie poświęconej słudze Bożemu ks. Streichowi. „O godzinie 9.30 ks. Streich zasiadł jak zwykle w konfesjonale, by słuchać spowiedzi. W tym czasie Wawrzyniec Nowak po nocy spędzonej na grze w karty, około godziny 8.00 zjadł śniadanie, włożył do kieszeni czarnego płaszcza 9-strzałowy browning kalibru 7,35 mm i wyszedł z domu w wesołym nastroju. Następnie stanął na skrzyżowaniu ul. Armii Poznań i Dąbrowskiego, przy szkole powszechnej i wyglądało na to, że na kogoś czekał.
Punktualnie o godz. 10.00 rozpoczęła się Msza św., którą odprawiał ks. Stanisław Streich. W kościele nie było wikariusza ks. dr. Wiktora Koperskiego, gdyż tego dnia chorował. Po odejściu od ołtarza proboszcz zdjął ornat przy stole i skierował się ku ambonie, aby jeszcze przeczytać Ewangelię i wygłosić kazanie. (W dawnej liturgii kapłan w czasie kazania zdjemował ornat – red. EKR). Proboszcz, przyciskając lewą ręką do piersi niesione księgi, prawą ręką dotykał główek dzieci, prosząc o przejście. Wkrótce zbliżył się do ambony. Nagle, niespodziewanie dla wszystkich, wyskoczył człowiek z wysoko podniesioną ręką i strzelił dwukrotnie do księdza, mierząc w jego twarz zwróconą w kierunku napastnika. Druga kula utkwiła w podniesionym ewangeliarzu. Ksiądz natychmiast padł do tyłu na prawy bok i już się nie poruszył. Po kilku sekundach zamachowiec zrobił krok naprzód i oddał dwa kolejne strzały w plecy ks. Streicha. Powstała nieopisana panika, dzieci zaczęły krzyczeć i gwałtownie pchać w kierunku wyjścia”.
Według relacji sądowej Franciszka Krawczyńskiego, kościelnego, który był świadkiem zdarzenia, zabójca wbiegł na ambonę z okrzykiem: „Niech żyje komunizm!” oraz „Wynoście się z kościoła, to za waszą wolność”. W relacji Katolickiej Agencji Informacyjnej czytamy: „Na odgłos wystrzałów Krawczyński wybiegł z zakrystii i rzucił się na zamachowca. Chwycił jego rękę uzbrojoną w pistolet, chwilę szamotali się, a potem padły kolejne strzały: kościelny został ranny w prawą skroń i lewy bark, a przelatujące pociski zraniły także dwunastoletniego Ignacego Pacyńskiego – w lewe podudzie – oraz Katarzynę Ciesielską siedzącą w ławce – w prawe ramię. Wawrzyniec Nowak chciał uciec przez niewykończoną nawę główną, ale tam został ujęty i rozbrojony przez trzech mężczyzn. Zaprowadzono go do dworcowej poczekalni i skutego w kajdanki przewieziono pociągiem do Poznania. Natomiast ciało księdza, po zbadaniu przez komisję sądowo-lekarską, przełożono na dywan bliżej ołtarza - wspominał Stanisław Malepszak”.
Pamięć o męczenniku
Pogrzeb księdza stał się manifestacją uczuć religijnych kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Wielkopolski. Odbył się 3 marca 1938 roku pod przewodnictwem biskupa Walentego Dymka. Po Mszy św. ciało męczennika złożono do grobu przy kościele. Grób ks. Streicha był odtąd otaczany kultem, choć w powojennej rzeczywistości był on znacznie utrudniony. „Mój poprzednik w Luboniu, ks. Stefan Patryas, przy okazji kolejnych rocznic śmierci podejmował próby zorganizowania większych uroczystości ku czci ks. Streicha, ale władze komunistyczne nie wyrażały na to zgody, a nawet groziły mu” - wspominał kolejny proboszcz parafii, ks. kanonik Karol Biniaś. Zwracał on też uwagę, że ów zakaz potęgował w ludziach poczucie niesprawiedliwości.
20 stycznia 2024 roku w Luboniu dokonano ekshumacji, kanonicznego rozpoznania i przeniesienia doczesnych szczątków Sługi Bożego do kościoła. Po oględzinach grobu nastąpił demontaż nagrobnej płyty i przystąpiono do czynności ekshumacyjnych. Wydobyto na zewnątrz zachowane szczątki sługi Bożego ks. Stanisława Streicha. Lekarze biegli ułożyli je w nowej trumience wykonanej z drzewa dębowego. Trumienka została wyłożona w środku materiałem jedwabnym. Na wieku trumienki znajduje się przymocowany krucyfiks, a na froncie wieka jest przymocowana tabliczka z napisem: „Męczennik – ks. Stanisław Streich (1902-1938)”.
Komunistyczny agent
Kim był Wawrzyniec Nowak? W chwili zabójstwa miał 47 lat. Pochodził najprawdopodobniej z Lubonia, bo tu ukończył cztery klasy szkoły powszechnej. Trudnił się murarstwem. W 1914 roku służył w armii niemieckiej na froncie wschodnim. Dostał się do niewoli i tak zastała go rewolucja bolszewicka. W 1917 roku wstąpił do oddziałów gen. Dowbór-Muśnickiego. Po ich rozbrojeniu został radzieckim komisarzem. W 1918 roku wrócił do kraju i trafił do aresztu. Zarzucono mu głoszenie bolszewickich zasad, ale już w 1920 roku walczył na froncie w polskich oddziałach. Znów trafił w ręce bolszewików. Do kraju wrócił po zakończeniu wojny. Osiadł w Brodach na Wołyniu. Zorganizował radykalny Związek Zawodowy Robotników Budowlanych. Wyrzucono go z niego za nadużycia finansowe. Był skazywany za rozboje, kradzieże, oszustwa. Gdy w 1936 roku na rynku w Brodach pobił starostę –piłsudczyka, za co został skazany na rok więzienia, zbiegł do Lubonia.
W Luboniu działała jedna z najlepiej zorganizowanych w powiecie poznańskim komórek Komunistycznej Partii Polski. Wtedy też zaczynała się wielka czystka w ruchu robotniczym zainicjowana przez Stalina. Istnieje domniemanie, że zbrodnia, której Nowak dokonał, nie była dziełem jedynie jego zapalczywości i zbrodniczych skłonności. Stanisław Malepszak sugerował, że Nowak nie działał sam i ze mógł być agentem NKWD. W bocznej ulicy Kościelnej stał zaparkowany samochód, który po zamachu szybko odjechał, gdy było wiadomo, że Nowak został złapany.
Zabójca księdza został skazany na karę śmierci przez sąd okręgowy w Poznaniu. Oficjalnie 28 stycznia 1939 roku wyrok wykonano, choć pewne relacje wskazują, że mogło być inaczej.
Warto poznać ks. Streicha, a na pewno pomogą w tym publikacje ks. Wojciecha Muellera, np. „Sacerdos et Hostia. Ks. Stanisław Streich – Męczennik sprawy Chrystusowej” czy „Błogosławiona krew - męczeństwo Sługi Bożego ks. Streicha”. ■
Tekst Ewa Kotowska-Rasiak
Zdjęcie: Archidiecezja Poznańska
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!