Wielkopolska, Gall i o. Łysy
To tu, w najstarszym czynnym klasztorze w Wielkopolsce po raz pierwszy zapisana została nazwa Polonia Maior, którą po przetłumaczeniu na język polski używamy do dzisiaj. To nie jedyna zapomniana historia opactwa benedyktynów w Lubiniu.
Ta perła duchowości od prawie 1000 lat służy ludziom, którzy poszukują wiary i pokoju. Jak mówią o sobie mnisi z Lubinia, ich wspólnotę łączy regularna modlitwa liturgiczna, czytanie Słowa Bożego i praca w duchu Reguły św. Benedykta, które czynią to miejsce żywą oazą wiary. Wspólnotę tworzą bracia powołani przez Boga, którzy związani są z lubińskim klasztorem ślubem stałości aż do śmierci. Oznacza to, że nie przenoszą się z jednego do drugiego klasztoru, jak to najczęściej bywa w innych zgromadzeniach. Wspólnotę benedyktyńską w Lubiniu charakteryzuje też gościnność. – Otwieramy drzwi dla każdego, kto szuka wspólnej modlitwy i ciszy dla swego serca, ducha i ciała. Dom Gości jest integralną częścią klasztoru i pozwala doświadczyć naszego benedyktyńskiego życia – podkreślają benedyktyni na swoim portalu. Można razem z nimi uczestniczyć we wspólnotowej liturgii, w śpiewie gregoriańskim i medytacji chrześcijańskiej. Wypełniająca klasztorne mury prostota i cisza przemawiają najmocniej i otwierają na Boga.
Po drugie albo nawet po trzecie ten klasztor to także Pomnik Historii znajdujący się na Szlaku Piastowskim, sięgający początków naszej państwowości. Jego architektura romańska, gotycka i barokowa była świadkiem historii w ciągu wieków, które kształtowały nasze dziedzictwo i kulturę.
Módl się, pracuj i czytaj
Benedyktyni przybyli do Lubinia około 1070 roku za sprawą króla Bolesława II Szczodrego. Fundatorem opactwa był Michał Skarbek z Góry, znany też jako Michał Awdaniec i doradca Bolesława Krzywoustego. Mieli, jak mówił św. Benedykt i zapisał w regule, modlić się, pracować i czytać. Po pierwsze realizowali swoje powołanie do modlitwy, więc najpierw wybudowali romańską świątynię, a potem klasztor, którego nie zdołali wtedy ukończyć. Od początku też szerzyli i umacniali wiarę chrześcijańską, która wtedy w tej części Wielkopolski była jeszcze słabo zakorzeniona. Po trzecie mieli czytać, dlatego mnisi stworzyli skryptorium, czyli pomieszczenie, gdzie przepisywano ręcznie księgi. Powstały tam księgi liturgiczne takie jak Pericopae evangelicae (Ewangeliarz lubiński), Liber fraternitatis (Księga Bracka) i Liber mortuorum (Księga zmarłych). Szczególne znaczenie wśród ksiąg i dokumentów, które spisano w Lubiniu ma Annales Lubinenses (Rocznik lubiński), będący najstarszym zachowanym w oryginale zabytkiem historiografii polskiej. Dokument ten jest źródłem wiedzy o średniowiecznej Polsce i Europie. Do tego zaczęli gromadzić dzieła w swojej bibliotece.
Na dodatek, jak podkreślają benedyktyni z Lubinia, „W drugiej połowie XII wieku opactwo spełniało funkcję klasztoru „domowego” dla wielkopolskiej linii Piastów, gdzie nierzadko książęta spędzali święta. Opaci lubińscy sprawowali posługę kapelanów dla rodziny książęcej, a wielką dobrodziejką klasztoru w owym czasie była między innymi księżna Elżbieta, żona księcia Mieszka III Starego. W opactwie pochowani zostali książęta Bolesław Mieszkowic, Władysław Odonic czy Władysław III Laskonogi, zapamiętany jako wielki dobrodziej klasztoru. Modlitwą mnisi otaczali również rodzinę książąt śląskich Henryka I Brodatego i jego małżonkę św. Jadwigę z Andechs”.
Tajemnicza Polonia
W dziejach tego klasztoru spotkamy również wybitne osoby związane ze skryptorium i biblioteką. Jednym z nich był o. Maciej z Lubinia, którego lata młodości i pochodzenie nie są znane. Wiadomo na pewno, że jako benedyktyn był notariuszem księcia Bolesława Pobożnego. Z czasów benedyktyńskich o. Macieja znane jest ponad 20 dokumentów, które powstały pod jego redakcją, spisanych w części własnoręcznie przez niego w skryptorium. To właśnie on po raz pierwszy użył tam terminu „Wielkopolska”, oczywiście w języku łacińskim, nie w języku polskim, czyli Polonia Maior. Dokładnie było to w oficjalnym dokumencie z 15 czerwca 1257 roku. O. Maciej używał tego określenia w tytulaturze dla ziem wokół Poznania, Gniezna i Kalisza, w miejsce dawnej nazwy Polonia – kraj Polan. Teraz jeszcze konia z rzędem temu, kto wie i wyjaśni, czym jest wspomniana przed chwilą tytulatura. Odpowiedź wydaje się trudna, nie jest jednak skomplikowana. W słowniku odnalazłam wyjaśnienie: tytulatura to zespół danych umieszczonych na karcie tytułowej i w metryce książki. Zawiera imię i nazwisko autora, tytuł, tom, miejsce i rok wydania oraz instytucję wydawniczą lub drukarnię.
Zapis Polonia Maior zniknął z dokumentów kancelarii książęcej około 1271 roku, w którym prawdopodobnie zmarł o. Maciej. Nazwa Polonia Maior pojawiała się jeszcze czasami w latach 1282–1295 w tytulaturze Przemysła II, a ostatecznie upowszechniła się pod koniec XIV wieku. Od nazwy Wielkopolski i zamieszkującego ją słowiańskiego plemienia Polan pochodzi nazwa naszego kraju leżącego w Europie środkowej, czyli po prostu Polski.
Dodam, że o. Maciej od Wielkopolski od 1265 roku do śmierci prawdopodobnie był związany ze stolicą naszej diecezji, ponieważ miał być prepozytem w kolegiacie św. Pawła na kaliskim Zawodziu. Przypomnę tylko, że ta romańska świątynia wzniesiona została po 1145 roku z fundacji Mieszka III Starego. Pochowano w niej władców Polski: w 1193 roku Mieszka Młodszego, w 1195 roku Bolesława Mieszkowica i w 1202 roku Mieszka III Starego. Pozostałości kolegiaty odnalezione prawie 700 lat później, odsłonięto już w 1958 roku. Z kolei już w XXI wieku zrekonstruowano przyziemie kolegiaty.
Kronikarz i tłumacz
Z konwentem lubińskim miał być też związany pewien Gall. Nie chodzi tu o Gawła, chociaż Gall to odpowiednik polskiego imienia Gaweł, ani o mieszkańca Galii. Z benedyktynami miał być związany Gall Anonim, pierwszy kronikarz opisujący polskie dzieje, który przybył na dwór Bolesława Krzywoustego. Ten tajemniczy autor Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum (Kronika i czyny książąt, czyli władców polskich) napisanej po łacinie, prawdopodobnie jako mnich pracował w scriptorium i bibliotece lubińskiego opactwa.
Benedyktyni wspominając szczególne postacie opactwa wymieniają też przeora o. Tomasza Łysego pochodzącego ze Zbrudzewa, prekursora tłumaczenia Pisma Świętego na język polski. „Od około 1536 do 1555 roku pracował jako jeden z pierwszych nad przetłumaczeniem Pisma Świętego na język polski. Jego przekłady zachowały się w różnym stopniu, jedynie Apokalipsa św. Jana została w pełni opracowana. Ponadto stworzył dwutomowy słownik biblijny i niestrudzenie zabiegał o przybliżanie Biblii wszystkim wiernym” (www.benedyktyni.net).
28 tysięcy
Po II rozbiorze Rzeczypospolitej Obojga Narodów Wielkopolska z klasztorem w Lubiniu znalazła się w zaborze pruskim. W 1816 roku władze pruskie zakazały całkowicie przyjmowania tam kandydatów i składnia ślubów zakonnych, co było skazaniem klasztoru na wymarcie. W 1838 roku, po ostatecznej kasacie opactwa przez władze państwa pruskiego, klasztorna biblioteka i jej zbiory zostały zarekwirowane. „Część księgozbioru wywieziono do Berlina, rozdzielając pomiędzy Królewską Biblioteką a ówczesnym Uniwersytetem Fryderyka Wilhelma w Berlinie. Resztę przejęły biblioteki seminaryjne w Poznaniu i Gnieźnie”.
Po 88 latach od kasaty opactwa lubińskiego, czyli w lutym 1924 roku odradzająca się wspólnota lubińska wznowiła uroczyste sprawowanie Liturgii Godzin. Podjęto też między innymi starania o odzyskanie księgozbioru i wzbogacenie go o nowe pozycje. Do wybuchu II wojny światowej biblioteka liczyła już imponujące 28 tysięcy woluminów, w tym inkunabuły i starodruki. Zainteresowali się nimi oczywiście szczególnie Niemcy i wywieźli. Niestety po wojnie udało się odzyskać zaledwie niewielką część zbiorów, większość przepadła bezpowrotnie.
Jak donoszą benedyktyni i nie tylko, to co obecnie znajduje się w klasztornej bibliotece ma być zdigitalizowane. Niedawno, 6 grudnia 2024 roku, podpisano deklarację o współpracy między Opactwem Benedyktynów w Lubiniu a Miejską Biblioteką Publiczną w Lesznie. Dzięki zaangażowaniu wykwalifikowanej kadry, nowoczesnym technologiom i bogatemu doświadczeniu w digitalizacji zbiorów, Biblioteka w Lesznie ma wspierać opactwo w ochronie i popularyzacji dziedzictwa narodowego i europejskiego. Jak czytałam, wkrótce ma zostać zainaugurowana Cyfrowa Biblioteka Opactwa Benedyktynów w Lubiniu, która zapewni wszystkim wolny dostęp do zdigitalizowanych historycznych zbiorów.
Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!