TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 16:13
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Weroniki od Najświętszego Oblicza

Weroniki od Najświętszego Oblicza

teresa

Jedna z Lisieux, druga z Tours, a trzecia z Mediolanu. Połączyło je spotkanie z Najświętszym Obliczem Jezusa.

Dwie z nich Teresa i Maria były karmelitankami, trzecia – Maria Pierina należała do sióstr z Buenos Aires. Nigdy się ze sobą osobiście nie kontaktowały. Wszystkie stały się apostołkami nabożeństwa do Najświętszego Oblicza Pana Jezusa. Były jak św. Weronika, której Mistrz ofiarował swoje oblicze w czasie drogi krzyżowej.

Litania i bractwo
Siostra Maria od św. Piotra (1816 - 1848) była tą, dzięki której wielu ludzi usłyszało o Najświętszym Obliczu. Karmelitanka z francuskiego Tours została wybrana przez Jezusa. Jej objawienia stały się podstawą nabożeństwa do Świętego Oblicza i wynagrodzenia Bogu za zniewagi i nie szanowanie niedzieli, jako dnia świętego, dnia spotkania z Jezusem podczas Eucharystii. Chrystus zostawił karmelitance swoje obietnice: „O ile ty starać się będziesz oczyszczać moje Oblicze, zeszpecone bluźnierstwami, o tyle ja też oczyszczę oblicze twoje skalane grzechami. Wyrażę w nim na nowo mój obraz tak, jak był po chrzcie świętym”. Na podstawie trwających trzy lata objawień spisała Litanię do Świętego Oblicza, hymny i inne modlitwy. Jezus prosił o powstanie bractwa, które „zajęłoby się” kultem Najświętszego Oblicza. Mistrz z Nazaretu mówił siostrze Marii: „Szukam sług takich jak Weronika, aby otarły i pocieszały moje Oblicze, które ma zbyt mało czcicieli”. Nie było to łatwe, bo we Francji właśnie trwała rewolucja walcząca również z Kościołem. Jak powiedziała siostra Maria: „Wybawienie przyszło nieoczekiwanie z pomocą Najświętszej Maryi Panny od biskupa miasta Langres, który słysząc o wzrastającym nabożeństwie do Świętego Oblicza w Tours, postanowił ustanowić bractwo w swojej diecezji”. Bractwo zostało zatwierdzone 16 lipca 1847 roku, czyli w święto Matki Bożej Szkaplerznej. Dzięki decyzji Ojca Świętego Piusa IX zostało podniesione do stopnia arcybractwa. Siostra Maria musiała poczekać jeszcze do 1876 roku, by w jej mieście, czyli Tours mogło działać bractwo. Niektórzy mówią, że było to w dniu szczególnym dla niej, w święto św. Piotra, a przecież ona była tą od pierwszego papieża. Jak napisał ks. Janvier w książce o siostrze Marii od św. Piotra „Bractwo to odpowiadało potrzebom czasu i dlatego tak usilnie domagał się Bóg jego ustanowienia, zaczęło się też rozszerzać z niesłychaną szybkością, jak pożar po stepie. Myśl wynagradzania Bogu za zniewagi i nieświętowanie niedzieli ukryta w wielu sercach, doczekała się realizacji. Tysiące wiernych w parafiach zapisywało się do bractwa we Francji i poza jej granicami”.

Mała droga szczęścia
Wśród tych osób była Teresa Martin (1873 – 1897), którą wielu poznało pod imieniem Teresy od Dzieciątka Jezus, przez innych nazywaną małą Tereską z francuskiego Lisieux. Niewielu pamięta, że w klasztorze miała jeszcze drugie imię, została również Teresą od Najświętszego Oblicza. Już jako karmelitanka często wspominała siostrę Marię czytając jej zapiski o adoracji Najświętszego Oblicza i naśladując ją.
Wspólna historia Teresy i Najświętszego Oblicza zaczęła się jednak wcześniej, kiedy ojciec zapisał córkę i jej trzy siostry do Bractwa Świętego Oblicza. Potem w tekstach, które napisała znalazły się fragmenty o Obliczu Jezusa. Jak podkreślały karmelitanki: „Teresa kontempluje w Nim (Boskim Obliczu) miłość Jezusa do ludzi. Dla niej nie liczy się „wynagrodzenie”, lecz miłość: „Spójrz Jezusowi w twarz. Zobaczysz tam jak nas kocha” i upokorzenia, jakie On musiał znosić: „Tak jak Jezus pragnęłam, by moja twarz była prawdziwie zakryta”. „Dotychczas nie zgłębiałam skarbów ukrytych w Najświętszym Obliczu”. Siostra Teresa od Dzieciątka Jezus i od Najświętszego Oblicza: jest pierwszą w Karmelu w Lisieux, która wybiera to imię. Mówiła: „Zrozumiałam, w czym leży prawdziwa chwała. Tak jak Jezus pragnęłam, by moja twarz była prawdziwie ukryta, aby na ziemi nikt mnie nie poznał. Chciałam cierpieć i być zapomnianą”.
Uzdolniona plastycznie Teresa namalowała obraz Najświętszego Oblicza. Umieszczono go w altanie w karmelitańskim ogrodzie. O obecności Mistrza przypominał jej również obrazek z Najświętszym Obliczem włożony w modlitewnik. Zapisała potem: „Twoje jedyne spojrzenie czyni mnie szczęśliwą, żyję w Twojej miłości”. Wiedziała, że twarz Jezusa przypomina o Jego cierpieniu z miłości do ludzi. Chciała być jak On.
Teresa doskonale wiedziała, co to znaczy cierpieć. W czasie kiedy ona była w karmelitańskim nowicjacie niespodziewanie zachorował jej ojciec. Ludwik Martin nagle stracił pamięć, miał halucynacje, ale miał świadomość, że nadal jest dzieckiem kochanym przez Boga. Po śmierci pana Ludwika, obok jego trumny ustawiony został obraz ze Świętym Obliczem. Teresa zauważyła wtedy: „Święte Oblicze jest moim jedynym bogactwem, nie proszę o nic więcej. Aby się do Ciebie upodobnić, chcę się ukryć w Tobie”. Chciała ,,pocieszać” Najświętsze Oblicze i pomóc zbawiać dusze. Pod koniec swojego życia Teresa podkreśliła: „Moje nabożeństwo do Najświętszego Oblicza, albo raczej cała moja pobożność opierały się na tych słowach Izajasza („Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi. Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic” Iz 53). Ja również pragnęłam być bez krasy i bez piękności, samotnie tłoczyć wino w prasie, pozostać nieznaną dla wszelkiego stworzenia”. Jezus pokazał jej, że „prawdziwa mądrość polega na tym, by chcieć pozostać nieznanym i poczytanym za nic”. I tak w życiu zakonnym s. Teresa starała się doskonale spełniać nawet najmniejsze obowiązki. Wszystko z miłości do Boga. Nazwała tę drogę do doskonałości małą drogą dziecięctwa duchowego. Wpatrując się w oblicze Jezusa oddała siebie jako ofiarę za zbawienie świata.

Medalik z Całunu
Giuseppa Maria De Micheli (1890 – 1945) po raz pierwszy poznała Święte Oblicze i usłyszała głos Jezusa w wieku 11 lat w Wielki Piątek w swoim parafialnym kościele. Syn Boga pytał: „Czy nikt mnie nie pocałuje z miłością, aby wynagrodzić za pocałunek Judasza?”. Wówczas Giuseppa ucałowała z przejęciem krzyż. Potem już jako siostra Zgromadzenia Córek od Niepokalanego Poczęcia (zwanych siostrami z Buenos Aires) w czasie modlitwy na początku Wielkiego Postu 1936 roku dowiedziała się od Jezusa: „Chcę, aby moje Oblicze, na którym odbijają się głębokie zranienia mojej duszy, ból i miłość mego Serca, było bardziej czczone. Ten, kto Mnie kontempluje, pociesza Mnie”. W Wielki Wtorek tego samego roku znowu usłyszała: „Za każdym razem ten, kto kontempluje moją Twarz, wleje miłość w moje Serce, a za pośrednictwem mego Oblicza uzyska zbawienie wielu dusz”. Co to znaczy kontemplować? Pewnie wystarczy wpatrywać się w Jego Oblicze i być z Nim.
Na tym nie koniec. Wezwania Jezusa powtarzały się jeszcze wielokrotnie. W mediolańskiej kaplicy sióstr w 1938 roku siostrze Marii Pierinie ukazała się Maryja. Miała ze sobą obraz Świętego Oblicza, a dokładniej szkaplerz. A co dokładnie się wydarzyło? Najpierw sprzed oczu Pierinie zniknął ołtarz i pojawiła się biała chmura i Piękna Pani. W dłoni trzymała szkaplerz złożony z dwóch kawałków białego płótna połączonych sznurkiem. Na jednym znajdowały się podobizna Oblicza Jezusa i napis: „Illumina, Domine, Vultum tuum super nos” (Rozjaśnij, Panie nad nami światło Twojego Oblicza). Na drugim widoczna była Hostia i słowa: „Mane nobiscum, Domine” (Pozostań z nami, Panie). Maryja powiedziała: „Ten szkaplerz lub medalik, który go zastępuje, jest znakiem miłości i miłosierdzia, które Jezus pragnie dać światu w czasach zepsucia i nienawiści do Kościoła”. Na prośbę Matki Bożej s. Maria powiedziała swemu spowiednikowi, że szkaplerz „jest bronią obronną, tarczą i rękojmią bezpieczeństwa, jakie Jezus da światu w tych czasach zmysłowości i wrogości wobec Boga i Kościoła”. Piękna Pani obiecywała, że wszyscy, którzy będą nosić taki szkaplerz, w każdy wtorek nawiedzą Najświętszy Sakrament i będą codziennie przyjmować Eucharystię, zostaną umocnieni w wierze, aby jej bronić i przezwyciężyć wszelkie trudności zewnętrzne i wewnętrzne. Poleciła też siostrze Marii Pierinie, by przygotowano szkaplerz Najświętszego Oblicza. Mniej więcej w tym samym czasie włoski fotograf Giovanni Bruner wykonał zdjęcie Całunu Turyńskiego. Wręczył je kard. Ildefonso Schusterowi, który podarował je siostrze Pierinie. Po co? O tym za chwilę.
Zakonnica bardzo chciała wypełnić słowa Maryi związane z medalikiem. Niestety pojawiły się przeszkody, nawet nie miała na to pieniędzy. Niespodziewanie władze kościelne zezwoliły na jego wytłaczanie. Na dodatek pewnego ranka na stole w pokoju siostry Marii Pierinie znaleziono pieniądze. Było ich dokładnie tyle, ile potrzebowano, by zapłacić za wybicie medalików. Do ich powstania wykorzystano zdjęcie twarzy Człowieka z Całunu zrobione przez Giovanniego, Oblicze Jezusa poranione biczowaniem, cierniem ukoronowaniem, niesieniem krzyża i wreszcie śmiercią na krzyżu.

***

Litania, bractwo, obrazy i medaliki - znaki przypominające o Najświętszym Obliczu, a właściwie o miłości Syna Bożego. Warto o nich mówić i to nie tylko w uroczystość Najświętszego Oblicza Jezusa obchodzoną przez siostry obliczanki w piątek przed Środą Popielcową, czyli w tym roku 28 lutego. Bo w Najświętszym Obliczu wpisana jest wiadomość, że Bóg zbawia i przynosi ocalenie każdemu. Dzięki kontemplacji oblicza Chrystusa z Kalwarii można zmienić oblicze swojego życia i zwrócić się ku ludziom, którzy są odbiciem Jego twarzy, bo On jest głodny, chory, spragniony, nagi, przybyszem i w więzieniu.

Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!