TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Sierpnia 2025, 07:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Wartość stóp

Wartość stóp

Zauważyliście, że gdy uwielbiamy Jezusa umęczonego na krzyżu, na przykład podczas Liturgii Wielkiego Piątku, najczęściej całujemy Jego stopy? No czasami jeszcze bok, ale z moich obserwacji wynika, że najczęściej są to przebite stopy Zbawiciela. Czy to kwestia tradycji czy kulturowych uwarunkowań, czy może zwykły odruch (żeby ucałować stopy trzeba się jednak mocniej pochylić). Nieustannie wzrusza mnie też scena z Ewangelii, gdy kobieta obmywa stopy Jezusa drogocennym olejkiem i wyciera je swoimi włosami (musiały być długie i zadbane - przynajmniej tak to sobie wyobrażam). Mamy też powiedzenie „Padam do stóp” oznaczające wielki szacunek i oddanie. 

Nie wiem, czy zgodzicie się ze mną, ale stopy mają duże znaczenie, niekiedy nawet symboliczne (no może bardziej symboliczne są same ślady tych stóp, które zostawiamy na piasku czy podłodze, gdy stopy są mokre czy brudne). Na stopach mamy przecież receptory odpowiadające wszystkim narządom wewnętrznym i częściom ciała, na temat skuteczności ich stymulacji jestem jednak dość sceptyczna. Pamiętam, jak kiedyś we Włoszech długo chodziłam boso po plaży, na której piasek przypominał raczej żwir z kamykami. Potem ciężko było te stopy domyć, jednak nie kojarzę, żebym czuła się wtedy jakoś ogólnoustrojowo lepiej. Swoją drogą, rozwój cywilizacji pozbawił nas bardzo ważnego elementu codziennego funkcjonowania - nie tylko chodzenia piechotą, ale też chodzenia boso, szczególnie po trawie, ziemi, kamieniach czy piasku. Warto znaleźć gdzieś bezpieczne miejsce na taką aktywność, bo jest ona bardzo korzystna dla organizmu, szczególnie dla układu nerwowego.

Tak, czy inaczej, bez stóp ani rusz - dosłownie. Każdy, kto miał z nimi jakiekolwiek problemy wie, jakie to frustrujące, nie móc normalnie lub wcale chodzić, czy odczuwać ból w stopach. Nie wyobrażam sobie, jak muszą czuć się osoby, które urodziły się bez stóp lub przeszły ich amputację z różnych powodów. Mnie dopadła „tylko” brodawka wirusowa (zapewne gdzieś na basenie lub w saunie) i od kilku lat boleśnie mnie doświadcza nie dając się wyleczyć nawet najsilniejszymi kwasami. Wydawałoby się, że to niegroźna dolegliwość, nie mająca poważnych konsekwencji dla całego organizmu, a jednak jej umiejscowienie (na podeszwie) potrafi spędzać sen z powiek i to czasami dosłownie. Na myśl same ciasną mi się słowa św. Pawła: „dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą” (2 Kor 12, 7). Cóż, muszę przyznać, że pokora nie jest moją najmocniejszą stroną, więc trudno mi się pozbyć tej myśli, tym bardziej, że zmieniłam nawyki żywieniowe, schudłam prawie 30 kg i wspomagam organizm naturalnymi suplementami antywirusowymi i przeciwzapalnymi, a brodawka jak była, tak jest i nie zanosi się, żeby miała szybko zniknąć (choć kto to wie, czym mnie jeszcze w życiu Pan Bóg zaskoczy). Mimo wszystko teraz już przychodzi zwątpienie i przemęczenie. No bo jak z bolącą stopą zajmować się domem, spacerować, biegać za niesfornym kilkulatkiem i grać z nim w piłkę? Tym bardziej, że odkąd urodził się mój synek (3,5 roku temu) marzę o tym, by znowu iść na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę, bo jest za co Panu Bogu dziękować. Oj jest! Niestety, na razie pozostaje to w sferze marzeń.

Doświadczenie pielgrzymowania to dziedzina, która po raz kolejny przypomina, jakie znaczenie mają ludzkie stopy. Można być duchowym gigantem, a do Matki Bożej nie dotrze się bez zdrowych stóp (przynajmniej tak ogólnie, bo odciski i bąble co poniektórym nie przeszkodzą) i... dobrych butów. 

Rozwijający się także w Polsce (niestety zbyt powoli) ruch ciałopozytywności czy też ciałożyczliwości (nie mylić z gloryfikacją otyłości skutkującej wieloma poważnymi chorobami) zachęca do odwrócenia uwagi od wyglądu ludzkiego ciała (szczególnie kobiecego), a skupienia się na funkcjonalności poszczególnych części naszej sylwetki. Bo jakie znaczenie ma to, że masz zbyt duże/zbyt chude/zbyt grube/niezgrabne/krzywe/przebarwione/nieopalone/bez pomalowanych paznokci stopy, skoro noszą cię od tylu lat już tyle kilometrów? W telefonie mam krokomierz (są też takie w formie zegarka), który liczy, jaki dystans pokonuję w ciągu dnia. Tylko przez ostatnie 11 miesięcy zrobiłam ponad 900 km, a to są tylko kroki poza domem. Spróbuj! A potem podziękuj swoim stopom i zafunduj im małe spa, albo chociaż krem na noc.

Anika Nawrocka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!