Walka na śmierć o życie
Wśród historyków zdumienie i podziw budzi fakt, że pomimo wielkiej przewagi wojska rosyjskiego Powstanie Styczniowe trwało tak długo. A już fenomenem na skalę światową było istnienie w tym czasie polskiego państwa podziemnego. O wielu z powstańczych bitew i starć opowiadają mogiły na terenie naszej diecezji.
To był czas kiedy Polska, rozdarta pomiędzy zaborców, walczyła o odzyskanie wolności, o życie w wolnej Ojczyźnie, zbrojnie, i nie tylko. W styczniu 1863 roku, czyli 160 lat temu, na terenie zaboru rosyjskiego wybuchło Powstanie Styczniowe, największy i najdłużej trwający polski zryw narodowy. Zasięgiem objął tereny Królestwa Polskiego, dzisiejszej Litwy, Białorusi i części Ukrainy. Tak daleko sięgała przedrozbiorowa Rzeczpospolita Obojga Narodów. Mówi o tym m.in. herb powstańców styczniowych, łączący w sobie herby Korony (Orzeł Biały), Litwy (Pogoń) i Rusi (Michał Archanioł). Całość została zwieńczona koroną. Podczas Powstania Styczniowego używano również herbu w wersji podwójnej, w którym umieszczone były tylko Orzeł i Pogoń.
O niektórych powstańczych bitwach głośno było nawet poza granicami zaboru rosyjskiego jak na przykład o tej pod Lututowem (obecnie na terenie naszej diecezji). Polacy z zaboru pruskiego wspierali powstanie i przedzierali się nielegalnie przez granicę, by walczyć, przemycali też broń i amunicję.
Ponad 1000 bitew i potyczek
Powstanie Styczniowe dokładnie rozpoczęło się 22 stycznia 1863 roku Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego i miało charakter wojny partyzanckiej. Młodzież polska uciekała do lasów przed przymusowym wcieleniem do wojska carskiego (branką) ogłoszonym w nocy z 14 na 15 stycznia 1863 roku w Warszawie. Równocześnie z powstaniem działało tajne państwo podziemne istniejące od 1862 do 1864 roku, które miało ogromny autorytet. Historycy podają, że miało ono wszystkie atrybuty normalnego państwa, chociaż Polski nie było na mapach świata. I tak Tymczasowy Rząd Narodowy miał własną administrację, flagę, godło, herb, własne ustawodawstwo, system skarbowy, sądownictwo, własne szpitale, pocztę, a także policję narodową. Podobno nawet wyższy urzędnik władz rosyjskich widząc pismo z pieczęcią Rządu Narodowego wzywające do zapłacenia podatku wypełniał to polecenie.
W trakcie powstania doszło do ponad 1000 bitew i potyczek, a według niektórych historyków było ich nawet 1200. Po stronie polskiej latem 1963 roku walczyło 35 tysięcy partyzantów (w sumie przez oddziały partyzanckie przeszło od 120 do 200 tysięcy ludzi). Trzeba przyznać, że w powstaniu uczestniczyli i wspierali walczących przede wszystkim szlachcice, mieszkańcy miast, natomiast chłopów niewielu. Przyczyny były różne. Car Aleksander II chcąc zapobiec przyłączaniu się chłopów do powstania w marcu 1864 roku wprowadził w Królestwie Polskim uwłaszczenie, czyli nadanie prawa własności do posiadanej przez chłopów ziemi i zniesienie obowiązku odrabiania pańszczyzny. Historycy podkreślają jeszcze jeden fakt, „Wielu księży zapisało się jak najlepiej w Powstaniu Styczniowym. Prawie każdy oddział miał kapelana, niektórzy duchowni, choć nie było to zjawisko częste, ginęli w bitwach. Około 30 księży zostało powieszonych lub rozstrzelanych, ponad 100 skazano na katorgę, a pięć razy więcej zesłano na Syberię. Jak napisał prof. Stefan Kieniewicz, ta grupa zawodowa poniosła tak ciężkie straty, bo też była szczególnie eksponowana, a władze stosowały wobec księży surowy wymiar kary”.
Na początku powstania Polacy odnieśli sporo sukcesów rozbijając oddziały carskie, ale później, gdy na tereny Kongresówki przybyła większa ilość rosyjskich wojsk, sytuacja zmieniła się. Historycy zauważają, że tylko dzięki oddanej służbie trzeciego z kolei przywódcy powstania Romualda Traugutta udało się przetrwać powstańcom do końca 1864 roku. Niestety został on aresztowany i uwięziony na Pawiaku, a potem wykonano wyrok rosyjskiego sądu wojskowego. Zginał przez powieszenie. Ostatni istniejący oddział powstańczy dowodzony przez ks. Stanisława Brzóskę, kapelana wojsk powstańczych w stopniu generała, został rozbity dopiero w końcu grudnia 1864 roku. Rosjanie skazali i powiesili ks. Brzóskę w maju następnego roku.
Lututowska rzeź
Miejsc bitew i starć Polaków z wojskimi carskimi, miejsc, gdzie ginęli powstańcy na terenie naszej diecezji nie sposób wymienić wszystkich, jest ich wiele. Na portalu Prezydenta RP wśród najważniejszych bitew powstania wymieniana jest ta pod naszym Lututowem, piszę „pod naszym”, bo znajduje się na terenie naszej diecezji. Stoczył ją oddział powstańczy złożony głównie z ochotników pochodzących z części Wielkopolski znajdującej się pod zaborem pruskim, niektórzy mówią, że z powiatów krotoszyńskiego, ostrowskiego i ostrzeszowskiego. Dowodził nimi płk. Antoni Korytyński. Powstańcy byli uzbrojeni głównie w kosy i niewielką ilość broni palnej. Przeciwko nim wyruszyli – z Kalisza oddział ppłk. Tarasenkowa, natomiast z Wielunia garnizon dowodzony przez płk. Wsiewołoda Pomierancewa. Podczas bitwy 15 czerwca siły rosyjskie liczyły co najmniej 1300 ludzi, natomiast polskie około 120, ponieważ wcześniej oddział podzielił się na części. Przez prawie trzy godziny powstańcy bohatersko odpierali ataki konnicy i piechoty carskiej. Ostatecznie niektórzy z nich, widząc bezsens dalszej walki, poddali się. Płk. Korotyński został ciężko ranny i już po bitwie zmarł. Na rozkaz płk. Pomierancewa Rosjanie wymordowali wziętych do niewoli, dlatego bitwę nazwano rzezią.
Według relacji świadka jaka ukazała się w „Dzienniku Poznańskim” ostatecznie na polu bitwy Rosjanie pozostawili 64 zabitych i 46 rannych, z których po kilku dniach zmarło 11. Do niewoli wzięto tylko czterech powstańców. „Między trupami widziałem dwóch, u których czaszka najzupełniej wyłamana i mózg wyrwany, u kilku gardła były poderznięte. U wszystkich prawie są znaki widoczne kolbowania lub uderzeń podkowami. Rannych zbierać nie pozwolono aż do nadejścia wyraźnego rozkazu od pułkownika. Tem zadaniem zajęła się z poświęceniem, wrodzonem naszym wielkodusznym Polkom, pani Taczanowska, na której territorym całe zajście miało miejsce. Rannych przewieziono niebawem do Lututowskiego dworu” - zapisał wspomniany już świadek. Działo się to na końcu lasku zwanego w okolicy Koziołkiem. Zmarłych, rannych powstańców wraz z ich dowódcą pochowano na cmentarzu parafialnym w Lututowie. Pozostałych poległych i zamordowanych powstańców pochowano w lesie Cisarek i na skraju lasu Koziołek. Bitwę opisano nie tylko w „Dzienniku Poznańskim”, ale także w czasopiśmie Breslauer Zeitung wydawanym w Breslau (we Wrocławiu), gdzie zamieszczono rycinę. W miejscu, gdzie polegli bohaterowie walczący o Ojczyznę ustawiony został obelisk.
Wśród lasów pod Pyszkowem
Również w lasach między Pyszkowem a Złoczewem znajduje się jedna z wielu mogił powstańczych. Historię z nią związaną można znaleźć na portalu Miasta i Gminy Złoczew. W lutym 1863 roku Makary Drohomirecki wraz z 32-osobowym oddziałem biwakował w lasach pod Pyszkowem. Przeciwko nim z Sieradza wysłany został oddział pod dowództwem mjr. Hanczukowa liczący 500 ludzi. Do powstańców 15 lutego doprowadził ich Rosjanin - chłop Aleksander Rumowicz w zamian za 25 rubli. Podczas walk zginęli dowódca Makary Drohomirecki, kapelan wojskowy ks. Kazimierz Jany z Brzykowa, malarz Pawłowski z Częstochowy, Aleksander Hauke i nieznany powstaniec. „Reszta oddziału przedarła się przez kordon wojsk rosyjskich majora Pisanki w kierunku Brzeźnia, gdzie uległa rozproszeniu, a część wzięto do niewoli. Tylko nielicznym udało się uratować” - zrelacjonowano. Po wykryciu zdrady Rumowicza powieszono go. Od pierwszych dni powstania mieszkańcy Złoczewa czynnie wspomagali powstanie. Ojcowe bernardyni z miejscowego klasztoru zachęcali do wstępowania do oddziałów powstańczych, a „pobliskim oddziałom dostarczali żywność i odzież. W murach klasztoru przechowywali rannych powstańców i broń”. O. Serafin Schultz był kapelanem powstańczym. Natomiast „22 sierpnia 1863 roku na polach pomiędzy Złoczewem a Kamionką doszło do starcia oddziału gen. Taczanowskiego z wojskami carskimi z garnizonu kaliskiego, dowodzonymi przez ppłk Tarasienkowa”.
Resztę historii powstańczej dotyczącej naszej diecezji warto doczytać. Wiadomo o istnieniu u nas wielu zbiorowych i indywidualnych mogił powstańców, między innymi w Brzeźniu, Bolesławcu, Cieszęcinie, Dzietrzkowicach, Gruszczycach, Goszczanowie, Krotoszynie, Rajsku, Stawie, Sokolnikach, Starym Ochędzynie, Poprężnikach, Świątkowicach, Ostrowie Wielkopolskim, Wojkowie, Węglewicach, Wieruszowie i Złotnikach.
Marzenia się spełniają
Po upadku Powstania Styczniowego Rosjanie wprowadzili w życie represje skierowane przeciwko Polakom. Decyzją władz carskich doszło do konfiskaty wielu majątków szlacheckich, kasacji, czyli likwidacji klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wprowadzono wysokie kontrybucje i rozpoczęto wzmożoną rusyfikację. Rosjanie skazali na śmierć około 700 osób uczestniczących w powstaniu, a co najmniej 38 tysięcy na zesłanie na Sybir. Natomiast w zaborze pruskim Hakata miała doprowadzić do ostatecznej germanizacji tych ziem. Władze niemieckie prowadziły też walkę z Kościołem katolickim, tzw. kulturkampf, w wyniku której uwięziono Prymasa Polski kard. Mieczysława Ledóchowskiego. Jedyną oazą wolności pozostała Galicja pod zaborem austriackim.
Jednak Polacy nie załamali się, tylko motywowali do dalszej walki o wolną ojczyznę. Te marzenia się spełniły, chociażby podczas jedynego w historii Polski zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku powstańcy styczniowi zostali oficjalnie włączeni w szeregi Wojska Polskiego. Otrzymali prawo noszenia mundurów i wyższe niż mieli stopnie wojskowe.
Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!