W trosce o rodzinę
O tym, jaką siłę daje wspólnota Domowego Kościoła całym rodzinom przekonują uczestnicy XVII ogólnopolskiej pielgrzymki tej rodzinnej gałęzi ruchu Światło-Życie, którzy spotkali się w Kaliszu, u św. Józefa.
Siedemnaście lat temu św. Jan Paweł II, nazwany podczas uroczystości kanonizacyjnych Papieżem Rodziny, przybył do Kalisza i wezwał do obrony ludzkiego życia, szczególnie życia najbardziej bezbronnego, poczętego pod sercem matki. Mówił wtedy o znaczeniu rodziny i wszystkie polskie wspólnoty rodzinne zawierzył św. Józefowi. Dlatego właśnie członkowie Domowego Kościoła z całej Polski (od Małopolski do Warmii i Pomorza) na początku swojej pielgrzymki chcieli sobie przypomnieć słowa Jana Pawła II, a Urszula i Piotr Dziamarscy, para diecezji kaliskiej, złożyła kwiaty pod pomnikiem naszego Papieża.
W trosce o dzieciństwo
Ks. Sławomir Kostrzewa z archidiecezji poznańskiej poświęcił ponad godzinę z pięknego, sobotniego popołudnia, żeby przypomnieć rodzicom, jak ważna jest współcześnie ich troska o rozwój dzieci i jak wielka jest ich odpowiedzialność za każdą sferę życia pociechy. Wielu z pielgrzymów słyszało o zatrważających zmianach w europejskich placówkach wychowawczych dotyczących podejścia do edukacji seksualnej dzieci, jednak niewielu wczytuje się w normy, które w tym zakresie przewiduje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Ks. Sławomir przybliżył je zebranym, a wniosek mógł być tylko jeden – oficjalną drogą, w przedszkolach, szkołach i innych placówkach wychowawczych próbuje się zakorzenić traktowanie człowieka jako narzędzie seksualnej przyjemności dla siebie i innych (i to od najmłodszych lat) przekonując, że to właśnie rozwój seksualny człowieka jest najważniejszą sferą kształtowania jego osobowości. - To rodzice, nie wychowawcy, nauczyciele, rówieśnicy, są najlepszymi fachowcami swoich dzieci od ich wychowania, także wychowania seksualnego – powiedział ks. Kostrzewa przekonując, że dziecko, które wychowało się w kochającej się rodzinie, która wielkim szacunkiem darzy całego człowieka, z duszą i ciałem, nie będzie miało problemów z seksualnością. Może się jednak zdarzyć, że zaniedbania rodziców spowodują, że nawet jeśli nowym, skandalicznym programom wychowania seksualnego, które usiłuje się forsować w niektórych szkołach, nie uda się odebrać dziecku niewinności, mogą przyczynić się do tego rówieśnicy. - Czasami wystarczy jedna taka osoba w grupie, która pokaże kolegom jakiś filmik, czy zdjęcia, na przykład z pornografią. Dzisiejsze telefony komórkowe nie są już prostymi zabawkami, ale smartfonami z nieograniczonym dostępem do sieci, a kontrola i troska rodzicielska o to, jak dziecko korzysta z różnych mediów, nigdy jeszcze w historii nie była na tak niskim poziomie – mówił Prelegent. Przekonywał jednocześnie, że chrześcijańska postawa powinna zobowiązywać każdego do odważnego sprzeciwu, zarówno w szerzeniu ideologii gender i wprowadzaniu do przedszkoli i szkół szkodliwych programów edukacji seksualnej, jak i w codzienności. - Jeśli jesteś z dzieckiem na stacji benzynowej i widzisz całą półkę z prezerwatywami, gazetami pornograficznymi i innymi gadżetami na wysokości jego wzroku, poproś kierownika stacji i zapytaj, czy chciałby, żeby jego dziecko oglądało coś takiego, a jeśli nie, to nie życzysz sobie, by twoje było narażane na to – wyjaśniał ks. Sławomir.
Jezus w małżeństwie i rodzinie
Każde dziecko, które będzie obserwowało w małżeństwie swoich rodziców prawdziwą miłość, czułość i wzajemny szacunek nauczy się, jak traktować drugiego człowieka, a szczególnie płeć przeciwną. Wychowanie dziecka nie jest zadaniem łatwym, szczególnie wobec współczesnych zagrożeń, jednak z pomocą przychodzi sam Bóg w swoim Synu, który wychował się w ludzkiej rodzinie. - Szukamy czasem Boga w spektakularnych wydarzeniach, w wysokich górach, czy przepięknych sanktuariach, ale On jest także, a może przede wszystkim, na co dzień w waszych małżeństwach, w waszych rodzinach – zakończył swoją konferencję Kapłan z archidiecezji poznańskiej. To właśnie Bóg uzdalnia nas do tej miłości, która ,,wszystko mi wyjaśniła” i do przekazywania jej sobie w rodzinie i poza nią.
Choć centrum całej pielgrzymki była oczywiście Eucharystia najwięcej czasu poświęcone było spotkaniom indywidualnym pielgrzymów. Co to znaczy i jak to wyglądało? Co chwilę było widać na placu przed bazyliką św. Józefa lub na trawniku za nią (w miejscu, gdzie zaczyna się park miejski) ludzi witających się i przytulających z wielkim entuzjazmem, a często ze słowami: ,,Dawno was nie widzieliśmy” lub ,,Jak dobrze was znowu spotkać”. Czas wolny wypełniły rozmowy między przyjaciółmi z różnych krańców Polski i wcale nie były to pogaduszki o pogodzie, modzie, czy ostatnich wydarzeniach politycznych, ale często wzajemne umocnienie się świadectwem dotyczącym zmagań o życie wiarą w różnych trudnościach, czy dzielenie się doświadczeniem przeżytych rekolekcji i ważnych spotkań. W czasie wolnym można było posilić się smaczną pomidorówką z makaronem lub zaopatrzyć się w wartościowe publikacje, choćby te autorstwa założyciela ruchu Światło-Życie ks. Franciszka Blachnickiego.
Pod opieką św. Józefa
Dopiero wracając wieczorem do domu z Ogólnopolskiej Pielgrzymki Domowego Kościoła przekonałam się, jak wielkie szczęście mieli wszyscy jej uczestnicy, a raczej, jak wielką troską otoczył ich św. Józef. To, co w okolicach Kalisza, Pleszewa i Ostrowa Wlkp. było nawałnicą z gradem, ulewnym deszczem, burzą i wiatrem łamiącym drzewa i linie elektryczne w sercu diecezji pozostało burzą z deszczem o średnim nasileniu. Przy tej okazji sanktuarium św. Józefa przeszło próbę objętości: ile ludzi zmieści się w kościelnych zabudowaniach. Okazało się, że prawie 2, 5 tysiąca: na chórze, w kościele, kaplicy św. Józefa oraz zakrystii; każdy siadał, gdzie tylko mógł, nawet pod samym ołtarzem. W tych warunkach minął czas świadectw, które dotyczyły siostry Jadwigi Skudro (ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa, czyli siostry sacre coeur, współpracowniczki ks. Franciszka Blachnickiego, od początku uczestniczącej w tworzeniu kręgów Domowego Kościoła w Polsce i na świecie, która zmarła pięć lat temu, a urodziła się przed stu laty). Owoce jej działania i ofiarnej służby są od dawna widoczne w kręgach tej wspólnoty, a wspomnienia o niej były doskonałym wprowadzeniem do Eucharystii.
Przewodniczył jej ks. bp Adam Szal, biskup pomocniczy archidiecezji przemyskiej, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ruchu Światło Życie, z którym modlili się: nasz ordynariusz ks. bp Edward Janiak, ks. Adam Wodarczyk, moderator generalny Domowego Kościoła, ks. Marek Borowski, moderator krajowy Domowego Kościoła oraz ks. Michał Pacyna, moderator Domowego Kościoła diecezji kaliskiej i wielu innych kapłanów z całej Polski. W homilii ks. prałat Andrzej Latoń, wikariusz generalny diecezji kaliskiej i prezes Polskiego Studium Józefologicznego odniósł się do słowa Bożego (z szóstej Niedzieli Wielkanocnej), w którym Jezus mówi, że jeżeli ktoś Go kocha, to będzie zachowywał Jego przykazania (J 14, 15-21). Mówiąc natomiast o św. Józefie przypomniał, że Opiekun Jezusa z kaliskiego, cudownego obrazu ma twarz taką samą, jak Bóg Ojciec, co ma głęboką wymowę teologiczną. Bo św. Józef jest tak bardzo bliski wszystkim ludziom, szczególnie współczesnym ojcom zatroskanym o byt swoich rodzin, a jednocześnie w swojej świętości doskonałym odbiciem Boga Ojca i wzorem do naśladowania.
Na zakończenie kilka słów powiedział także kaliski Ordynariusz. - To milczący opiekun, dyskretny, skuteczny i sprawiedliwy. Kto zaufa św. Józefowi, ten staje się silny – zachęcał bp Edward przypominając prośbę Jezusa wypowiedzianą do Apostołów: ,,Abyście byli jedno”. - Te słowa są dzisiaj bardzo ważne. Serdecznie was proszę, róbcie wszystko, żeby ludzi łączyć, a nie dzielić. Tak trudno jest łączyć ludzi w rodzinach, wspólnotach, ale to jest wasze zadanie. Odejdźcie z tego miejsca, od milczącego, ale skutecznego Świętego, wpiszcie w swoje serca to zawołanie „Abyśmy byli jedno” - podkreślił Pasterz diecezji kaliskiej.
Tekst i foto Anika Djoniziak
Świadectwo
- Nie należeliśmy z mężem do żadnej wspólnoty, byliśmy można tak powiedzieć, niedzielnymi chrześcijanami. Niedługo po ślubie urodził się nasz syn, ale nie mogliśmy mieć drugiego dziecka, choć bardzo go pragnęliśmy. Staraliśmy się bezskutecznie siedem lat, nawet proponowano nam zapłodnienie in vitro, ale nie zgodziliśmy się. Natomiast daliśmy się namówić znajomym na wyjazd na charyzmatyczne rekolekcje – opowiada uczestniczka pielgrzymki Domowego Kościoła z archidiecezji gdańskiej. - Tam usłyszałam od prowadzącego je zakonnika, że zostałam uzdrowiona i niedługo pocznie się we mnie dzieciątko. Rzeczywiście tak się stało i na świat przyszła Natalia, a później także Weronika i mały Pawełek, mamy więc już czwórkę naszych dzieci. Po narodzinach Natalki byliśmy tak szczęśliwi i wdzięczni Bogu, że postanowiliśmy głębiej zaangażować się w życie Kościoła, przyłączyliśmy się więc do rodzinnej gałęzi ruchu Światło-Życie. Od tamtej pory minęło pięć lat, a nasze życie bardzo się zmieniło, na plus. Przystąpiliśmy też do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, mąż miał wcześniej problem z uzależnieniem, teraz nasze życie jest bardzo szczęśliwe i zupełnie inne niż wcześniej – zapewnia mama czwórki dzieci, której mąż na Ogólnopolskiej Pielgrzymce Domowego Kościoła przy sanktuarium św. Józefa sprzedawał płytę wydaną z okazji jubileuszu wspólnoty w archidiecezji gdańskiej.
Uczestnicy
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!