TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Lipca 2025, 10:02
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

W Ogrodzie Kultur i Tolerancji

W Ogrodzie Kultur i Tolerancji

arkady fiedler

Niedaleko Poznania leży mała miejscowość Puszczykowo. Wielkopolanom kojarzy się z pięknymi lasami i dobrym szpitalem, ale niewiele osób wie, że tam swoją willę i pracownię miał Arkady Fiedler, tak, tak, ten od ,,Dywizjonu 303”. Tam też zmarł ten człowiek, który całe życie tak pięknie łączył miłość do Ojczyzny z zamiłowaniem do kultur całego świata, które oglądał podróżując do najbardziej odległych miejsc naszego globu. Właśnie mija kolejna rocznica jego śmierci.

Arkady Fiedler (25-letni wtedy młody mężczyzna) brał udział w Powstaniu Wielkopolskim, a dwadzieścia lat później, kiedy był na Thaiti dowiedział się o wybuchu II wojny światowej. Bez wahania postanowił oddać się służbie Ojczyźnie. Przez Francję udało mu się dotrzeć do Anglii, gdzie poznał bohaterskich lotników i napisał o nich książkę ,,Dywizjon 303”, która dodawała otuchy żołnierzom i stawała się coraz bardziej popularna. Pływał też na polskich statkach handlowych, także tym razem powstała książka, o wojennych losach marynarzy ,,Dziękuję ci, kapitanie”. Wielu zna go również z książek przygodowych i podróżniczych. Po wojnie Arkady wrócił do Polski i zamieszkał w Puszczykowie. Tam właśnie powstało jedno z najbardziej niezwykłych muzeów w Wielkopolsce.

Nie tylko z ciekawości

Cały czas podróżował, tak samo przed wojną, w czasie jej trwania i po wojnie. Oglądał najpiękniejsze zakątki obu Ameryk, Afryki, Azji, Australii i Oceanii. Jednak te wyprawy nie były jedynie spełnianiem marzeń i zaspokajaniem ciekawości. Jeszcze przed wojną Arkady podjął wyprawę zoologiczną do południowej Brazylii, żeby zebrać okazy fauny dla poznańskiego ZOO, Muzeum Przyrodniczego w Poznaniu, Uniwersytetu Poznańskiego i Palmiarni. Kilka lat później również miał za zadanie przywiezienie okazów zwierząt dla Państwowego Muzeum Zoologicznego w Warszawie znad Amazonki i z Peru. W muzeum znajduje się zresztą mapa z drogami, które przebył Fiedler podróżując po całym świecie. Jest też słup z drogowskazami do każdego miejsca, w którym był podróżnik i pisarz. W ogóle muzeum jest niezwykłe. Jest połączeniem dwóch miłości Fiedlera: do Ojczyzny i do wielokulturowego świata. Nie przyszłoby mu chyba do głowy zamieszkać w którymś z pięknych zakątków świata, ale jego kawałek chciał mieć tutaj, w swojej Ojczyźnie. Dlatego w muzeum można obejrzeć niezliczoną ilość eksponatów z podróży, choćby motyle tropikalne, które urzekły mnie delikatnością. Są wśród nich świetliste Morpho z Ameryki Południowej, przedziwne Caligo z Brazylii (które osiągnęły w przyrodzie szczyt mimikry - tylna strona ich skrzydeł to jakby odstraszająca głowa sowy), czy Patula valkeri (zwany przez Malgaszów motylem śmierci). Niesamowite.

W powietrzu i na morzu

Nie mniej ciekawy jest Ogród Kultur i Tolerancji. To tutaj znajdują się kopie (w skali 1:1, a więc w oryginalnej wielkości) najbardziej znanych, charakterystycznych dla różnych kultur posągów i budowli. Jest więc: posąg z Wyspy Wielkanocnej; legendarna Brama Słońca z okolic Jeziora Titicaca w Boliwii, reprezentująca prastarą, indiańsko-andyjską kulturę Tiahuanaco; kalendarz Azteków w kształcie wielkiego dysku; ogromna głowa olmecka z Meksyku; indiański słup totemiczny z Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie; posąg wojownika tolteckiego; pół siedząca, pół leżąca zagadkowa postać z ofiarnym naczyniem na brzuchu - Chac Mool, wizytówka Majów; pomnik dziewiętnastowiecznego wodza Lakotów, Szalonego Konia, bohatera walki Indian w obronie wolności; pomnik Siedzącego Byka największego - obok Szalonego Konia - wodza Indian preryjnych XIX w.; Budda; Meksykański bóg Quetzalcoatl - Pierzasty Wąż czy Aztecka bogini życia i śmierci Coatlicue.

Ale najlepsze dopiero przed nami. Zacznijmy może od piramidy Cheopsa, która oczywiście nie ma oryginalnych rozmiarów, ale jest dokładnie 23 razy mniejsza, jednak zachowano jej proporcje, kąty nachylenia i kilka innych szczegółów. Jednak dużo bardziej, mnie osobiście, podoba się replika żaglowca Krzysztofa Kolumba, tym razem identycznych rozmiarów, co oryginał! (jak na odkrywcę Ameryki rozmiary nie są szaleńczo imponujące), jednak można w ten sposób ,,dotknąć” historii świata. Budowa repliki trwała cztery lata, a w 2008 roku Santa Maria została ,,zwodowana” w Ogrodzie Kultur i Tolerancji. Przecięcia wstęgi dokonał Krzysztof Kolumb, książę de Veragua, potomek w linii prostej słynnego odkrywcy. Jego wypowiedź można znaleźć na stronie internetowej muzeum-pracowni. Natomiast całkiem niedawno, bo we wrześniu w ogrodzie Arkadego Fiedlera odsłonięto Hurricane’a (w skali 1:1), historycznego myśliwca, na którego kadłubie wyrysowano ostateczny plon Dywizjonu 303 w Bitwie o Anglię – 126 strąconych Adolfików. Na tym samolocie latał m. in. dowódca Dywizjonu, słynny as Witold Urbanowicz. Samolot ma być hołdem należnym wszystkim lotnikom broniącym nieba Anglii, zwłaszcza tym z Dywizjonu 303, których zwycięstwa w pamiętnym 1940 roku wzbudziły podziw świata. Odsłonięciu Hurricane’a towarzyszyła wystawa poświęcona lotnikom, którzy bronili nieba nad Anglią. Były m.in. zdjęcia Arkadego Fiedlera z okresu Bitwy o Anglię i inne cenne eksponaty z czasu wojny. 

Tekst i foto Anika Djoniziak

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!