TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 21 Lipca 2025, 09:40
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

W krainie Królowej Tatr

W krainie Królowej Tatr

w krainie tatr

Kaplica Serca Jezusa na Jaszczurówce została zbudowana bez użycia gwoździ

 

Trójka naszych przyjaciół poszła od razu na narty. Nam od dawna marzyło się odwiedzenie Królowej Tatr czyli Matki Bożej Jaworzyńskiej. Zaśnieżony górski szlak doprowadził nas do niezwykłej urody małego drewnianego kościółka w góralskim stylu. Takich niepowtarzalnych miejsc, które można zobaczyć przy okazji wypadu na narty czy krótkiego zimowego urlopu; miejsc z historią jest w polskich Tatrach dużo więcej. Gorąco polecam kilka z nich.

W najbliższym sąsiedztwie Gęsiej Szyi na wysokości około 1200 m n.p.m. położone jest sanktuarium Matki Bożej Jaworzyńskiej na Wiktorówkach, znajduje się jedno z najpopularniejszych miejsc kultu religijnego w Tatrach. W zbudowanym w zakopiańskim stylu małym kościółku lub raczej kaplicy na honorowym miejscu znajduje się drewniana figura Matki Boskiej, która podobnie jak tryskające na dziedzińcu dwa źródełka, ma opinię cudownej. 

 

Maryja ukazuje się pasterce

Jak powstał kult Matki Bożej Królowej Tatr właśnie w tym miejscu? Tuż przed śmiercią pasterz z pobliskiej Rusinowej Polany Wojciech Łukaszczyk-Kulawy opowiedział historię nikomu wówczas nie znanej czternastoletniej pasterce z Gronia, Marysi Murzańskiej, która pewnego letniego dnia 1860 roku wypasała gdzieś w okolicy swoje stado. Przekaz mówi o owcach, ale chodzi raczej o krowy, ponieważ wypas owiec był domeną mężczyzn. Czy też dziewczyna zasnęła, czy też coś odwróciło jej uwagę, tego się nie dowiemy, ale stado gdzieś przepadło. Pasterka prosząc o pomoc Matkę Boską, weszła w jego poszukiwaniu do lasu na zboczu Wiktorówek i tu niespodziewanie, na jednym z drzew, ujrzała jasną, świetlistą postać, jak ją określił Łukaszczyk-Kulawy ,,Pięknej Pani”, która obiecała dziewczynce odzyskanie zwierząt, a także poleciła jej opuścić Rusinową Polanę oraz upominać ludzi, by nie grzeszyli i pokutowali za wcześniejsze winy. W słowach owej postaci było zawarte ostrzeżenie przed utratą przez górali łąk i pastwisk w Tatrach - proroctwo, które spełniło się sto lat później. Marysia stado niemal natychmiast potem odzyskała, a o swojej przygodzie opowiedziała wówczas jeszcze młodemu pasterzowi Wojtkowi, który pospieszył przybić na pamiętnym drzewie papierowy obrazek Matki Boskiej - jego zdaniem to właśnie Ją spotkała pasterka. Historia obecnego kultu maryjnego na Wiktorówkach jest pełna cudownych przypadków, niewyjaśnionych zdarzeń przypominających fabułę sensacyjnej opowieści - pełnego poświęceń uwielbienia dla Matki Boskiej, przeplatającego się z wielką nienawiścią do Kościoła i religii, która miała zaowocować usunięciem sanktuarium z Tatr i wymazaniem go z pamięci wiernych. To opowieść o determinacji księży, którzy nie ugięli się pod presją władz powojennej Polski i mimo rozlicznych szykan nie dopuścili do likwidacji kościółka. Zdarzenia, jakie miały tam miejsce na przestrzeni ostatnich 140 lat niemal z kronikarską skrupulatnością przedstawia książeczka ,,Królowa Tatr” wydana przez Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów.  

W roku 1932, w lipcu odprawiona została w maleńkiej kaplicy po raz pierwszy Msza Święta. Początkowo opiekę nad tym miejscem sprawował proboszcz parafii w Bukowinie Tatrzańskiej ks. Błażej Laciak, a po jego śmierci w 1934 roku ks. Stanisław Fox. Od roku 1958 opieka nad kościółkiem została przekazana zakonowi dominikanów. Zagospodarowali oni jego otoczenie, powstaje tu m. in. placówka GOPR. W 1975 roku ks. kardynał Karol Wojtyła, który w tym sanktuarium wielokrotnie bywał, powołał tam tatrzańskie duszpasterstwo turystyczne. Od tego samego roku jego gospodarzem był Józef Węgrzyniak (ojciec Leonard OP), góral-kapłan, a zarazem ratownik TOPR - jedna z najbardziej charakterystycznych postaci współczesnych Tatr. Każdy przybysz mógł liczyć u niego na bezpłatną szklankę herbaty, a czasem nawet na skromny posiłek. W sierpniu 1985 r z poczęstunku u ojca Leonarda skorzystał jeden z legendarnych ,,sprawców” powstania NSZZ ,,Solidarność” Andrzej Gwiazda. Potwierdza to wpis w księdze pamiątkowej sanktuarium. 

 

Odzyskane w Pustelni siływ krainie tatr_2

Zanim droga z Kuźnic doprowadzi nas na Kalatówki naszym oczom ukazuje się klasztor sióstr albertynek. W 1898 roku, 10 lat po utworzeniu charytatywno-opiekuńczego zakonu albertynów, jego założyciel, Adam Chmielowski znany jako brat Albert, otrzymał od ówczesnego właściciela dóbr zakopiańskich, Władysława hrabiego Zamoyskiego, część doliny Bystrej między Kuźnicami a Kalatówkami. Wybudował tu klasztor-pustelnię na wysokiej kamiennej podmurówce, z drewnianymi ścianami o konstrukcji zrębowej oraz dachami półszczytowymi krytymi gontem oraz kaplicę pod wezwaniem Świętego Krzyża. Jej projektantem był Stanisław Witkiewicz. Nad ołtarzem w kaplicy znajduje się zabytkowy krucyfiks - dzieło nieznanego artysty - który brat Albert otrzymał od ojców paulinów w Krakowie i przed którym spędzał długie godziny, zatopiony w kontemplacji cierpiącego Chrystusa.

W 1902 roku męski zakon albertynów przeniósł się do nowego klasztoru, wybudowanego wyżej, na stokach Krokwi, na tzw. Śpiącej Górze, dotychczasową siedzibę pozostawiając żeńskiemu zakonowi albertynek. Początkowo zamieszkało tu siedem sióstr w ścisłej klauzurze. Do wybuchu I wojny światowej Pustelnia była

domem nowicjackim Zgromadzenia Sióstr Albertynek, a równocześnie miejscem, gdzie siostry utrudzone wyczerpującą pracą w przytuliskach odzyskiwały zdrowie i siły, odradzały się duchowo i nabierały zapału do dalszej posługi najbiedniejszym. 

W 1908 r. papież św. Pius X, za staraniem biskupa Nowaka, udzielił pozwolenia na stałe przechowywanie Najświętszego Sakramentu w kaplicy. Poniżej kaplicy w 1908 roku brat Albert zbudował mały domek, zwany chatką, który miał służyć kapłanom przychodzącym odprawić Mszę Świętą. Była w nim także mała celka z drewnianym łóżkiem, w której mieszkał brat Albert, gdy do Pustelni sprowadziły się siostry. Święty Adam Chmielowski przebywał często w domku-samotni. Uderzająca jest skromność wystroju wnętrza kaplicy, kontrastująca z pełnymi przepychu pozatatrzańskimi kościołami. Klasztor albertynów na Śpiącej Górze spłonął w 1977 roku i w siedem lat później został odbudowany. Prowadzi do niego spod bramy żeńskiego klasztoru leśna ścieżka (obecnie w kilku miejscach opatrzona znakami żółtymi). W chatce brata Alberta urządzona jest teraz Izba Pamięci po Świętym. Dziś tam można też zaopatrzyć się w książki, obrazki, kartki pocztowe. Pustelnię nawiedził także wielki czciciel krakowskiego Biedaczyny Ojciec Święty Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Ojczyzny, po beatyfikacji s. Bernardyny Jabłońskiej pod Wielką Krokwią 6 czerwca 1997 r. 

 

Zbudowana bez gwoździ

Tereny Jaszczurówki (nazwa wzięła się stąd, że występowały tu salamandry plamiste, przez górali zwane jaszczurami) na początku wieku należały do znanej na Podhalu rodziny Uznańskich. W 1903 roku Uznańscy postanowili ufundować tu rodzinną kaplicę. Rok później kardynał Jan Puzyna wyraził zgodę na to przedsięwzięcie. Prace zostały rozpoczęte w 1904 roku, a jeszcze przed ich zakończeniem, w 1907, kaplica została poświęcona. W 1908 roku, na stoku nad źródłami cieplicowymi, przy drodze łączącej Zakopane z Morskim Okiem, stanęła, zbudowana bez użycia ani jednego gwoździa, drewniana kaplica. Jej projektantem był Stanisław Witkiewicz, ojciec słynnego Witkacego.

Całość wystroju - według projektu Witkiewicza - utrzymana była w stylu zakopiańskim. Bryła w kształcie prostokąta z absydą została osadzona na wysokiej granitowej podmurówce. Podcienie kryjące taras zwieńczono drewnianą konstrukcją arkadową, a nad głównym wejściem znalazła się figurka Chrystusa Frasobliwego wyrzeźbiona przez Józefa Janosa z Dębna, przykryta daszkiem. Dwuspadowy dach kaplicy z charakterystyczną czworoboczną sygnaturką, zakończoną metalowym krzyżem, ma specjalne szczyty, na których widnieją ,,wschodzonce słonecka”. Cała kaplica, absyda i podcienie pokryte zostały gontami, a drzwi i ramy okienne są bogato rzeźbione i kołkowane.

Stanisław Witkiewicz chciał, aby rzeźbiony w drewnie ołtarz główny przypominał chatę góralską. Po obu jego stronach w oknach znajdują się kolorowe witraże: z prawej strony z Matką Bożą Częstochowską i herbem Polski (Orzeł w koronie), zaś z lewej - z Matką Boską Ostrobramską i herbem Litwy (Pogoń). W latach pięćdziesiątych kaplica wzbogaciła się o stacje Drogi Krzyżowej, malowane na szkle przez Józefa Jana Jachymiaka, a potem jeszcze o dwa ołtarze: Matki Bożej z Dzieciątkiem i św. Józefa - wykonane, podobnie jak dębowy żyrandol, przez Józefa Janosa z Dębna.

Po rodzinie Uznańskich opiekę nad kaplicą przejęła parafia w Poroninie, potem opiekunami byli księża marianie, ksiądz kapelan sióstr urszulanek w Jaszczurówce-Borach, księża misjonarze z parafii na Olczy, a od 1984 roku ponownie marianie - z parafii na Cyrhli. Prawnym właścicielem tej perełki architektonicznej stylu zakopiańskiego jest Tatrzański Park Narodowy, który sprawuje pieczę nad zabytkiem i dba, by jeszcze długie lata mógł służyć zwiedzającym.

W latach 1963 i 1971 częściowo wyremontowano podcienie, a w roku 1975 - naprawiono schody i wymieniono część pokrycia gontowego dachu. Kaplica jednak niszczała coraz bardziej. Po decyzji ówczesnego wojewódzkiego konserwatora zabytków z Nowego Sącza w 1977 r. rozpoczął się pierwszy większy remont kaplicy, który trwał do 1981 r. Objął on szereg prac od wzmocnienia popękanej podmurówki po remont wieżyczki i wzmocnienie mocowania żelaznych krzyży na dachu. W uratowaniu kaplicy zasłużył się zwłaszcza ks. Jan Kowalik, proboszcz z Olczy. W 1984 r. studenci architektury Politechniki Krakowskiej wykonali inwentaryzację kaplicy. Kaplica Najświętszego Serca Jezusa na Jaszczurówce jest obecnie kościołem filialnym parafii rzymskokatolickiej w Toporowej Cyrhli i znajduje się na małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej.

 

Kaplica ukryta w domuw krainie tatr_3

Po wejściu lub wjechaniu na Gubałówkę, po obejrzeniu niesamowitej panoramy Zakopanego i Tatr warto iść jej szczytem w stronę gór. Miniaturowy drewniany kościółek, który lada moment zobaczymy jest zachwycający. Kaplica ta jest dziękczynnym wotum za uratowanie życia w czasie II wojny światowej. Inicjatywa i fundusze na jej zbudowanie pochodziły od Władysława i Marianny Bachledy - Księdzularz. Swymi początkami sięga roku 1962, kiedy została poświęcona przy okazji 25 - lecia małżeństwa fundatorów. W pierwotnej swej formie był to niewielki obiekt (5 x 4 m), a ze względu na represje władz komunistycznych swą architekturą nie przypominał kaplicy i oficjalnie funkcjonował jako budynek gospodarczy. Po dobudowaniu wieżyczki kapliczka była zagrożona zburzeniem przez władze. Wtedy ten sakralny obiekt w całości ukryto w zabudowie mieszkających w pobliżu fundatorów. W 1971 kaplicę przeniesiono na swe pierwotne miejsce, a następnie rozbudowano. Fundatorów kaplicy naraziło to ponownie na represje ze strony komunistycznych władz. Władysław Bachleda - Księdzularz wielokrotnie był przesłuchiwany przez milicję oraz karany grzywną. Patronką kaplicy jest Matka Boska Różańcowa Nieustającej Pomocy. 

Pierwszymi duszpasterzami byli ojcowie dominikanie, a wkrótce potem księża jezuici. 14 grudnia 1976 r. kaplicę nawiedził, w ramach wizytacji, ks. kardynał Karol Wojtyła. W 1981 roku, w okresie poprawy stosunków między państwem i Kościołem postanowiono, dzięki rodzinie fundatorów, ofiarności mieszkańców Gubałówki oraz turystów, ponownie rozbudować kaplicę i uzyskała ona wtedy swój dzisiejszy wygląd. Powiększoną i doposażoną kaplicę poświęcił ks. bp Albin Małysiak. Zbudowano ją ostatecznie w kształcie miniatury drewnianego kościółka. Równie stylowe jest wnętrze, a zwłaszcza tabernakulum, wzorowane na typowym domu góralskim. Warto również wspomnieć, że autorem rzeźby umieszczonej w ołtarzu głównym jest znany zakopiański artysta Antoni Kenar. W roku 1987 jezuici (szczególnie ojcowie Eustachy i Stefan Kuśmierz) przekazali duchową opiekę nad kaplicą parafii Najświętszej Rodziny. 

 

Przy urwisku nad potokiemw krainie tatr_4

Jest jeszcze jedno miejsce, którego nie wolno przegapić będąc w Zakopanem, nawet jeśli nastawiliśmy się na wyjazd typowo sportowo-wypoczynkowy warto choć na chwilę zajrzeć na najstarszy zakopiański cmentarz ,,Na Pęksowym Brzyzku” przy pięknym drewnianym kościele. Jego nazwa pochodzi od urwiska nad potokiem (w gwarze góralskiej brzyzka) i od nazwiska Jana Pęksy, który w połowie XIX wieku podarował teren pod ten cmentarz. Znajduje się na nim około 500 grobów, ozdobionych kapliczkami, góralskimi krzyżami, wpisanymi w podhalański folklor artystycznymi nagrobkami rzeźbionymi w kamieniu, drewnie, metalu, a nawet z charakterystycznym, góralskim na szkle malowaniem. Tu spoczywa wielu tych, którzy zapisali się w dziejach Tatr i Zakopanego, m. in.: Sabała, Stanisław Marusarz (sportowiec i kurier tatrzański), ks. Józef Stolarczyk, Tytus Chałubiński, Stanisław Witkiewicz, a Witkacy ma symboliczny nagrobek, Władysław Orkan, Kazimierz Przerwa-Tetmajer czy Kornel Makuszyński, Karol Stryjeński i Władysław Hasior. Kiedy w 1907 roku na Pęksowym Brzyzku zaczęło brakować miejsca otwarto Nowy Cmentarz przy Nowotarskiej. 

Anika Djoniziak

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!